poniedziałek, 27 października 2014

Rezydenci schroniska z woli ludzi...25 października

W ostatnim tygodniu ze schroniska ubyło kilka psów - mamy nadzieję, że były to rozsądne adopcje! Szkoda tylko, że nowy dom znalazły psy, które spędziły tu zaledwie kilka tygodni, a "stali rezydenci" tkwią nadal jak zaklęci od kilku lat...
 
 

Dlaczego tak się dzieje? Bo ludzie których praca polega min. na tym, by zwiększać szanse adopcji takich "zalegających" w schronisku psów - zwyczajnie się w tym temacie obijają. W większości są to psy duże, które są z reguły rzadziej adoptowane - przebywają w schronisku  po kilka lat, często do śmierci... Zaletą, która zwiększyłaby ich szanse na adopcje lub przyśpieszyłaby ją,  byłaby sterylizacja i kastracja w schronisku, tak by właściciel nie musiał ponosić jej kosztów i miał już z wykastrowanym/wysterylizowanym psem znaczną wygodę.   Niestety, jak to w legnickim schronisku bywa, nikomu na tym nie zależy...
Prezydent Krzakowski nie może przypisać sobie zasług na polu ograniczania bezdomności zwierząt w Legnicy, chociaż w oficjalnych dokumentach figuruje zapis, że schronisko zajmuje się obowiązkową kastracją wszystkich przebywających w nim zwierząt, to jest to jedynie martwy przepis! W schronisku do sterylizacji/kastracji dochodzi "raz na jakiś czas", przeważnie typowana jest mała suczka, która ewentualnie może urodzić jedno, dwa szczenięta, przeważnie nieduże w przyszłości. Wiadomo, że sterylizacja dużych psów jest droższa, jednak to właśnie one  rodzą więcej psów w miocie ( nawet 7-8!), które w przyszłości wyrastają na duże, i takie też psy płodzą! Czy w takim razie nie one powinny być  sterylizowane i kastrowane w pierwszej kolejności? Czy obsługa, zarządca i właściciel schroniska zdają sobie z tego sprawę? Czy jest to tak skomplikowana oczywistość, że trzeba to napisać "czarno na białym"?
To samo dotyczy psów w typie ras uznawanych za agresywne. Psy w typie amstafów nie są poddawane temu zabiegowi i po opuszczeniu schroniska nadal się rozmnażają (jeśli nie trafią na odpowiedzialnego opiekuna), generując tym samym kolejne pokolenia porzuconych i budzących strach samym wyglądem zwierząt.

 Duże psy powinny być sterylizowane i kastrowane obowiązkowo! -  to najlepsze rozwiązanie w  zapobieganiu bezdomności.
******
Dzięki adopcjom w schronisku zwolniło się kilka boksów, niestety, większość par jest źle dobrana, co zawsze doprowadza do krwawych konfliktów:           
  MAŁY + DUŻY

Mały i zestresowany "bigiel" z łagodnym, ale dużo od niego większym młodziakiem... Widać, że nie czują się ze sobą komfortowo i awantura wisi w powietrzu. Tak jak w przypadku sparowania niedołężnego staruszką z młodą i dominującą suką, która na naszych oczach mocno gryzła go przez cały dzień! Staruszek ledwo trzymał się po tym na nogach, miał rozcięty nos... Nie minęło parę minut, a suczka zaatakowała go znowu przy miskach...
STARY i SŁABY + MŁODA ROZEMOCJOWANA
ŁAGODNY + DOMINUJĄCY 
(poważne pogryzienie w przeszłości i separacja TYLKO na czas wyleczenia się ran!)

  
BEZZĘBNY STARUSZEK + ZDROWA SUCZKA 
Staruszek nigdy nie był gruby ale teraz wygląda jak worek kości - nie ma siły przebicia się do jedzenia a ze względu na bolące dziąsła je wolniej, co powoduje, że żywiołowa suczka szybko zje swoją porcję i jego też...

 SŁABA STARUSZKA + MŁODA DOMINUJĄCA 
( w zeszłym tygodniu opisałyśmy ten boks i efekty takiego sparowania psów)

ŁAGODNA + DOMINANTKA
To nowa para, która się nie toleruje. Większa - łagodna, nie ma w sobie pierwiastka agresji i starsza, nietolerująca innych. Dzisiaj gryzły się poważnie kilka razy...


Najgorsze w takich sytuacjach jest to, że każdy zdrowo myślący człowiek widzi dziesiątki innych możliwości połączenia psów w boksach, tak by odpowiadały sobie wiekiem, wielkością i temperamentem. Każdy, z wyjątkiem osób, które mają nad tymi zwierzętami bezwzględną władzę. Takie złośliwe działania nie tylko szkodzą psom bezpośrednio, generują niepotrzebne leczenie weterynaryjne ale także utrudniają potencjalną adopcję, ponieważ odwiedzający schronisko widzą tylko agresję i okaleczone zwierzęta...
***
Niektóre psy znalazły co prawda nowy dom, ale nie zmienia to faktu, że do schroniska trafiają ciągle nowi przybysze, co raz bardziej pokrzywdzeni przez ludzi, tak jak ten malutki piesek, który straszliwie rozpacza i ewidentnie nie potrafi odnaleźć się w schronisku.
 Przede wszystkim nie potrafi korzystać z włazu, który znajduje się w jego boksie i oddziela część wewnętrzną od zewnętrznej. Piesek panicznie boi się przechodzenia pod włazem. Przez dwie godziny stał pod nim i zawodził, ponieważ nie mógł przezwyciężyć strachu i wyjść na zewnątrz. Można mu ulżyć w bardzo łatwy sposób: wystarczyło podeprzeć właz kostką brukową, to jak to zostało zrobione w innych boksach.
Niestety, jak często w tym miejscu - zabrakło chęci pomocy u pracowników...
Oczywiście zamknięty właz to nie jedyny jego problem, ponieważ piesek rozpacza przede wszystkim z powodu braku ludzkiego towarzystwa, bez którego po prostu po prostu nie może żyć... Oby szybko znalazł odpowiedzialny i dobry dom.
***
Schroniskowe boksy po niedawnym "generalnym remoncie" są w coraz bardziej opłakanym stanie. Przegniłe, dziurawe dachy i ciągłe zlewanie zimną wodą ze szlaucha robią swoje:

Z boksów unosi się smród zgnilizny, który utrudnia choćby zatrzymywanie się przy nich, a co dopiero czują psy, które uwięzione są w nich miesiącami i latami... Próby utrzymania higieny przy pomocy "białego proszku"(!) zdają marny egzamin, a wystarczyłoby załatać dachy, osuszyć ściany i regularnie czyścić "na sucho" boksy, by pozbyć się wilgoci i szczurów!
Czy takiego schroniska nie wstydzi się ubiegający o reelekcję prezydent Krzakowski? Lepiej zainwestować nasze pieniądze w bezużyteczne bilbordy i kampanie reklamowe niż spożytkować je na walkę z bezdomnością zwierząt i prawdziwy remont schroniska. Drodzy Państwo, zastanówcie się dwa razy zanim zagłosujecie na człowieka, który marnuje publiczne pieniądze legniczan!
Schronisko zarządzane w ten sposób z pewnością nie jest "reprezentacyjnym" obiektem, którym przed wyborami chciałby pochwalić się prezydent Krzakowski, jednak obnaża prawdę o zarządzaniu nim i całym miastem:
kupa, kupa, kupa
 nawet numerek przy obroży jest w kupie
 Zamiast więc uśmiechniętych twarzy na bilbordach wyborczych proponujemy obraz psów umazanych kupą - to będzie prawdziwy obraz  władzy sprawowanej  przez obecnego prezydenta.

***
Brak opieki weterynaryjnej w schronisku uwidacznia się poprzez nagminne biegunki jak wyżej spowodowane prozaiczną przyczyną jaką jest zarobaczenie (pomogłyby po prostu tabletki na robaki), ale także w postaci innych schorzeń. Mały "zorro" ma problemy z uzębieniem, przez co strasznie się ślini, a kikuty czarnych pozostałości po zębach z pewnością nie ułatwiają mu jedzenia suchej karmy:
 

Był dzisiaj bardzo osowiały i słaby. Jak nigdy tulił się do rąk (do tej pory unikał kontaktu), jakby chciał przekazać że potrzebuje pomocy. Może opuchnięte od twardej karmy dziąsła podeszły ropą i wytworzył się bolesny stan zapalny? My zastanawiamy się co mu jest a od tego powinien być weterynarz i pracownicy. Niestety, na ich uwagę pies nie ma co liczyć a ewidentnie jego stan pogorszył się od ostatniego tygodnia, więc coś mu dolega...

Apelujemy o adopcję dla tych psów, ponieważ w schronisku nie otrzymają należnej im opieki, ani ulgi w postaci miękkiej karmy czy suchego legowiska...

poniedziałek, 20 października 2014

Okrucieństwo którego sprawcą jest człowiek, fałszywi miłośnicy zwierząt, opiekunowie... -18 października

Jesteśmy zbulwersowane tym, co pracownicy w ostatnim czasie wyrabiają w schronisku! Na złość naszym obserwacjom zaczęli  już jawne znęcać się nad zwierzętami! Tak jakby celowo, z pełną świadomością braku pociągnięcia do odpowiedzialności, robią krzywdę zwierzętom i śmieją się nam w twarz. Niech ktoś nam wytłumaczy, czy widok cierpienia zwierząt może u normalnych ludzi wywoływać taką satysfakcję?! Czy  można łamiąc prawa zwierząt  i jednocześnie - bez żadnych konsekwencji, nadal pracować w legnickim schronisku i jeszcze dostawać za to co miesiąc pieniądze? Jak długo jeszcze takie sprawowanie władzy w imieniu mieszkańców będzie nam fundował obecny prezydent?! To co się dzieje w schronisku, to kpina wobec prawa!
To co nas tak rozwścieczyło to widok niedużej, spokojnej i starszej suczki zamkniętej w jednym boksie z większą i młodą, przez którą jest ona strasznie maltretowana - cała lewa strona pyska jest mocno opuchnięta, w krwawych głębokich ranach.                  
                                                                   
 

Kto na to pozwolił???!!! Przecież to zwyrodnialstwo, by zamykać ze sobą psy o nierównych siłach i różnych charakterach, które się nie tolerują! Przypomina to dawne zwyczaje panujące w tym miejscu, kiedy to pracownicy stosowali naturalną selekcję utrzymując w boksie dziką sforę psów, które rozprawiały się z nieszczęśnikiem, jaki podpadł obsłudze. Czyżby powrót do przeszłości? Czy kierownik nie nauczył się niczego przez tyle lat? Czy kolejny sądowy proces powinien wstrząsnąć Legnicą, by choć na chwilę zatrzymać spiralę okrucieństwa, obojętności i zwyrodnialstwa w tym miejscu? 

We wcześniejszym poście pisaliśmy o psach, których pracownicy po kilku tygodniach separacji, spowodowanej groźnym pogryzieniem - czyli czasem potrzebnym jedynie na zagojenie się ran u słabszego z nich, z powrotem - już z czystą premedytacją - zamknęli razem w tym samym boksie! Mimo tylu innych psów w schronisku, te dwa - z woli ludzi mają się wzajemnie zagryzać!
Czy nikomu oprócz nas nie drży serce widząc takie cierpienie? Czy osoby będące "wolontariuszmi" LPGK mogą na to wszystko patrzeć i nie reagować? A skoro nie mają takich praw, to po co w ogóle podpisywać porozumie z taką instytucją i jedynie tworzyć alibi dla ich działalności krzywdzącej zwierzęta? Ludzie, otrząśnijcie się! czy wy macie kamienie zamiast serc????!!!! Przez was walka o prawa zwierząt to jak walka z wiatrakami. Swoją obecnością i brakiem reakcji na takie przypadki, współczynicie  cierpienie tych zwierząt! Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?....

Psy to zwierzęta dla których często świat może być jedynie okrucieństwem. Oprócz krzywd wywoływanych na bieżąco przez pracowników w schronisku są także krzywdzone przed trafieniem do niego. Jedne, samym faktem porzucenia i stracenia tego, co do tej pory kochały i co było ich całym życiem, inne dodatkowo złym traktowaniem przez swoich "panów i władców".
Kolejny przykład psa który trafił do tego niewesołego miejsca, to piękny ale skrajnie wycieńczony i schorowany pies. Biedak jest wygłodzony i cierpi na bolesną chorobę skóry. Większość jego sierści jest wydrapana aż do zaczerwienionej skóry, jego oczy są zaropiałe, a uszy w środku porastają narośla w kształcie kafafiora, które całkowicie zatkały przewód słuchowy.
Czy znajdzie w sobie jeszcze siłę, by wyjść z tego ciężkiego stanu?...
 


Ktoś musiał dłuższy czas znęcać się nad nim, by w końcu porzucić. Jak to zawsze bywa w takich przypadkach nikt nie pomógł umęczonemu zwierzęciu, nikt nie zgłosił sprawy na Policję. Sami jesteśmy winni takich sytuacji, bo na nie pozwalamy! A potem dziwimy się, że ktoś w okrutny sposób skrzywdził dziecko! Tacy zwyrodnialcy niemal zawsze zaczynają od znęcania się nad zwierzętami, na które dostają społeczne przyzwolenie, a potem, nienasyceni w swoim okrucieństwie, szukają innych ofiar! 
Reagujcie na krzywdę zwierząt, jeśli nie chcecie żeby spotkało Was to samo!

********
Nowy piesek, który przebywa w schronisku i także jest zaniedbany to piesek rasowy. Jego zaniedbanie jest mniejsze, niestety także utrudniające mu życie. Jego sierść powinna być na bieżąco pielęgnowana, czego zabrakło w jego wypadku. Po nieprzystrzyżonej grzywce zasłaniającej oczy i utrudniającej widzenie, dodatkowo skaczą pchły! Oprócz tego psiak jest sparaliżowany strachem i cały czas drży. 

Inna sprawa, że nie jest naturalnym stanem rzeczy, aby pies był tak bardzo uzależniony od człowieka. Winna jest ludzka próżność, która każe nam tworzyć coraz to nowe rasy, nieprzystosowane do samodzielnego życia. Te rasowe "pieski-zabawki" wymagają stałej pielęgnacji i nie są w stanie samodzielnie żyć. Zastanówmy się więc dwa razy zanim wesprzemy tego typu fabryki psów rasowych, które służą tylko zaspokojeniu ludzkiej pychy!

***
Podobnie jak moda na psy haski i zmuszanie ich do życia w mieście - zupełnie nienaturalnym dla nich środowisku, co sprawia, że są to najczęściej porzucane psy rasowe (wymagająca rasa, nie nadająca się do życia w mieście, o czym pisałyśmy w ostatnich postach). 
Do schroniska trafił kolejny taki pies. Mamy nadzieję, że może tym razem zgłosi się po niego właściciel.
Pies jest zrozpaczony, próbuje przegryźć swoimi pięknymi, młodymi zębami kraty. Stara się też przecisnąć przez szeroko rozstawione pręty (w schronisku jest dużo boksów z węższym rozstawem) i co chwilę klinuje między nimi głowę, której nie może później wyciągnąć! Zawodzi wtedy przeraźliwie, pomagają mu ludzie odwiedzający schronisko i wolontariusze. Dla pracowników jest to widok i dźwięk zupełnie obojętny. Nikt nie biegnie mu pomóc, nikt też nie przenosi go do innego boksu. Być może nawet w tej chwili pies tkwi zaklinowany między prętami, a pracownicy najspokojniej w świcie siedzą sobie w swojej kanciapce... Oby tylko nie skończyło się tragicznie uduszeniem, za które w tym miejscu i tak nikt nie odpowie.
*********
Przepełnienie schroniska, o którym pisałyśmy w ostatnim poście przybiera coraz większe rozmiary! Zapełniane są już boksy, które od wielu miesięcy nie były używane - 1H i 2H. Niestety, po tak długiej przerwie w użytkowaniu, nikt ich nawet nie posprzątał przed umieszczeniem nowych zwierząt z odłowu:
 
**********
Na koniec możemy tylko dodać, że przeraźliwie brudna i zapchlona suczka oraz jej równie zaniedbany partner z boksu nadal nie zostały wykąpane. Przy  ich śmierdzącej "celi" trudno zatrzymać się nawet na chwilę - fetor jest nie do wytrzymania! Zwierzęta drapią się i męczą, leżą w brudnej budzie, pełnej zapleśniałej karmy i nieczystości... Jak w takim stanie mają przeżyć i znaleźć dom?
***
PODSUMOWUJĄC, wizyta w schronisku w tym tygodniu przyniosła jedynie niekończące się przykłady ludzkiego okrucieństwa, głupoty i chamstwa i żadnych dobrych wieści:(