wtorek, 29 listopada 2011

Korespondencja z Urzędem miasta

W odpowiedzi na Państwa zapytania, o to czy nie szukałyśmy pomocy w legnickim Urzędzie miasta w celu poprawy sytuacji w schronisku pragniemy zapoznać Państwa z korespondencją jaką prowadzimy w tej sprawie z Panią zastępcą Prezydenta Legnicy. Naszym celem jest również zapoznanie Państwa z sytuacją jaka panowała w schronisku, kiedy pojawiła się tam pierwsza wolontariuszka oraz pokazać, co udało nam się zmienić (np. po interwencjach wolontariuszki zamieniono opaski zaciskowe, które dosłownie wrastały w szyje psów, na normalne obroże)... Niestety niektóre sprawy nie zakończyły się tak pomyślnie (jak np. budowa wybiegu). Zachęcam do lektury i komentowania:


http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/7rILw9yxhu5/pismo_do_urzedu_miasta_1a
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/4hH5TwV6sVD/pismo_do_urzedu_miasta_1b
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/7y2lhwg9ghL/pismo_do_urzedu_miasta_1c
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/27pWPvEvH3T/pismo_do_urzedu_miasta_1d

A oto odpowiedź Urzędu miasta, która nadeszła 8 miesięcy później (kiedy wiele z problemów poruszonych w pierwszym piśmie udało się rozwiązać przy wielkim zaangażowaniu wolontariuszki, która pojawiła się w schronisku jako pierwsza z nas):


http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/ajkgboaAdeJ/odp._urzedu_1a
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/9XXbIaOBxGt/odp._urzedu_1b
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/3mPfSmFNeex/odp._urzedu_1c

Taka odpowiedź zmobilizowała wolontariuszkę do napisania kolejnego pisma:


http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/6F42C9IEEzb/drugie_pismo_do_urzedu_miasta_1
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/2QjBbDMUhSd/drugie_pismo_do_urzedu_miasta_2
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/7CPGy5YnnjD/drugie_pismo_do_urzedu_miasta_3
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/2MK83zwoTat/drugie_pismo_do_urzedu_miasta_4

Na które otrzymała następującą odpowiedź:


http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/9f87nfpGuRn/odp._na_drugie_pismo_1a
http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/4PVPzQnQcOF/odp._na_drugie_pismo_1b

Odpowiedź wolontariuszki:

http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/7vPQRAwYFiB/pismo_wolontariuszki_nr._3

A to już ostatnia odpowiedź Urzędu miasta:


http://wolontariuszkilegnica.wrzuta.pl/plik/9C8SIMwXPtb/ostatnia_odpowiedz_urzedu


Ponadto złożyłyśmy pismo do Prezesa LPGiK - pana Wasinkiewicza - który jest przełożonym kierownika schroniska i go na tym stanowisku obsadził, i oczekujemy na odpowiedź. 


Dziękujemy bardzo każdej osobie, która zada sobie ten trud i poświęci czas na lekturę tych pism oraz zapraszamy do komentowania i kontaktu z nami!


stan boksów zimą - śnieg i krew, gdzie pies może usiąść lub się położyć?


W takich warunkach psy spędzają zimę

zestresowany pies w dniu przyjęcia - nikt już się nim nie zajął ani nie posprzątał boksu, ponieważ była już godz. 15

środa, 23 listopada 2011

Dynamicznego "regulaminu" ciąg dalszy...

Obecnie w schronisku psy dzielone są na małe i duże. Te pierwsze znajdują się w boksach od 1 do 10 i jest ich obecnie 17, z czego na spacer może wychodzić tylko 9 (ale to już historia na kolejnego posta). Natomiast w pozostałych boksach znajdują się psy "duże", których jest 27, z czego "spacerujących" 17, czyli niemal dwa razy więcej niż małych. Pomijamy tu ewidencję psów z tzw. hotelu, gdzie na stałe przebywają amstaffy (również zakaz spacerów), oraz czasowo suki po sterylizacji, a także nowe psy, które szybko zmieniają boksy.


Dotychczas dzieliłyśmy się w ten sposób, że wolontariuszki najmłodsze i najmniej doświadczone wychodziły na spacer z małymi pieskami, a te większe wyprowadzane były przez osoby dorosłe, z najdłuższym stażem "pracy" w schronisku (takich osób jest dwie a w porywach cztery). Takie rozwiązanie funkcjonowało bardzo dobrze, aż do ostatniej soboty i najnowszej "reformy" kierownika...

Doświadczona wolontariuszka na spacerze z Taxem

Przeczytajcie i oceńcie sami "błyskotliwość" i stopień przemyślenia nowego "regulaminu":

Zapis rozmowy:

Kim pan tutaj jest?
Kierownikiem schroniska.
No i jakie ma pan obowiązki w takim wypadku?
Ja wiem jakie mam obowiązki.
Takie żeby utrudniać pracę wolontariuszom?
My pani nie utrudniamy tylko mówimy… 
Pan mi utrudnia prace
….o bezpieczeństwie i zasadach, o bezpieczeństwie proszę pani.
To niech pan sam wyjdzie z psem.

Czy  K. może wyjść z psem z którym chodziła rok czasu z klatki nr 38? (cisza) Czy ktoś mi na to odpowie?
Mam pytanie…
Pytam kierownika: czy K. może wyjść…
…czy idziecie państwo na spacer czy nie?
No dobrze,  właśnie  wychodzimy,  z 38  K. wychodziła przez rok czasu czy może wyjść dzisiaj z tym psem czy nie?
Czy chcą panie wyjść na spacer z pieskami?
Odpowiadam, że tak, z numerem 38.
Proszę panią, my wyznaczamy pieski które maja iść na spacer.
Od kiedy?
Od zawsze
Nie, nie od zawsze, dzisiaj jest pierwszy taki dzień.
Nie, nie.
Tak, dzisiaj jest pierwszy taki dzień, mamy wpisane w książkach  [rejestrujących wyjścia wolontariuszy z psami]  jest dowód że wychodzimy z psami, dowód nie tylko w książkach, na zdjęciach, bo żeśmy sobie zdjęcia z nimi robiły na stronę internetową, wiec pytam się: czy pani K. może wyjść z psem z 38, z którym do tej pory chodziła: tydzień temu była, dwa tygodnie temu była, i nie było problemu, dzisiaj jest pan kierownik - w sobotę. Czy może wyjść?
Proszę panią, ja tu sobie nie życzę żadnego wywiadu…
Proszę pana , nie ma żadnych zasad pisanych w związku z czym pytam, żeby później nie było kłamstw że pan czegoś takiego nie mówił. Pytam się czy pani K. może wyjść z tym psem?
Jeszcze raz powtarzam, my wyznaczamy pieski które mają wyjść na spacer…
Od kiedy?
Zawsze tak było.
Od tego tygodnia. Nie proszę pana, tydzień temu i dwa tygodnie temu K. była. Była wiele razy z psem z boksu 38. Czy może wyjść dzisiaj?
Z uwagi na to, że był incydent kiedy piesek się wyrwał osobie która go nie utrzymała, był to piesek dość duży a Pani K. jest drobną kobietą, po prostu.
Tak. A kiedy był ten incydent?
Ja odpowiedziałem pani dlaczego!
Pan jest kierownikiem, kiedy był ten incydent?
Proszę panią, ja nie będę wywiadu udzielać.
No wiec, pytam się kiedy był ten incydent, bo po tym incydencie pani K. wychodziła z psem z boksu nr 38. Dzisiaj co się zmieniło? Muszą być chyba jakieś nowe argumenty skoro tak  (cisza) -
kierownik odszedł, pracownik wyszedł – taka była odpowiedź. Chcą dać nam psy najmniejsze z którymi mogą spokojnie wychodzić wolontariusze nowi, którzy przychodzą sporadycznie, a my z psami których charaktery znamy – z dużymi psami – które nas znają, które nie stanowią dla nas żadnego zagrożenia – nigdy nie stanowiły, aż do dzisiejszego dnia -  niestety, dziś wyjść nie możemy, jak było słychać. No to będziemy dzisiaj tu okupować i robić zdjęcia.

Na skutek kolejnej "reformy" większe psy będą wychodzić na spacer na prawdę bardzo rzadko, ponieważ trudno będzie nam znaleźć wolontariusza, który swoją "posturą" będzie odpowiadał panu kierownikowi....

Ucierpi na tym między innymi wspomniany w rozmowie Tarzan (boks 38) - jeden z najsympatyczniejszych psów w schronisku :(

Tarzan cieszy się spacerem. Jeszcze nie wie, że na kolejny przyjdzie mu długo czekać.


Tarzan jest bardzo łagodny w stosunku do innych psów

A tak spędzi najbliższe tygodnie...

wtorek, 22 listopada 2011

Co się dzieje z darami?

Niemal w każdą sobotę (a dzieje się tak pewnie także w tygodniu) pojawiają się w schronisku osoby, które chcą pomóc pieskom i przywożą suchą karmę oraz puszki. Pokarm oddają pracownikom, ci dziękują i na tym się kończy. Większość osób nie wie, że istnieje coś takiego jak ewidencja darów - jest to zeszyt, w którym powinno się odnotowywać wszelkie "prezenty" przekazywane dla schroniska. Pragniemy wierzyć, że CAŁA karma podarowana przez Państwa trafia do misek naszych podopiecznych. Bardzo Państwu dziękujemy w ich imieniu, ponieważ sucha karma, puszki a przede wszystkim ryż są BARDZO WAŻNE w diecie naszych piesków. Darów jest na prawdę dużo, co widzimy po zapełnieniu magazynów. Gdyby kierownik prowadził PEŁNĄ ich ewidencję ilość darmowego jedzenia mogłaby zaskoczyć Urząd Miasta!


Niestety nieco inaczej wygląda sytuacja z obrożami, smyczami i kagańcami. W schronisku, w którym na stałe przebywa średnio 60-70 psów zużywają się one na prawdę szybko. Od ponad roku pracujemy na starych, często pękających i rozrywających się smyczach. Wiemy, że w międzyczasie prowadzono zbiórki takich akcesoriów (np. liceum ze Złotoryi), co było nam zgłaszane przez darczyńców. Z przykrością musimy Państwa poinformować, że nowe obroże i smycze nie trafiły do użytku wolontariuszy, czy też raczej piesków. Są one trzymane w szafce, zamknięte na klucz i nawet pracownicy nie mają do nich dostępu. Nie wiemy jak bardzo jeszcze musi zużyć się obecny sprzęt (zerwania smyczy czy karabińczyków zdarzają się coraz częściej), żeby udostępniono nam nowy. Dlatego też postanowiłyśmy kupować za własne pieniądze nowe, ładne obroże. I o dziwo to działa! Choć może wydawać się to zadziwiające, ale na prawdę pieski w ładnych obrożach bardziej przyciągają uwagę odwiedzających i szybciej znajdują nowy dom. Nazywamy je nawet obrożami "przynoszącymi szczęście".


Znamienny jest także fakt, że jedyny kaganiec nadający się dla największych psów znajduje się zamknięty w biurze kierownika, a żeby z niego skorzystać trzeba by było chyba napisać specjalne podanie, bo ustnie trudno go wyprosić...

niedziela, 20 listopada 2011

Dynamiczny "regulamin"

W przeciągu ostatnich trzech tygodni kierownik schroniska wprowadził do ustnego "regulaminu" wolontariatu szereg istotnych zmian:
- KAŻDY spacer psa z wolontariuszem musi trwać co najmniej godzinę. Jako doświadczone wolontariuszki znamy każdego psa w schronisku, jego potrzeby, temperament, stan zdrowia, "staż" w schronisku i zgodnie z tymi kryteriami dobieramy czas spacerów, np. duże, młode, energiczne psy zabieramy na bardzo długie spacery (ponad godzinę), natomiast małym, starszym, chorym pieskom wystarczy 30-40 min. spaceru. Dzięki tej wiedzy możemy optymalnie gospodarować naszym wolnym przecież czasem, który spędzamy na pomaganiu zwierzętom  oraz zapewnić wyjścia z boksów większej ilość psów. Rezultaty nowego "regulaminu" to np. mniej spacerów oraz widok młodych, zniechęconych wolontariuszek stojących przed bramą schroniska z małymi pieskami, które ciągną je do "swojego" boksu. Dziewczyny spoglądają na zegarek, bo żeby nie wiem co się działo nie mogą wrócić choćby pięć minut wcześniej.


- dotychczas niepełnoletnie wolontariuszki, które ukończyły 16 lat i posiadały zgodę rodziców na wyprowadzanie psów na spacer, mogły wychodzić z mniejszymi psami (z tymi większymi wychodzą bardziej doświadczone i pełnoletnie wolontariuszki); dwa tygodnie temu wprowadzono nowy "przepis", który mówi, że niepełnoletnie wolontariuszki mogą wychodzić na spacery tylko w towarzystwie osób dorosłych. Dlatego też połączyłyśmy się w pary: osoba dorosła i niepełnoletnia + dwa pieski; jednak w tym tygodniu nastąpiła kolejna zmiana: teraz niepełnoletnie wolontariuszki nie mogą już wyprowadzać psów, nawet z osobami dorosłymi! Oczywiście w opisywanym okresie nie doszło do żadnych "incydentów" z udziałem osób niepełnoletnich.


Może w końcu uda się osiągnąć cel i zniechęcić nawet tę resztkę wolontariuszy i wrócą dobre, dawne czasy kiedy po terenie schroniska nikt się nie pałętał.... I stanie się ono na powrót prywatnym folwarkiem... no właśnie, czyim? Pana kierownika czy Pana Wasinkiewicza (prezesa LPGK)?

Dożywocie w schronisku

Chciałybyśmy zwrócić Państwa uwagę na pewną absurdalną sytuację. Może naszego posta przeczyta osoba mogąca pomóc psom skazanym w legnickim schronisku na dożywocie...

Wyrok: DOŻYWOCIE


Właściciel dwóch psów rasy Golden retriver porzucił je i wyjechał za granicę. O psach zapomniał, ponieważ nie zostawił żadnej pisemnej dyspozycji co do ich dalszego losu. Natomiast właściciel młodego bokserka popadł w konflikt z prawem i przebywa w więzieniu lub do niego trafi. Jeśli zostanie skazany na kilka lat w praktyce będzie to oznaczać, że jego pies będzie przebywać w schronisku do śmierci. Wymienione pieski mogłyby trafić na czas wyjaśnienia sytuacji do domów tymczasowych (które znalazł im oddział TOZu z Jawora). Niestety kolejne lata będą musiały spędzić w schronisku. Nawet jeśli przeżyją to trudno oczekiwać, że ich właściciele zgłoszą się po nie po tak długim czasie. Dlatego walczymy o to, żeby zwierzęta te mogły znaleźć nowy dom. Niestety w tym przypadku absurdalne przepisy oraz brak woli pomocy ze strony władz miasta zwyciężyły nad zdrowym rozsądkiem i ludzkim współczuciem.

Kierownik udziela wywiadu...

W październiku kierownik schroniska Leszek Boksa udzielił wywiadu dziennikarzowi Gazety Wrocławskiej opowiadając o "wspaniałym" losie psów ze swojej placówki. Podobno do pełni szczęścia brakuje im już tylko właściciela...

http://legnica.naszemiasto.pl/artykul/1131819,legnica-jaki-jest-los-zwierzat-w-schroniskach,id,t.html



Niestety w wielu kwestiach Pan Boksa minął się z prawdą:
„sporadycznie zdarza się, żeby któryś umarł”, ale jednak zdarza się… Bywają sytuacje, kiedy psy trafiają do schroniska w naprawdę niezłej formie, a potem przestają jeść, cierpią na problemy trawienne, chudną i zaledwie po paru tygodniach umierają w strasznych mękach. Nie są leczone, ponieważ zabija je sama atmosfera w schronisku – tęsknota, samotność, zimno, brak ruchu. W takich sytuacjach, kiedy psy są już w agonii, nie poruszają się, załatwiają pod siebie, kierownik nie pozwala na eutanazję, ponieważ uważa ją za niehumanitarną. Ostatnie przypadki takich zgonów miały miejsce 18 sierpnia i 16 października. 


-największe i najbardziej szokujące kłamstwo kierownika: „Do dyspozycji mają trawiasty wybieg”. Otóż w legnickim schronisku NIGDY NIE BYŁO I NIE MA WYBIEGU DLA PSÓW! Zwierzęta opuszczają boksy tylko z wolontariuszami, którzy wyprowadzają je na spacery na terenie Lasku Złotoryjskiego.


-„Bywały i takie miesiące, kiedy do ludzi trafiało ponad 50 psów” – absurd, taki miesiąc jeszcze się nie zdarzył odkąd do schroniska przyjeżdżają wolontariusze. Taka liczba to ponad połowa psów przebywających aktualnie w schronisku. Musiałoby to oznaczać ogromną rotację, tymczasem niektóre psy są tu już od kilku lat. Przykładem może być Hana, suczka która przebywała w schronisku od 2005 i dopiero w tym miesiącu wolontariuszkom udało się znaleźć jej nowy dom.
Niestety nadal w schronisku znajdują się psy o "długim stażu" - Bosman od 2008 roku czy Ares od 2009 roku.


-„Wszystkie psy trafiające do schroniska są kastrowane lub sterylizowane” – to KŁAMSTWO! Sterylizacje zaczęto przeprowadzać dopiero niedawno za pieniądze przekazane na ten cel przez niemiecką fundację, z którą wolontariuszki nawiązały kontakt i uzyskały jej wsparcie. Oczywiście nie obyło się bez utrudniania: po pierwsze okazało się, że tak długo istniejąca instytucja jak legnickie schronisko nie posiada własnego konta bankowego!! Wolontariuszki musiały dosłownie wyprosić założenie konta przez Urząd Miasta dla wpłat charytatywnych na cele pomocy zwierząt przebywających w legnickim schronisku. Pieniądze na sterylizację fundacja przelała w styczniu 2011, jednak zabiegi rozpoczęto dopiero w kwietniu po wielu interwencjach wolontariuszek i samej Fundacji - która zniecierpliwiona tak długim załatwianiem spraw, zrezygnowała z dokonywania dalszych wpłat w przyszłości dla tej placówki. Przed nawiązaniem tej współpracy kierownik nie starał się o jakiekolwiek wsparcie w finansowaniu tych zabiegów, ponieważ uważał je za niepotrzebne. A nawet teraz sterylizacje dotyczą tylko psów „losowo” wybranych przez kierownika. Pozwolę sobie jeszcze raz posłużyć się przykładem Hany – w schronisku od 2005 roku i niewysterylizowana!


- „Odrobaczone, zdrowe, odkarmione” - zdecydowana większość psów ma straszną biegunkę, wiele jest też niemiłosiernie zapchlonych (wręcz schodzi im sierść, przykład – bokserek Pręguś, wolontariuszki kupiły i założyły mu obrożę przeciwpchelną, niestety pracownik schroniska ściągnął ją i wyrzucił do śmieci), leczenie poważnie chorych psów finansują wolontariuszki (przykład – suczka Diana przebywająca obecnie w boksie 10H).