wtorek, 20 listopada 2012

Pierwsze urodziny bloga!

Dziś mija dokładnie rok od założenia tego bloga. W związku z tym chciałybyśmy serdecznie podziękować wszystkim Państwu, którzy go czytają, piszą do nas i wspierają.
Te pierwsze urodziny to okazja, żeby odpowiedzieć na pytanie: po co piszemy bloga i podsumować, co przez ten rok udało nam się dzięki temu zmienić dla poprawienia losu zwierząt w naszym mieście. 

                           Żeby poznać przyczynę powstania naszego bloga, trzeba cofnąć się do roku 2009. By móc w tamtym okresie pomagać zwierzętom w schronisku najpierw trzeba było stoczyć prawdziwą batalię o to, by ktokolwiek poza personelem mógł się w tym miejscu "kręcić". W 2009 tylko jedna osoba (!) regularnie wyprowadzała w każdą sobotę psy na spacery, które najpierw trzeba było socjalizować do kontaktów z człowiekiem, ponieważ przebywały w zamknięciu i izolacji od ludzi nawet po kilka lat! W schronisku przebywało wtedy ponad 130 psów! Była to potwornie ciężka praca – najbardziej z ludźmi  -  ale małymi kroczkami zarówno psy jak i obsługa schroniska zaczęli oswajać się z tą formą działalności. Jednak zmienić panujące od lat zasady było jeszcze ciężej...

Intensywnie przez 2 lata, próbowałyśmy zmienić los zwierząt w schronisku: rozmowami, sugestiami, a także kierując pisma do Pana Prezydenta, Pani Wiceprezydent, Pana Wasinkiewicza, kierownika schroniska czy Powiatowego Lekarza Weterynarii - czyli w sposób  w jaki przewidywały  to procedury. Do wszystkich tych osób udałyśmy się też osobiście. Nie nagłaśniałyśmy spraw które powinny być zmienione, ponieważ byłyśmy przekonane, że są to nieumyślne zaniedbania urzędników, którym wystarczy zwrócić uwagę, by zaczęto przestrzegać praw zwierząt. Niestety zderzałyśmy się za każdym razem z murem... Nie było nawet najmniejszej dyskusji, że coś jest nie tak i trzeba to zmienić. Wyczerpałyśmy wszystkie istniejące procedury i uwierzyłyśmy w to, że są to martwe zapisy nazywane "prawem"... Jednak mimo ogarniającej nas bezsilności, nie mogłyśmy opuścić zwierząt, w obronie których nikt nie chciał przemówić a tym bardziej "tracić twarzy" czy "podpaść" lokalnej władzy.  Naszą ostatecznością stał się właśnie ten blog. 

Ciąg dalszy korespondecji z Urzędem miasta

Korespondencja z LPGK

Korespondencja z Urzędem miasta

                             Jak widać, sztandarowym celem tego bloga było doprowadzenie do wybudowania wybiegu. Walka o to trwała dokładnie od 2010 roku, kiedy to Prezydent otrzymał pierwsze pismo w tej sprawie. Potem było jeszcze wiele pism, artykułów prasowych i postów na blogu, by w końcu – z Państwa ogromną pomocą – mogły zostać podjęte wiążące decyzje w tej sprawie.  W tym miejscu ukłony dla Pani Kamili Sz., która bardzo zaangażowała się w akcję zbierania podpisów pod skargą w sprawie braku wybiegu  i na którą zawsze możemy liczyć!  Pomogły nam też media – wtedy jeszcze niezależne -  oraz urzędnicy nadrzędni nad lokalną władzą -Wojewoda Dolnośląski, a także Główny oraz Wojewódzki Lekarz Weterynarii.

To jest największy SUKCES tego bloga!

Wybieg w schronisku powstaje Z INICJATYWY legniczan

Będzie wybieg - sukces wolontariuszy i święto psów!

Ile jest warte słowo Pani Prezydent?

Pierwszy palik marnieje...

Wyrzucili wolontariuszy, a wybiegu nadal nie ma...AKTUALIZACJA

Szanse na wybieg coraz mniejsze...

Propozycja budowy wybiegu

Niewidzialny "wybieg"

Jednak nie "spoczniemy na laurach" dopóki ten wybieg nie powstanie i nie zacznie działać w sposób przewidziany zgodnie z ustawą, dlatego ten temat nie jest dla nas jeszcze zamknięty, tym bardziej, że wyznaczony termin budowy wybiegu zbliża się dużymi krokami a na "budowie" cicho i głucho (pewnie czekają na śnieg i mrozy). My zaś czuwamy, bez względu na pogodę i będziemy Państwa na bieżąco informować w tym temacie.

                  Opisywałyśmy i dokumentowałyśmy także prawdziwy obraz schroniska. Pokazałyśmy to, co faktycznie kryje się za regularnie odnawianą FASADĄ schroniska : pobielonych krawężnikach, odmalowanych budynkach i przystrzyżonej trawie...

Remont! ... dla kogo?

 O co dba się w schronisku?

 Jeden upalny dzień z życia schroniska....

Zmiany w regulaminie i stan sanitarny boksów...

Śmierć głodowa...

o mądrości ludowego przysłowia: "dla chcącego..."

Gmina Legnica promuje adopcje...

…oraz  jak naprawdę pracuje schronisko i związany z tym dramat zwierząt w nim przebywających

Głodówka....

Pies w dobre ręce....

 1000 zł za psa lub 5000 zł za dzień pracy...

Dramat "niewychodzących"

Dynamicznego "regulaminu" ciąg dalszy...

Co się dzieje z darami?

Dynamiczny "regulamin"                   

Dzięki temu, że czytali Państwo naszego bloga  i wieści o tym, co się dzieje w schronisku docierały do coraz większej ilości osób -  większość tych sytuacji uległa zmianie np. zaczęto prowadzić ewidencje darów przekazywanych do schroniska; wyłączono z użytkowania boks nr 13 który ogrodzony jest z każdej strony, co powodowało dziczenie przebywających w nim zwierząt; a także rozdzielono dwa psów z boksu 39, które od roku siedziały razem i gryzły się wzajemnie, czym odstraszały potencjalnych adoptujących, zaś po ich rozdzieleniu oba prawie natychmiast znalazły domy. W tych sprawach nie pomógł sam Prezydent, a blog szybko to zmienił.

                Przedstawiałyśmy Państwu również pracę schroniskowego weterynarza, który pobiera pieniądze za to, by zwierzęta były zdrowe i nie cierpiały. Jednak fachowość pana Jacka Filipowskiego była w większości podważana przez osoby obserwujące skutki jego „pracy”

Niestety, na tym polu  raczej za wiele się nie zmieniło… Prowadzi to do wniosku, że człowiek ten zupełnie nie nadaje się do pracy ze zwierzętami a jego zatrudnienie w schronisku to pomyłka.

Remont! ... dla kogo?  (w II części jako PS.)

Los chorych zwierząt w schronisku...

Schorowane psisko już nie cierpi...;(

                       Zmuszone byłyśmy komentować "medialne laurki" zarządców schroniska, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością, jednak powtarzane przez lata - bez żadnej kontroli społecznej - sprawiły, że inni wierzyli w profesjonalizm funkcjonowania schroniska i osób w nim zatrudnionych.

Rekordowe adopcje w lipcu

"Pieniędzy nie brakuje!"...

Zaskakująca odpowiedź...

Kierownik udziela wywiadu...

Z historii schroniska...

                        Nagłośniłyśmy też kontrowersyjny temat „adopcji” do Niemiec, które odbywają się w naszym schronisku na podstawie niejasnych dokumentów, przez podejrzaną osobę i w warunkach przez nikogo nie kontrolowanych (transport) - wszystko to za zgodą urzędników miejskich i zarządcy schroniska. Zebrałyśmy dla Państwa fakty, na postawie których przedsięwzięcie to jest coraz bardziej podejrzane… i tak jak Państwo, odnosimy wrażenie że „coś tu śmierdzi”. Brak wyjaśnień ze strony osób organizujących takie wywózki pozwala przypuszczać że nie ma to nic wspólnego z przestrzeganiem praw zwierząt, a jest to zwykły handel  psami na e-bayu –  natomiast wcześniej powtarzano, że jadą one bezpośrednio z Polski do nowych właścicieli...  Na chwilę obecną nasze wątpliwości potwierdziła Fundacja EMIR, która zajmuje się wyjaśnianiem takich adopcji w całej Polsce. Nawiązała ona z nami współpracę w tej kwestii i dała nam swoje poparcie. Wspólnie będziemy dążyć do ostatecznego wyjaśnienia wątpliwości związanych z tą działalnością.

Wywózki do Niemiec nadal "mają się dobrze"...

Kim jest osoba, która wywozi legnickie psy do Niemiec i sprzedaje je na e-bayu?

Ani adoptować ani oddać, czyli "kup teraz" legnickiego psa na niemieckim e-bayu..

                    Za pomocą bloga, przyczyniłyśmy się do wyjaśnienia i zmiany – niemożliwej według urzędników – sytuacji zwierząt, których pobyt w schronisku mógłby trwać w nieskończoność. Przez zaniedbywanie obowiązków osób do tego zatrudnionych adopcje Homera, Goldenów i Pręgusia, były niemożliwe. Jak się okazało wystarczyło wystosować pisma do odpowiednich władz gminnych.                W przypadku Homera kierownik nie zrobił nic przez rok! - na szczęście ten piękny owczarek w ostatnią sobotę znalazł już nowy dom.              

Homer - kolejny wyrok dożywocia...

Dożywocie w schronisku

          Blog przyczynił się do zorganizowania akcji pomocy zwierzakom. Podziękowania dla offroadowców, dopalaczy.pl oraz organizatora akcji – Pingwina.

Offroadowcy w schronisku

                  W tej kwestii dziękujemy także Fundacji SOS Bulterierom, z którą jesteśmy w stałym kontakcie i na która zawsze możemy liczyć.

Mikołajki w schronisku

     Szukałyśmy domów dla najbardziej potrzebujących.

APEL! "Podaj łapę" Tarzanowi i wykup go od śmierci...

PILNIE potrzebują domu!!! AKTUALIZACJA II

PILNIE potrzebują domu!!!

Drodzy miłośnicy kotów!

Na święta do schroniska...

                     Opisujemy także przypadki znęcania się nad zwierzętami, mając nadzieję, że przyczyni   się to w jakimś stopniu do kształtowania świadomości społecznej w zakresie praw zwierząt, która w dalszym ciągu jest na niskim poziomie….

Porzucona suczka...

Poszukiwany właściciel!

Szczęśliwe zakończenie smutnej historii...

                  Dzięki popularności naszego bloga mogłyśmy poszerzyć działania służące   egzekwowaniu praw zwierząt i w tym celu  nawiązałyśmy współpracę ze Strażą Miejską oraz legnickim oddziałem TOZu, który do tej pory raczej nie pamiętał o schronisku… W tym miejscu chcemy podziękować Komendantowi legnickiej Straży Miejskiej, który okazał się człowiekiem wrażliwym na krzywdę zwierząt, otwartym na współpracę i pomoc w tym temacie. Dzięki temu, miałyśmy okazje uczulić Strażników Miejskich m. in. na problem handlu zwierzętami na targowiskach i zwrócić ich uwagę na konieczność przeprowadzania w tych miejscach patroli. Podziękowania składamy także Prezesowi legnickiego TOZu, który zrozumiał specyfikę problemów związanych z funkcjonowaniem schroniska. Dzięki pismom, którym patronował można było skutecznie interweniować w obronie praw zwierząt.

Mogłyśmy także, nawiązać cenną współpracę z gabinetem  weterynaryjnym doktora Jerzego Legienia,  który, jako jedyny w Legnicy jest zaangażowany w ograniczenie problemu bezdomności w naszym mieście i nie bacząc na zyski, za symboliczną opłatą  podjął się sterylizacji suczek z rodzin najuboższych, których nigdy nie byłoby stać na taki zabieg. Dziękujemy! Dodajmy w tym miejscu, że to obowiązkiem Gminy jest walka z bezdomnością m.in. poprzez zabiegi sterylizacji zwierząt w schronisku, jednak, jak pisałyśmy w postach dotyczących zagranicznych adopcji, nasza gmina, walczy z niepotrzebnym rozmnażaniem ale ... na terenie Niemiec.

Interwencja

Piesek ze złamaną miednicą - ciąg dalszy...

Ten piesek ma anioła stróża! AKTUALIZACJA

  ***********************************************************************************

                                  Wszystkie te małe i duże sukcesy  napawają nas ogromną radością, choć w niektórych budzą raczej nienawiść i to często u osób zorientowanych w temacie, które uważają się za obrońców zwierząt... Skąd ta zawiść? Przecież problemów związanych z nieprzestrzeganiem praw zwierząt wystarczy dla wszystkich aktywistów i każdy ma tu ogromne pole do wykazania się! Zamiast negatywnie oceniać i patrzeć nam na ręce, warto skupić się na realnej pomocy - przecież nie chodzi tu o zaspokajanie własnych ambicji, a o pomoc zwierzętom! Bezmiar złości, jaka wylewa się z niektórych potrafił doprowadzić tak poważnego - wydawałoby się -  człowieka, jakim powinien być lekarz weterynarii zatrudniony w schronisku, do najniższego upadku. Jak ustaliła Prokuratura w Legnicy (Syg. akt. 2DS.255/12) to pan Jacek Filipowski był autorem większości obraźliwych komentarzy, jakie pojawiły się pod naszym adresem na forum jednego z legnickich portali za każdym razem, gdy zamieszczano tam artykuł o tematyce prozwierzęcej. Większość z nich była tak niskich lotów, że aż wstyd je cytować i naprawdę trudno odgadnąć, że ich autorem jest wykształcony człowiek (zwłaszcza ze względu na polszczyznę na poziomie sześciolatka). Takie czyny uwłaczają jedynie ich autorom, a na nas nie robią większego wrażenia - z wyjątkiem politowania dla bezsilności ludzi, którzy muszą uciekać się do takich metod, ponieważ nie mają na tyle odwagi, żeby o swoich poglądach mówić otwarcie i prosto w oczy. Ubolewamy nad takimi osobami....



Ten blog będzie istniał tak długo, jak długo osoby, które pobierają swoje pensje za opiekę nad zwierzętami będą się dopuszczać łamania ich praw.


Dziękujemy wszystkim Państwu, ponieważ dzięki temu że czytacie naszego bloga, władze uginają się pod tzw. presją opinii społecznej - w końcu w wiekszości jesteście mieszkańcami tego miasta i... wyborcami, którzy te władze kontrolują, rozliczają i wybierają na przyszłość:)

 Zapraszamy do dalszego śledzenia bloga i losów psów z legnickiego schroniska! 

Pozdrawiamy :)

środa, 14 listopada 2012

Wywózki do Niemiec nadal "mają się dobrze"...

Mimo artykułów w lokalnej prasie, wątpliwości zgłaszanych do Powiatowego Lekarza Weterynarii odnośnie warunków w jakich transportowane są zwierzęta oraz medialnych zapewnień Prezesa Wasinkiewicza (zarządcy schroniska), że przyjrzy się tej sprawie - dowiadujemy się od osoby wtajemniczonej w ten proceder, że wywozy do Niemiec trwają w najlepsze i odbywają się nawet częściej niż kiedyś. Czyżby z obawy o przyszłość tej działalności pani Martina chce "zaopatrzyć się" w psiaki na zapas, by zapewnić sobie płynność finansową? 
Organizatorki tych wywózek zamiast uczynić całą procedurę jawną i udowodnić szlachetność swoich działań, robią wszystko by jeszcze bardziej ją zakamuflować i wzbudzić coraz więcej wątpliwości. Po co?...czy faktycznie jest aż tyle do ukrycia? Teraz Martina Chmielnik nie zabiera już psów bezpośrednio ze schroniska, tylko z miejsca, do którego przywożą je osoby związane z TOZ Jawor - wcześniej oficjalnie je adoptując - a wszystko to odbywa się za wiedzą kierownika schroniska. Także ogłoszenia na e-bayu zmieniły formę i coraz trudniej jest do nich dotrzeć.
Czy żeby rozwiać wszelkie wątpliwości w tym temacie, w szczególności te dotyczące warunków transportu, nie lepiej byłoby organizować wywózek oficjalnie w obecności osób postronnych i przy otwartej bramie? Jeśli my się mylimy, to takie działanie rozwiało by wszelkie wątpliwości co do legalności całego przedsięwzięcia. Jeśli wszystko jest zgodne z prawem, to co stoi na przeszkodzie, by na oficjalnej stronie schroniska opublikować dokumenty na podstawie których działa pani Martyna? Myślimy, że ujawnienie podstawowych faktów wyszłoby wszystkim na dobre, a panie organizujące transporty mogłyby zacząć działać oficjalnie i zgodnie z przepisami prawa. Tylko czy faktycznie my się mylimy?... Może jednak nie bez powodu wszystko co dotyczy "adopcji" do Niemiec owiane jest od lat tajemnicą, a panie nie mają jak uwiarygodnić legalności swoich działań i dlatego ukrywają procedury wywózek? Skąd to milczenie? Nie jesteśmy przeciwne adopcjom zagranicznym, tylko warunkom w jakich się one odbywają i braku przejrzystości w dokumentach, na podstawie których taka działalność jest prowadzona. Jeśli odbywa się to zgodnie z prawem, to nie obchodzi nas czy ktoś na tym zarabia. Interesuje nas tylko dobro zwierząt, które na chwilę obecną nie jest w żaden sposób potwierdzone. Na razie wszystkie fakty świadczą przeciwko temu przedsięwzięciu i nikt ich nie dementuje... Tym samym mamy podstawy przypuszczać że - mimo tego, że patronuje temu koło organizacji prozwierzęcej - prawa zwierząt są w tym przypadku łamane.
I tak, Balbina  która od 20 października mogłaby być w kochającym domu w Legnicy, nadal czeka na swojego kupca na e-bayu i przebywa w kolejnym schronisku, tym razem w Niemczech... Czy to miało służyć jej dobru?


To już któreś z kolei ogłoszenie Balbiny, po tym jak nie sprzedała się na pierwszej aukcji. Przyjdzie jej jeszcze trochę poczekać w niemieckim schronisku.


P.S. Sprzedaż psa za pośrednictwem portali aukcyjnych to loteria. Jeden może trafić do kochającego domu, skąd szybką napłyną zdjęcia na dowód, że wszystko jest w porządku. A reszta? Ta zdecydowana większość, o której dalszych losach nic nie wiemy, a ich nowi właściciele nie nadesłali żadnych zdjęć? No cóż takiego psa może kupić ktokolwiek. Kto sprawdzi taką osobę, zwłaszcza jeśli mieszka ona np. 100 km od schroniska Pani Chmielnik?
Większości wydaje się, że Niemcy to raj dla psów... 
Niestety nie zawsze:
(uwaga! nie polecamy osobom szczególnie wrażliwym)

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wybieg w schronisku powstaje Z INICJATYWY legniczan

Jeszcze raz pragniemy podziękować wszystkim Państwu, którzy podpisali się pod skargą na brak wybiegu w legnickim schronisku a także Pani Zofii Batorczak - Dolnośląskiemu Wojewódzkiemu Lekarzowi Weterynarii, która mimo tego, że jest urzędnikiem, sprzeciwiła się łamaniu praw zwierząt w legnickim schronisku przez lokalną władzę.
 Nie pozwólmy sobie wmówić, że wybieg dla zwierząt jest dobrą wolą legnickich urzędników i gestem w stronę zwierząt ze strony LPGK, jak twierdzi w lokalnych mediach Prezes Józef Wasinkiewicz. Pamiętajmy o tym, zwłaszcza przy wyborach władz miasta, bo z pewnością ten fakt będzie wymieniany w kampaniach wyborczych jako zasługa miasta...nie dajmy się nabrać na kolejną kadencję. 
Oto dowód, że wybieg powstaje WYŁĄCZNIE z inicjatywy nas - mieszkańców, dzięki udzielonemu przez Państwa poparciu dla naszego pisma:


Jak widać skarga była zasadna, a Powiatowy Lekarz Weterynarii z Legnicy nie dopełnił swoich obowiązków, mimo że podczas naszej wizyty u niego zapewniał, że wszystko z jego strony jest w porządku i on nie ma ŻADNEGO WPŁYWU na powstanie wybiegu. 
A jednak! 
Zaniedbanie to odbiło się czkawką u wszystkich decydentów w naszym mieście, którzy do tej pory udawali, że odpowiedzialność nie leży po ich stronie i wszelkimi sposobami próbowali nas spławić. 
Na szczęście z Państwa pomocą nie odpuściłyśmy i widać efekty!

piątek, 2 listopada 2012

Będzie wybieg - sukces wolontariuszy i święto psów!

Jest nam bardzo miło, że zarówno urzędnicy naszego miasta, jak i pracownicy LPGK czytają naszego prywatnego bloga i odnoszą się na swoich oficjalnych stronach internetowych do informacji, które na nim podajemy. Cieszymy się, że blog trafił do tych odbiorców, ponieważ  powstał on właśnie przez ich bezczynność i ignorowanie przez lata naszych pism (bo przecież wtedy nikt o nich nie wiedział i dużo łatwiej było je zbyć). 

Jak Państwo wiedzą od dawna składamy w Urzędzie Miasta pisma w sprawie wybiegu, których treść można prześledzić na tym blogu. Na początku tego roku znalazłyśmy także sponsora, który chciał pokryć część kosztów jego budowy, wystąpiłyśmy z takim projektem do Pani Wiceprezydent, jednak nic nie było w stanie skruszyć i wzruszyć urzędniczego "betonu". Szukałyśmy także wsparcia u Powiatowego Lekarza Weterynarii, który sporządza raporty z kontroli w schronisku. W wypełnianym przez niego formularzu znajduje się  rubryka "wybieg". Według prawa już od 2004 roku schroniska powinny być wyposażone w wybiegi. Niestety wypełniając swoje formularze przez ostanie 8 lat Pan Inspektor uporczywie nie dostrzegał tej rubryki oraz faktu, że powinien wydać nakaz usunięcia tak ważnej "usterki". 

W końcu postanowiłyśmy zgłosić się do władz nadrzędnych nad naszym prezydentem i inspektorem. Napisałyśmy skargę, pod którą podpisały się 252 osoby, za co serdecznie wszystkim im dziękujemy - zapewne bez Waszych podpisów nie mogłybyśmy teraz świętować!


Nad pismem pochylił się Wojewoda Dolnośląski, Główny Lekarz Weterynarii w Warszawie oraz Wojewódzki Lekarz Weterynarii we Wrocławiu. Wasze podpisy wędrowały po całej Polsce, jednak nie bez celu! Nasze skargi i prośby w imieniu tych biednych psiaków, które same nie mogą się obronić zostały w końcu wysłuchane! Sprawa znalazła szczęśliwy finał!
W ostatnim tygodniu października ruszyły prace przy budowie wybiegu, które mają zostać zakończone już w drugiej połowie listopada! 

Jak niewiele czasu i środków trzeba, żeby wybudować wybieg! Żeby zwierzęta zamknięte 24 godziny w betonowych boksach mogły poczuć czym jest swobodne bieganie po trawie! Szkoda, że zrozumienie tego zajęło urzędnikom aż 8 LAT! A przecież już dawno mogli odmienić los psów z legnickiego schroniska. 

Jest to sukces wszystkich miłośników zwierząt, ale przede wszystkim wielkie SZCZĘŚCIE dla psów!

P.S
Przy tej okazji chciałybyśmy także sprostować inne informacje zawarte w ostatnim oficjalnym oświadczeniu LPGK, które opublikował jeden z legnickich portali. Spółka pisząc o "głodzeniu psów" ustosunkowuje się do jednego z naszych ostatnich postów, w którym publikowałyśmy zdjęcia Żabki - chodzącego szkieletu, jakim była po spędzeniu miesiąca w schronisku. Po naszym artykule Żabka została przeniesiona do ogrzewanego pomieszczenia, gdzie przetrwała największe chłody, poddana została leczeniu, a także zaczęto ją lepiej karmić. Gdyby więc nasze informacje były całkowicie wyssane z palca, jak sugeruje LPGK to nie było by potrzeby otaczać ją taką szczególną troską. A poza tym - kto na tym stracił? Być może honor spółki, ale za to pies zyskał lepszą opiekę! I właśnie o to nam chodziło!

Przedstawiciel LPGK pisze też, że wszystkie budy w schronisku zostały ocieplone. Super! Tylko, że stało się tak po piśmie TOZ Legnica do Prezydenta i do Pana Boksy. Przypominamy, że w poprzednich latach, kiedy pism takich nie było słoma do bud trafiała dopiero po wielu dniach ostrych mrozów!

Spółka zarzuca nam też podawanie nieprawdziwych informacji jakoby kierownik nie chciał przyjmować darów w postaci karmy. Oczywiście nigdy o czymś takim nie pisałyśmy. Mówiłyśmy jedynie, że karma ta nie jest w żaden sposób ewidencjonowana. I to na szczęście się zmieniło - teraz wszystkie dary zapisywane są w specjalnej książce. I to też jest sukces!

Jeśli w zamian za polepszenie losu zwierząt w legnickim schronisku naszą karą ma być krytyka ze strony władz i przeciwników w postaci złośliwych komentarzy na różnych portalach, to jesteśmy na nią  gotowe i ... prosimy o więcej! (oczywiście proporcjonalnie do działań pozytywnych ze strony osób odpowiedzialnych :) 

Co prawda zdajemy sobie sprawę, że od rozpoczęcia budowy do jej zakończenia może minąć o wiele więcej czasu niż się to zakłada (podobnie jak z wszelkimi innymi inwestycjami w naszym mieście) jednak mimo tego dzisiaj  świętujemy!