poniedziałek, 28 listopada 2016

Schronisko się zapełnia - nowe psiaki.



Nadrabiamy zaległości i prezentujemy nowe psiaki, które trafiły do schroniska w ostatnich dwóch tygodniach.

W zeszłym tygodniu trafił do schroniska beżowy amstaf. 
Niestety, pies raczej nie miał dobrego życia o czym świadczy jego wygląd – na całym ciele ma blizny jak po sznytach zrobionych nożem, a niektóre z nich są oznaczone zielonym kolorem (?)
Oprócz tego musiał mieć kiedyś pękniętą czaszkę nad okiem, ponieważ jest ona w tym miejscu krzywa a oko bardziej wypukłe i lekko przesunięte. 
 
Mimo tego, pies nie ma w sobie grama agresji. Jest bardzo smutny i boi się ludzi. Udało nam się nakłonić go do wyjścia i po jakimś czasie zaufał nam okazując sympatię. Rozluźnił się na tyle, że zapraszał do zabawy, co widać na filmie. 
Trzymamy kciuki, by znalazł spokojny dom i dobrych ludzi, którzy już nigdy nie zrobią mu krzywdy.

Kolejnym biedakiem który mókł na deszczu w zeszłą sobotę był szorstkowłosy, biały piesek. Jest on zagubiony i bardzo smutny w schronisku. Tak jak na początku cały czas stał przy kratach, tak teraz raczej nie wychodzi z wnętrza budynku. Jest nieśmiały i dopiero przy dłuższej uwadze reaguje lekkim machaniem ogonka.

Poprzedniej soboty także mokła na deszczu piękna śnieżnobiała suczka. Jest młodziutka i ruchliwa, oczekuje cały czas głaskania i uwagi. Czyż nie jest piękna? Ach, ten jej różowy, słodki nosek i jasne oczka!

Największy pies w schronisku trafił za kraty także przedostatniej soboty. Mimo swojego nietypowego rozmiaru zachowuje się jak dzieciak. Cały czas chce się bawić, drapać, wygłupiać. Jest przy tym uległy i przy głaskaniu kładzie się na grzbiet.

Pies będący mieszanką bullteriera, w beżowym kolorze. Miły, uległy ale na samym początku szczerzył zęby.

Wesoły i energiczny labrador, cały czas chętny do zabawy i szaleństw.

Zrezygnowana, starsza suczka. Raczej siedzi w budzie, której na samym początku w ogóle nie opuszczała. Jest smutna i oszołomiona nowym otoczeniem. Na razie nie chce kontaktu fizycznego i odsuwa się od głaskania. Z rozpaczy nie chce jeść.

Są jeszcze dwie młodziutkie suczki. Obie piękne i bardzo przymilne. Czarna spokojniejsza. 

Natomiast ostatniej soboty trafił do schroniska wychudzony pies wilczurko-haski. Za kratami mocno zawodził z żalu.

W jednym boksie zostały zamknięte dwa świeżo przybyłe pieski. Niestety, większy z nich jest dominujący i cały czas naskakuje na uległego malucha, który nie umie się bronić. A obok znajdują się puste boksy…
Czy będzie tak jak w 6, gdzie psy dalej się nie tolerują i w ostatnim tygodniu znów były widoczne ślady świeżej krwi? Czy tak powinna wyglądać opieka nad zwierzętami?

Jeszcze jedna świeża rana, z pewnością nie zauważona przez nikogo z obsługi.

Oraz pies który od miesiąca przebywa w schronisku i cały czas ma rozwolnienie. Boks niestety, nie jest sprzątany z tego powodu częściej, dlatego zawsze jest smród i taki widok.
 Może w końcu weterynarz zareaguje?
*******
Na koniec zdjęcie z boksu w którym przebywa pies, z cyklu: warunki higieniczno-sanitarne w schronisku – bez komentarza.  

niedziela, 20 listopada 2016

Krótka relacja z deszczowej soboty 19 listopada.



Sobotnia wyprawa do schroniska nie była udana. Nie dość, że dość mocno padał deszcze, to zapomniałyśmy aparatu i nie mogłyśmy robić zdjęć. W związku z czym, w skrócie opiszemy nasze spostrzeżenia:

* słoma do bud została włożona, zaraz po ostatnim poście. Psy mają już miękko i ciepło i czasami aż nie chce im się  wychodzić z bud:) Oczywiście tak powinno być PRZEZ CAŁY ROK - niestety, nie przy tej obsłudze. Psiaki muszą wykorzystać czas świeżej słomy, bo za chwilę będzie ona mokra, brudna i wykruszona, a w legnickim schronisku pracownikom nie chce się jej wymieniać aż do wiosny…

* niestety, nie nadszedł jak widać jeszcze czas na prowizorycznie zadaszenie boksów hotelowych, w związku z czym, psy tam przebywające, były mokre i takie musiały spędzić noc. Najgorzej miały świeżo przybyłe pieski, które nie znając jeszcze schroniskowych zwyczajów były zdezorientowane i siedziały na zewnątrz – były calutkie przemoczone! 
Podobnie było w boksach zewnętrznych na których nadal są zbutwiałe i przeciekające dachy. 
Dzisiejszej pogody nie odczuły jedynie psy z boksów od 25 do 39. Na tych boksach dach jest w całości nowy, co sprawia, że zarówno pomieszczenia są suche, jak i psy w nich przebywające. 
Oczywiście tak powinno być w CAŁYM schronisku. Niestety, wykonano tę część do prezentacji w razie kontroli i tylko wtajemniczeni wiedzą jak jest w pozostałych częściach schroniska. Kolejna inwestycja dla zamydlenia oczu…

* z przykrością zobaczyłyśmy, że schronisko  zapełnia się na tą najgorszą porę roku, i większość boksów jest już zamieszkałych, zaś w innych psy zostały sparowane – niestety, jak zwykle bezmyślnie - w końcu obsługa ta sama, o czym napiszemy w kolejnym poście.

* jest i pozytywna informacja. Mimo tak brzydkiej soboty ludzie dobrej woli odwiedzają schronisko! Było kilka osób rozglądających się nad adoptowaniem psa. Nie zwracając uwagi na deszcz zachwycali się psiakami, by w domu przemyśleć i podjąć rozsądną decyzję. Byli też ludzie z darami żywnościowymi. I tacy, którzy zwyczajnie przyszli je odwiedzić.DZIĘKUJEMY.
Od kilku lat świadomość ludzi w kierunku bezdomnych zwierząt mocno wzrosła, dzięki czemu zwierzęta są na bieżąco socjalizowane i niesiona jest im pomoc i fizyczne wsparcie. To wielki sukces! Pamiętamy czasy, kiedy miejsce to było odwiedzane przez ludzi dosłownie kilka razy w miesiącu…

niedziela, 13 listopada 2016

Zmasakrowane pazury! i NIE wyłożone niczym budy na noce z przymrozkami...



Niestety, dostałyśmy od czytelników sygnały, że pracownicy nadal sugerują co najmniej godzinne spacery z psami, jednak po ostatnim poście nie są już tacy natarczywi i przyjmują psy do boksu, przed upływem tego czasu. Jednak osoby, które nie natrafią na bloga i nie znają zwyczajów panujących w schronisku, nadal będą takimi uwagami zniechęcane do odwiedzania tego miejsca i traktowania poważnie pomocy zwierzętom.
Panie Prezydencie, coś drgnęło, jednak nie na tyle by zmieniło to podejście obsługi do właściwego wykonywania swojej pracy. Tych ludzi już nikt i nic nie zmieni, co udowadnia niniejszy blog prowadzony od 5 lat. Jedynie całkowita wymiana personelu zapewni skuteczne rozwiązanie wszystkich opisywanych problemów.  
 Nadal liczymy, że podejmie Pan decyzje stabilizujące raz na zawsze sytuację w schronisku.
********

Kolejny raz prezentujemy film, o tym  jak psy, zwłaszcza duże i wysokie, męczą się w boksach hotelowych, próbując łapać równowagę na śliskich kafelkach. Dodatkowo, te nierówne i pokruszone kafle kaleczą łapy ostrymi krawędziami, z których leci krew, którą mniej było dzisiaj widać a bardziej czuć, zaś suczka ją wylizywała.
 *******

W nocy mamy już przymrozki, jednak psy  mogą tylko popatrzeć na słomę, która od zeszłej zimy leży nieruszona pod wiatą. 

Z budynku wydobywa się dym, znaczy pracownicy wiedzą że zrobiło się zimno i się ogrzewają, zaś u zwierząt w budach pusto, jakby nadal było lato… 
Proponujemy, by pracownicy ogrzewali budynek nie wcześniej, niż do bud włożą słomę. To będzie chyba sprawiedliwe rozwiązanie w miejscu, w którym powinno się dbać o zwierzęta?
 

Nie ma co liczyć także na to, że podarowane przez Państwa koce i kołdry zostaną włożone do bud, by zwierzęta miały ciepło i wygodnie, przynajmniej na czas zimy. Jeśli już, to zostaną jedynie rzucone na dachy bud i będą nasiąkać wodą kapiącą z dziurawych dachów. Jaką korzyść będą miały z tego zwierzęta? Żadnej, ale przynajmniej będzie wyglądało na cieplej…

Od kogo zależy wyłożenie bud słomą czy kocami? Od obsługi schroniska. Czy zatrudnieni ludzie nadają się do tej pracy? Wiele osób z radością i szacunkiem wykonywałaby pracę w takim miejscu. Czy nie lepiej byłoby "podziękować" LPGK i zatrudnić ludzi z powołaniem do zwierząt?


Dotyczy to całej obsługi schroniska, także weterynarza zatrudnionego do opieki nad zwierzętami. Znów przedstawiamy dowód jego niekompetencji. W tym tygodniu niektóre psy miały OBERŻNIĘTE – bo inaczej nie można tego określić - AŻ DO KRWI paznokcie!!! Najgorzej miała świeżo przyjęta i przerażona (być może bólem podczas cięcia paznokci)  młoda suczka. Jej pazury krwawiły na WSZYSTKICH łapach! 


Inny pies, miał tak nierówno i ostro obcięte pazury, że mógł sobie nimi zrobić krzywdę. 


Kolejnemu obcięto je tak bardzo, że ledwo były widoczne.


Czy ktoś oszalał?! Czym były obcinane te pazury? Piłą?! Czy ktoś chciał obciąć psom pazury na zapas?! Przecież to jest okaleczanie zwierząt i sprawianie im niepotrzebnego bólu, w miejscu gdzie powinny dostać opiekę.

Natomiast pies, któremu najbardziej należy się obcięcie przerośniętych pazurów, nadal chodzi z wrośniętymi w opuszki „ślimakami”.


Chociaż, po zaprezentowaniu takiej techniki obcinania, lepiej zupełnie z tego zrezygnować i nie krzywdzić zwierząt...
*******

W tym tygodniu do schroniska trafił wilczur, zdany przez ludzi jako agresywny. Pracownicy od razu podeszli do niego z dużą rezerwą, i nawet jedzenie wystawiają mu przy samym wyjściu. Przyjrzałyśmy się mu dzisiaj i stwierdzamy, że było tu wiele agresywniejszych psów, które się socjalizowały i nawet poszły do adopcji. Natomiast ten dziadek, nie zachowuje się inaczej od innych. Jest natomiast wychudzony i zaniedbany. Być może jego agresja była wywołana stanem, do jakiego doprowadzili go ludzie nie zapewniając mu podstawowych potrzeb?…  Nie tylko człowiek jest zły, jak jest głodny… Dlatego przede wszystkim należy go porządnie nakarmić, a może okaże się wcale nie taki groźny?... 


Na koniec przerażona suczka, z obwisłymi sutkami (czyżby niedawno urodziła kolejne niechciane szczeniaki?) zdana do schroniska przez ludzi…