niedziela, 28 sierpnia 2016

Przychodźcie wygłaskać niewidomego Lazura(Dolara)! 27 sierpień

Problem jaki opisywałyśmy przez kilka kolejnych postów, dotyczący psa w typie wyżła, któremu przez kilka tygodni przebywania w schronisku leciała ropa z nieleczonej rany na głowie - został  rozwiązany. Niestety, nie przez  weterynarza – pies poszedł do adopcji. Dzięki temu z pewnością zostanie on poddany prawdziwej opiece weterynaryjnej i szybko wyleczony. W schronisku by się tego nie doczekał.
Podobnie jak czarna suczka, która została zraniona już w schronisku, ponieważ pracownicy zamknęli ją z inną suczką, z którą się nie tolerowały, i nie dość, że nikt nie zareagował by je rozdzielić, to weterynarz również nie zainteresował się jej obrażeniami. 
Kolejny raz pomogli zwykli ludzie, a nie zatrudnieni do tego pracownicy. Dzięki nim oba psiaki uwolnią się w końcu  od cierpienia, na które w schronisku nikt nie zwracał uwagi. Takie pilne adopcje – ze względu na stan fizyczny czy psychiczny psa, cieszą najbardziej, zwłaszcza, że wiążą się od samego początku z trudem wyprowadzenia zwierzęcia ze złego stanu zdrowia, czyli świadczą o przemyśleniu i odpowiedzialności adoptujących.   
Dziękujemy! 

Niestety, na miejsce rozwiązanych problemów szybko wchodzą nowe. Całe szczęście tym razem mniejszego kalibru, ale jednak.
Nowy wystraszony psiak, z... wielkimi kleszczami.
Niestety, ani pracownicy ani weterynarz nie pomyśleli o ich usunięciu…
**************************************************

Apel dotyczący Lazura (zwanego Dolarem)
Lazur to niewidomy pies przebywający od marca w schronisku. Jest on pięknie umaszczony i ma mięciutką sierść. 
Prawdopodobnie jest efektem krzyżowania ras, kiedy myślano jedynie o wyglądzie, pomijając zdrowie psa, w związku z czym, oczy i zęby okazały się najsłabszymi elementami eksperymentu. Często jesteśmy świadkami porzucania psów celowo rozmnażanych, których rasa nie wyszła należycie, w związku z czym urodziły się tylko po to, by zwiększyć bezdomność. Ot, ludzka rasa bawiąca się w Boga… szkoda tylko, że ci którzy rodzą się bez serca i uczuć nie zostają w podobny sposób porzucani. 
Lazur nie jest niestety wyjątkiem. Jednak poza swoją ułomnością i wspaniałym wyglądem ma on wielkie serducho, którym wszystkich kocha!
W związku z tym, bardzo potrzebuje fizycznego kontaktu z ludźmi, a że nie widzi, postrzega świat poprzez dotyk, słuch i węch. Odwiedzający schronisko ludzie, nie znają jego historii i jedynie przechodzą obok boksu bez zatrzymywania, a pies nie może ich nawet zobaczyć… 
Ponieważ jest to najłagodniejszy pies na świecie, bardzo prosimy, by odwiedzając schronisko pochylili się Państwo nad Lazurem i porozmawiali z nim, a także wygłaskali. Te chwile to jego jedyny kontakt z rzeczywistością! Dodatkowo poczuje wasz zapach, który będzie mógł pielęgnować jakiś czas w pamięci. Inne psy przynajmniej mogą popatrzeć przez kraty, a ten biedak nawet nie wie co się przed nim dzieje.
Prosimy, odwiedźcie Lazura i bądźcie choć przez chwilę jego oczami, dzięki którym dotknie świata.
 Zapraszamy – boks 39.
***********
Kolejne świeżynki, zestresowane nową sytuacją...

…wśród nich maluchy w kojcu zmęczone upałem...

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Nieleczone zwierzęta... 20 sierpień

Najwyraźniej jednak wiedza medyczna zatrudnionego w schronisku weterynarza nie obejmuje rany, z której kolejny tydzień wylewa się wodnista ropa…
A może by tak po prostu zszyć skórę? Przecież ta rana jest cały czas otwarta i niczym nie wysuszana! Skoro kolejny tydzień sama się nie zasklepiła to znaczy, że trzeba zrobić coś więcej. Gdyby pies miał właściciela nie byłoby możliwe, że chodziłby przez tyle czasu z dziurą w głowie i weterynarze rozkładaliby ręce w takiej kwestii. 

Panie Filipowski może najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy i „abdykować”? W ten sposób bardziej przysłużyłby się pan schroniskowym zwierzętom… Naprawdę nie warto zajmować się czymś, do czego nie ma się serca.
 
Idąc dalej tym tematem, zalepiona i nadal nie oczyszczona rana na szyi  suczki, także wspomnianej we wcześniejszych postach, również pozostaje bez zmian i interwencji weterynarza.

Natomiast pazury psa przebywającego już od kilku miesięcy w schronisku - a tym samym pod „opieką” zatrudnionego w nim weterynarza - wyglądają jak zawinięte bawole rogi.
Z pewnością sprawiają mu one przy chodzeniu ból , do którego musiał się niestety przyzwyczaić. Jednak czy gdyby nie był w schronisku i miał swojego człowieka nie zostałoby to od razu usunięte przy pierwszej wizycie u weterynarza? Niestety w schronisku nie ma się kto za nim wstawić, a weterynarz jak widać nie opiekuje się zwierzętami należycie, jedynie sumiennie pobiera pensje…

Z kolei suczka, która zaraz po przybyciu do schroniska mimo tego, że była w szoku po wypadku i miała kulejącą łapkę, a mimo to nie dostała osobnego boksu tylko została sparowana  z drugą zdrową, która nie dawała jej spokoju jaki jej się należał zgodnie z prawem w takich okolicznościach – pisałyśmy o tym TU – po dojściu do siebie, znów została sparowana - mimo wielu wolnych boksów, z kolejną suczką, z którą niestety również się nie zgadzają, a efektem jest świeża rana z boku…
puste boksy…
Z powodu tej rany suczka powinna być natychmiast odizolowana od innych zwierząt, by mogło dojść do zagojenia. Niestety, nadal przebywa w boksie, w którym osłabiona musi stawiać czoła przeciwniczce….
Czy ktoś tu w ogóle zarządza?! Jakieś zasady w tym miejscu obowiązują? Czy obsługa wraz z weterynarzem, ma wszystko w d…e, a najbardziej zwierzęta, którym powinni służyć, bo dają im pracę i wypłatę?!  Ludzie opanujcie się i zacznijcie w końcu robić to, co do was należy!

Miski z wodą stały puste, zaś pracownicy bez celu siedzieli pod wiatą i patrzyli przed siebie odliczając czas do fajrantu… jak co dzień…
 *****
Najnowsze porzucone psiaki trafiły pod tak wątpliwą opiekę… oby tylko nie potrzebowały pomocy weterynarza.
 
Młody i przestraszony, ale ciekawy ludzi psiak.

Maluchy…

Młody i wesoły wilczurek.

Przerażony i ujadający młody piesek.

Miły, ale strachliwy pies na krótkich łapkach.

Nieufny kudłatek.

I świeżo przywieziony staruszek…


Bądźmy ich głosem, kiedy nie jest przestrzegane prawo, które je chroni.