poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Papierowa strona internetowa.

Dzisiaj zajmiemy się kwestią realizacji przez legnickie schronisko Programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności na terenie Gminy Legnica. Program taki jest obowiązkowo, co roku ustalany przez gminy, do czego zobowiązuje ustawa. Jeśli chodzi o zawarte w nim punkty, to praktycznie się one nie zmieniają. Niestety, część z nich istnieje jedynie na papierze…

Jednym z takich punktów jest punkt dotyczący poszukiwania właścicieli dla zwierząt poprzez prowadzenie strony internetowej. Prawda jest taka, że schronisko żadnej takiej strony nie prowadzi, a mimo to punkt w programie stoi rok w rok, a sam program jest bezmyślnie zatwierdzany przez radnych, którzy w ogóle do schroniska nie przychodzą i się nim nie interesują. Może w końcu zmieniliby swoje podejście i zmusili  schronisko do przestrzegania prawa?

Jedyna strona internetowa jaka istnieje, to strona ogólna LPGK, w której jedynie można odnaleźć zakładkę Schronisko. Po kliknięciu ukazuje nam się w pełnej krasie… a jakże, sam najjaśniejszy i najważniejszy w schronisku czyli kierownik! Oczywiście standardowa garść informacji jaką to opieką są otoczone „pieski” (brrrr!)  w podległej mu jednostce i jakie wspaniałe warunki są im zapewnione, dzięki doświadczonej (ratunku!) załodze schroniska.  

Tak jak w rzeczywistości  - dużo o ludziach, a nic o zwierzętach.

Nie znajdziemy tutaj galerii psów do adopcji, dzięki której potencjalni adoptujący zwłaszcza ci, którzy pracują do 15.00 i nie mają możliwości odwiedzić schroniska, mogliby zapoznać się ze zwierzętami. Ich domy dla bezdomnych zwierząt tracimy na rzecz schronisk ościennych, zwłaszcza schroniska we Wrocławiu, które są prowadzone pod potrzeby zwierząt, a nie pracowników  i ułatwiają adopcję zainteresowanym.

Jedynym śladem pozorującym istnienie strony internetowej jest informacja zamieszczona pod schroniskową wiatą, informująca o adresie strony, na której można znaleźć opisy i zdjęcia psów. Strona ta została założona kilka lat temu przez wolontariuszy i przez nich była prowadzona. Jednak od dłuższego czasu osoby te nie interesują się  schroniskiem i nie angażują się w jej prowadzenie. W związku z taką sytuacją, strona prowadzona jest „z doskoku”, na podstawie szczątkowych informacji. Z tego powodu, informacje o zwierzętach nie są aktualizowane na bieżąco i  często wprowadzają w błąd. Jedynym celem tej strony jest chyba reklamowanie konta FB należącego do wolontariuszki LPGK, które prowadzone jest co prawda regularnie, ale w sposób bałaganiarski i chaotyczny.


Podsumowując: 
Schronisko nie prowadzi i nigdy nie prowadziło strony internetowej promującej adopcje zwierząt ze schroniska. W związku z tym, od lat nie wypełnia ono § 7 ust.1 Uchwały Rady Miasta Legnicy i pozostaje w tym względzie bezkarne.

Czy długo będziemy tolerować takie niekompetencje, które odbijają się negatywnie na bezbronnych zwierzętach?

Na koniec napiszemy, że nie jest to jedyny punkt niedotrzymywany przez schronisko. O innych będziemy informować w kolejnych postach.

************************

Nowe porzucone psiaki....












poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Dzień zależny od humorów obsługi...


Prace remontowe w końcu trochę przyspieszyły, i dzisiaj dach leżał już na całym odcinku boksów przylegających do wybiegu.  Teraz opustoszałe są boksy poprzeczne, z których psy ściśnięto w pozostałych boksach i boksach pomocniczych na wybiegu.



Niestety psy w boksach (przy budynku) zadaszonych plastikową wiatą przepuszczającą słońce, ledwo dychały przy takiej pogodzie. Nie mają skrawka cienia! Aż strach pomyśleć co będzie w czasie upałów…



Jednak największym złem była dzisiaj obsługa. Po okresie nieobecności wrócił pracownik, który nadrabia zaległości w ustawianiu ludzi, utrudnianiu kontaktu ze zwierzętami i wymyślaniu bzdurnych zasad mających na celu zniechęcenie i poniżenie wolontariuszy. I tak od progu każdy opowiadał o tym,  jakich doznał dziś uszczypliwości.
Z tego powodu cierpiały także zwierzęta. Jedne chodziły na spacer raz po raz, inne w ogóle, a dzięki wspomnianemu pracownikowi nie było jak przebić się o beton, by to zmienić.
Zwłaszcza zapomniane były psy w boksach na wybiegu, do których nie ma bezpośredniego dostępu. Z tego powodu na spacer nie poszły suczki, które jako jedyne są „zakwaterowane” razem, mimo tego, że się gryzą i nie mają równych szans, bo jedna jest stara i ma problem z tylnymi łapami, a druga jest młodsza, sprawniejsza i silniejsza.


Ta dwójka sparowana bezmyślnie w boksach tzw.hotelowych także się nie toleruje i gryzie, a oboje są wygłodniali – jeden mocno wychudzony i dochodzi do starć. Czy te psy naprawdę nie mogły siedzieć osobno?


 Natomiast w tym samym czasie w dużym boksie zewnętrznym siedzi samotnie rozpaczający szczeniak…


***************

Do schroniska trafiły nowe psy.
Niestety, część z nich jest stara, a kilka jest dużych, które mają małe szanse na adopcje…










poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Same utrudnienia...

Ponieważ w boksach na wybiegu przebywają psy, to sam wybieg nie jest czynny i zwierzęta mogą liczyć jedynie na wolontariuszy. W tę sobotę nie było ich wielu, w związku z czym, dużo psów nie opuściło swoich boksów.


W związku z tym, jest prośba, do wszystkich wolontariuszy wyprowadzających psy na spacery, a także do osób które, dopiero chciałyby zacząć to robić, by zmobilizowały się w czasie remontu dachów i przychodziły do schroniska jak najczęściej, także w tygodniu.
Teraz psy mogą liczyć tylko na Was, inaczej będą siedziały cały czas jak za starych, niedobrych czasów 24 godziny zamknięte w boksie.

Kolejna prośba to, by samemu zwracać uwagę i pytać innych wychodzących, który pies nie był jeszcze na spacerze, bo pracownicy wcale na to nie zwracają uwagi i często wiele psów idzie nawet kilka razy na spacer, a 2-3 zapomniane nie wychodzą z boksu w ogóle. Dlatego sami musimy dbać o sprawiedliwość i wyprowadzać psy z głową, której pracownicy w tym miejscu nie używają, by żaden pies nie był pokrzywdzony. Dbajmy o to, o co one same się nie upomną.

Niestety, ten remont jest prowadzony w taki sposób, że potrzeby psów są na ostatnim miejscu. Nie wróży to dobrze całemu przedsięwzięciu. Najpierw opróżniono część boksów i zdjęto z niej dach. Po tygodniu, psy z dalszej części boksów zostały przeniesione do boksów bez dachu(!) a dach w ich dotychczasowych boksach również został zdjęty. Czy nie można było zrobić tego etapami? Połowę boksów wyremontować, przenieść do nich psy i remontować drugą część? Logicznym jest dla dbającego o dobro zwierząt, że nie można remontować szeregu boksów jednocześnie, ponieważ nie ma miejsc, do których można byłoby przenieść zwierzęta. Widać kierownikowi także nie zależy na zwierzętach i upycha je tam, gdzie mu wygodnie, nie zwracając uwagi na niewłaściwe warunki. A po co jest w schronisku kierownik? Między innymi po to, by decydować o tym,  jakie rozwiązanie są korzystne dla zwierząt. Natomiast kierownik legnickiego schroniska tylko przed kamerami deklaruje swoją troskę do zwierząt, zaś w rzeczywistości zupełnie się tym nie przejmuje i woli przyklepać wygodę ekipy budowlanej.

Poza tym, schronisko jest miejscem specyficznym, a remont dotyczy boksów w których przebywają żyjące i czujące zwierzęta, dlatego powinien być wykonany jak najszybciej. Przy okazji poprzednich remontów, odbywały się one także w soboty, by jak najszybciej je zakończyć np. budynek dla pracowników, a przecież nie był on tak pilny, bo pracownicy nie mieszkają w nim 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Jeśli zaś chodzi o psy, nikt się tym nie przejmuje i nie dość, że po tygodniu prawie nie było widać postępu w pracach, to w kolejną sobotę ekipa remontowa miała też wolne. A gdzie potrzeby czujących zwierząt? Psy są pozbawione dachu nad głową i narażone na silne słońce jak i gwałtowny deszcz.



**********************

Wraz z nadchodzącym ciepłem zniknęła już słoma w większości bud… a my pytamy od lat, dlaczego nie może być ona wyłożona w budach także w lecie?


Na psy idą duże pieniądze, zarówno z miasta jak i z gmin z których trafiają,  żywności nie trzeba już kupować, bo jest wystarczająco dużo z darów, dlaczego więc nie można z tych pieniędzy zapewnić słomę w budach na stałe? Przecież te budy są duże i nieprzytulne, deski są zniszczone – wydrapane, w drzazgach i dziurach, a co najważniejsze nigdy nie odkażane po opuszczających je psach! Czy w takim wypadku miękka słoma nie powinna być podstawą zapewnioną w każdej budzie, zwłaszcza  w schronisku?
W takim miejscu  słoma w budzie należy się psu tak samo jak micha i sama buda!

*******************

Jeszcze o sobotniej adopcji.

Pracownicy nie mają nadal od kierownika sztywnych wytycznych dotyczących adopcji zwierząt. Mimo tego, że są one zapisane w regulaminie schroniska, to w rzeczywistości się ich nie praktykuje. Chociaż jeśli adopcja jest powiązana z nami, to zrobią wszystko, by do niej nie doszło - np. że handlujemy psami (!!!)

Otóż w sobotę została adoptowana suczka w typie rottwailer przez wyraźnie nietrzeźwą osobę. Mimo tego, że człowiek ten był z dwoma innymi osobami, które trzymały psa, bo on nie miał siły, to jednak on podpisywał umowę adopcyjną i będąc nietrzeźwym podpisywał zobowiązania zawarte w umowie. Czy trzeba dodać coś więcej, o tym, jak w schronisku dba się o psy? 


Po jakimś czasie od adopcji, suczka wpadła do schroniska bez obroży. Kiedy kolega adoptującego przybiegł po nią i zapiął na smycz, suńka opierała się i wcale nie chciała z nim iść. Czy ta adopcja może być dobra? Mamy wątpliwości , tym bardziej, że schronisko mając gdzieś psy przebywające w schronisku, tym bardziej nie interesują się psami adoptowanymi, co wiele razy kończyło się bardzo źle dla psa…

Poza tym, dlaczego ta suczka nie przeszła w schronisku sterylizacji? 
Często suczki na które są już chętni nie mogą pójść do adopcji, bo muszą czekać na sterylizację, a ta nie dość że duża, nie dość że w typie rasy, to poszła  do adopcji od razu  i to jeszcze do nieodpowiedzialnej osoby. Jaki może być tego finał? Nie dość że pies może zostać uwiązany, bo pojechała na wioskę, to jeszcze zostanie na tym łańcuchu pokryta i urodzi kolejne psy, na które nie będzie chętnych. I tak w kółko, bezdomność bez końca, mimo przekazywania na to publicznych środków.

Duże psy mają mniejsze szanse na adopcje i rodzą dużo szczeniaków – nawet po 8-12, co sprawia, że ich dzieci tez będą miały takie problemy. Dlatego właśnie takie zwierzęta nie powinny się rozmnażać i być poddawane sterylizacji. Każdy weterynarz wie o takiej zależności.

Możemy się tylko domyślać dlaczego dzieje się tak w naszym schronisku, kiedy sterylizacje są dotowane przez miasto i wykonywane przez weterynarza zatrudnionego w schronisku. Chodzi jak zawsze o pieniądze. Weterynarz bierze pieniądze za sztukę, dlatego opłaca mu się sterylizować małe suczki, bo może więcej zaoszczędzić na kosztach zabiegu (leki, nici itp.), natomiast duże suczki są za mało opłacalne i dlatego zawsze je omija, albo sterylizuje sporadycznie. Kierownik jak widać też się tym nie interesuje i pozwala na samowolkę i minimalizowanie kosztów przyczyniając się do niepotrzebnego rozmnażania zwierząt i bezdomności.

Po raz kolejny –
W SCHRONISKU  ZAWODZI JEDYNIE CZYNNIK LUDZKI.

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Kolejny remont. Byle porządny i przemyślany.

Presja nagłośnienia faktu, że pracownikom wyremontowano budynek za 460 tys. zł, a na zwierzęta NIGDY nie przeznaczono tyle pieniędzy podziałała na władze, w wyniku czego zdecydowano się na wymianę dachu nad resztą boksów zewnętrznych, a nie tylko boksów pokazowych, widzianych z ulicy. 


Jest to o tyle ważne dla zwierząt, że stare dachy nie dość, że dziurawe i spleśniałe, dodatkowo były szkodliwe dla wszystkich żywych organizmów, ponieważ zawierały azbest. Na przestrzeni lat, być może z tego powodu wiele zwierząt zachorowało, a także umarło. Bardzo często psom w schronisku robią się guzy, zwłaszcza tym, które przebywają w nim dłużej (wcześniej nawet po kilka lat…). 
Poza tym, kiedy w końcu w boksach nie będzie wody, zwierzęta nie będą zmuszone żyć w permanentnej wilgoci, która także wpływa na stawy i powoduje problemy z chodzeniem, zwłaszcza u dużych i starszych psów

Będzie to na pewno dużo korzystniejsze przedsięwzięcie, niż budynek dla pracowników, choć niewspółmiernie tańsze i robione na końcu...


Niestety, kolejny raz psy muszą się z tego powodu najpierw pomęczyć… 
Po co tyle remontów i niedogodności dla zwierząt, zamiast zrobić jeden a porządny, taki jaki zrobiono pracownikom? 
Z remontowanych boksów zabrano zwierzęta. Jedne trafiły na prowizoryczne bosy na wybiegu, w których jest buda pod gołym niebem, zaś inne zostały ściśnięte w innych boksach. Jakie wynikają z tego trudności? Psy jak zawsze dobrano na chybił trafił, w konsekwencji czego w boksach pojawiła się krew…


Na wszystko jest rozwiązanie, tylko nie ma komu tego zrobić. W schronisku od prawie roku znajdują się nowe i nieużywane budy, które zamiast służyć zwierzętom gniją złożone w dwóch, nieużywanych boksach.

 

Ponieważ nie wszystkie budy zmieściły się do tych boksów, część z nich wstawiono do boksów pokazowych, tych od ulicy. Akurat w tych boksach od zawsze przebywały pojedynczo duże psy. Po co im więc dwie budy???? 


Natomiast w boksach, w których umieszczane są małe psy i zdarza się, że siedzą po dwa, jest od lat jedna, wspólna buda. I nieważne, że często dochodzi tam do pogryzień, na które załoga nie reaguje i rzadko rozdziela psy. Te psy muszą spać w jednej budzie, a często bywa tak, że jeden tak boi się drugiego, że nie wchodzi w ogóle do budy. 
Czy nie lepiej byłoby wstawić dodatkowe budy właśnie do takich boksów? 

Natomiast jest tak, że tam gdzie psy siedzą pojedynczo – dwie budy, a tam gdzie siedzą podwójnie i się gryzą – jedna buda! To logika w naszym schronisku, dlatego tu zawsze są problemy, bo zależą one od niezmiennego czynnika ludzkiego, nienadającego się do pracy, w której trzeba myśleć i podejmować mądre decyzje.

Można byłoby również na czas remontu  przeprowadzić psy mające siedzieć podwójnie do boksów z dwiema budami. Ale pracownicy nie będą sobie zawracać tym głowy – po łebkach, byle do 15-tej.

************************** 
Nowe mordki za kratami.

Do schroniska znów trafiła zaciążona sunia L
Kiedy za takie bezmyślne rozmnażanie ludzie zaczną być w końcu karani, to będzie można opanować bezdomność. Do tego jeszcze trzeba byłoby wyplenić prymitywne myślenie, że suczka powinna raz urodzić (!!!), a także przestać kupować psy z pseudohodowli, wtedy bezdomność zostanie zatrzymana.
Niestety,  my ludzie niby ucywilizowani dalej zbyt często zachowujemy się bardzo prymitywnie.