czwartek, 1 sierpnia 2013

"Gospodarność" w wykonaniu gminy Legnica i spółki LPGK

W związku z naszymi interwencjami u legnickich Radnych, które dotyczyły konieczności wyremontowania pomieszczeń, w których przetrzymywane są psy w schronisku, głos postanowiła zabrać wiceprezydent Jadwiga Zienkiewicz. Zdecydowała się ona wystosować pismo do Radnych, w którym tworzy obraz schroniska "remontowanego non stop od 1998 roku". Oto fragmenty tego pisma, które dowodzą skrajnej niegospodarności w tej placówce, pod którą podpisują się legniccy urzędnicy oraz spółka LPGK:

To pierwszy z całej "serii remontów", jaki bezdomnym zwierzętom zafundowali legniccy urzędnicy. Jak widzimy pierwszy "kapitalny" remont został wykonany 15 lat temu, a jego koszt był znacznie wyższy niż tegorocznych napraw (zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę realną wartość 58 tysięcy złotych w tamtych czasach). Niestety pani Zienkiewicz ani słowem nie wspomina jaki był zakres tych prac? Czy w tej (tak znacznej) kwocie mieściła się wymiana dachów? No bo na cóż innego można wydać tyle pieniędzy? Wtedy jednak nikt nie sprawował kontroli nad wydatkowaniem publicznych pieniędzy w schronisku. Nie było też wolontariuszy, którzy na bieżąco widzieliby i ocenili rezultaty "przed" i "po". Tym łatwiej było sprzeniewierzyć tak dużą sumę bez żadnych konsekwencji. No bo skoro nawet teraz, kiedy gołym okiem widać przeciekające, dziurawe dachy, przez które leje się woda zaledwie kilka dni po "remoncie", na który wydano 45 000 zł, to co dopiero wtedy, kiedy nikt nie patrzył urzędnikom na ręce?! Pani Zienkiewicz, proszę udostępnić dokumentację fotograficzną boksów sprzed remontu z 1998 roku i po nim!

Największy skandal kryje się jednak dalej! Za przebudowę kotłowni miasto zapłaciło prawie 70 tysięcy złotych! To cena wręcz astronomiczna jak za tego typu prace i zakup sprzętu! Dla normalnych ludzi taka inwestycja zamyka się w kwocie od 5 do 15 tysięcy złotych, ale nie dla LPGK! Ich piec musi być wykonany chyba ze złota, bo skąd ta cena? Czy ktoś odpowiedział za tą niegospodarność?

Dla przykładu ceny rynkowe wykonania nowej kotłowni wg magazynu Murator:

W roku następnym kolejne remonty:


Tutaj, oprócz wymiany sterownika w NOWIUTKIM piecu, najbardziej szokuje zdarcie nawierzchni asfaltowej na terenie, po którym chodzą pracownicy i odwiedzający schronisko oraz położenie na jej miejscu kostki brukowej! Czy naprawdę asfaltowa nawierzchnia czyniła życie pracowników tak bardzo nieznośnym, że konieczne było wyłożenie 41 tysięcy zł z kieszeni podatników na wymianę jej na kostkę, niczym na reprezentacyjnej promenadzie?! Jaki był sens zainwestowania tak wielkiej kwoty w remont, który nie miał ŻADNEGO wpływu na poprawę komfortu bytujących tam psów?! Śmiało można powiedzieć, że to czysto słomiana inwestycja, która po prostu dała komuś zarobić. 

Oto kolejne "inwestycje":

W tym przypadku najbardziej dziwi (delikatnie mówiąc) zainwestowanie prawie 37 tysięcy złotych w "remont" siatki ogrodzeniowej!!! Co można rozumieć przez "remont ogrodzenia"? Chyba tylko uzupełnienie ubytków i pomalowanie siatki! Są to drobne naprawy, które (jak zaraz pokażemy) leżą w gestii zarządcy schroniska, a nie Urzędu Miasta. Czy takie "poprawki" (czyt. zakup kilku puszek farby) powinny kosztować 37 tysięcy złotych?! Gdzie tu gospodarność? Za taką kwotę można byłoby postawić zupełnie nowe ogrodzenie!

Dalej, w 2002 i 2003 roku miasto przekazało spółce LPGK materiał (drewniane deski) na budowę 37 bud o wartości ... 16 822 zł!!! Obecnie średnia cena deski heblowanej za metr bieżący to 2,50 zł. Łatwo więc obliczyć, że za 17 tys. moglibyśmy zakupić... 6 800 m takich desek (tak, prawie 7 tysięcy metrów!!!). A ile można było ich kupić za tę kwotę 10 lat temu? Jak to jest, że Urząd ma zawsze drożej?

W latach kolejnych za to wykonano naprawdę "konkretne remonty":
Dowiadujemy się zatem, że 8 lat temu dokonano całkowitej wymiany dachów nad boksami. Dlaczego więc już w 2012 roku było one dziurawe jak sito i lała się przez nie woda dosłownie strumieniami?! Coś tu chyba było nie tak! Albo jakość materiałów, albo wykonanie... a może cała ta wymiana to fikcja? Bo już rok później miasto musiało zainwestować prawie 20 tysięcy zł w odwodnienie całkiem "nowych" dachów! Po co więc ta praca i wydawanie pieniędzy? Czy wszystkie remonty obliczone są na to by już za rok trzeba było wszystko poprawiać i wymieniać?

Prawdziwy szczyt niegospodarności zobaczycie Państwo tutaj:
To już jest prawdziwy szok! Kierownik w swoim "gabinecie" oraz pracownicy w swoich dwóch pomieszczeniach potrzebowali okien za 23 tysiące złotych! Wszyscy wiemy ile kosztują plastikowe okna - dla przykładu całkowity koszt wymiany stolarki okiennej na klatce schodowej czteropiętrowej kamiennicy wynosi ... 3 800 zł! 


Jeśli dodamy do tego koszt tegorocznego remontu (45 000 zł) to otrzymamy kwotę 400 000 zł (czterysta tysięcy złotych)!!! Przypominamy, że schronisko składa się ze stosunkowo nowych zabudowań - liczy sobie 25 lat - z czego 11 lat to nieustanne remonty!!! Za prawie pół miliona złotych można by postawić nowe takie schronisko! Z czego wynika nieszczęście tego miejsca? Albo zabudowania wykonano z niskiej jakości materiałów, które CIĄGLE trzeba naprawiać i wymieniać, albo materiały używane do tych remontów było oszukane (czytaj: zapłacono jak za złoto, za coś, co po roku się rozpada)! 

A może po prostu tamte remonty, tak jak i ten ostatni, wykonane były tylko na papierze? Przecież legniccy urzędnicy są tak butni, że mają nas - wyborców - za idiotów, którym można wcisnąć każe kłamstwo! Przynajmniej tym razem się wydało:

***

W kontekście remontu zastanawia także postawa Powiatowego Lekarza Weterynarii Jacka Cichosza, w którego to gestii leży wydanie nakazu budowy wybiegu oraz wykonania koniecznych napraw.  Na początku sierpnia 2012 roku udałyśmy się do niego prosząc o pomoc w tych dwóch kwestiach. Wtedy jednak kategorycznie stwierdził, że "żadnego remontu w schronisku nie potrzeba, bo ... brakuje w nim tylko złotych klamek". Tak więc według pana Cichosza stan boksów był wręcz idealny. Przypominamy:

Już cztery dni po opublikowaniu tego posta pan Cichosz całkiem zmienił zdanie i wystosował pismo do Urzędu Miasta, w którym nakazał wykonanie napraw, na które zwracałyśmy uwagę w naszej rozmowie:
A więc można! Dlaczego więc na początku zarzekał się Pan, że nie ma takiej potrzeby? Czy wszystkie pozytywne zmiany muszą być wymuszane?
***

Co bardzo smutne, pani Zienkiewicz w swoim piśmie do Radnych stwierdza, że wyłożenie boksów hotelowych śliskimi kaflami to doskonały pomysł, a "kierownik Leszek Boksa nie stwierdził żadnych urazów u psów z tego powodu". Przypominamy jak to wygląda:

I proponujemy: wyłożyć nawierzchnię, po której chodzą pracownicy ... kafelkami! Zamiast reprezentacyjną kostką! Panowie, czy dobrze by wam się chodziło i pracowało na kafelkach? Szczególnie zimą, kiedy są one oblodzone? Czy nie przewracalibyście się? Czy nie mielibyście kontuzji? Bo pan Boksa twierdzi, że nie!
***

Pani Zienkiewicz w swoim piśmie podaje również do wiadomości, że za wszystkie bieżące i drobne naprawy odpowiada LPGK:
Dlaczego więc włazy do boksów hotelowych miesiącami (i to zimowymi) było uszkodzone, a LPGK nie wywiązywało się z umowy?

Dlaczego też nikt nie zajmuje się budami i podestawmi?
***

Podsumowując, pani Zienkiewicz chwali się wybitną działalnością gminy Legnica na rzecz zapobiegania bezdomności zwierząt:

A jak ta walka z bezdomności wygląda naprawdę? Zapraszamy Państwa do lektury:


Nie ma to jak doskonała propaganda sukcesu, tylko - Pani Zienkiewicz - jak pani słowa mają się do rzeczywistości???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz