Na wstępie pokazujemy ciąg dalszy zdjęć dotyczących
zamontowania zadaszenia nad boksami „hotelowymi”. Przypominamy, że była to
praca dodatkowa, nie uwzględniona w pierwotnym remoncie na który wydano 450
tysięcy zł z budżetu naszego miasta.
Jak widać zadaszenie jest prowizoryczne, z przeźroczystych
płyt plexi. Nie dość że deszcz pada na nie robiąc wielki hałas i strasząc psy,
to w czasie upałów nie będzie ono dawać cienia, co jest warunkiem właściwej opieki
nad zwierzętami zawartymi w obowiązującym prawie.
Ten daszek nie był planowany, jego powstanie ma stworzyć jednie alibi, że część z tak ogromnych pieniędzy skapnęło też dla zwierząt. Nie mamy natomiast wątpliwości, że władze schroniska i urzędu będą wmawiać legniczanom, że cała kwota
remontu została przeznaczona na psy.
Pamiętajcie, że na tym blogu znajdziecie dowody,
które możecie ocenić sami i dojść do tego, jak było naprawdę.
Dla przykładu proponujemy porównać nowe zadaszenie wykonane
nad wiatą pod którą przebywają pracownicy, a zadaszenie przeznaczone dla psów.
Oto kafle – popękane, śliskie, zapadnięte, ruszające się, które znajdują się od lat w boksach przy budynku, WOKÓŁ których miał miejsce najdroższy w historii remont.
Zdjęcia nie kłamią i mówią prawdę o tym,
jak się w Legnicy traktuje zwierzęta i na co wydaje się ogromne pieniądze
przeznaczone na polepszenie ich życia.
***********
Weterynarz…
i obsługa schroniska
W schronisku przebywa pies, który trafił do niego z bandażem
obwiązanym wokół szyi. Po jakimś czasie bandaż został zdjęty i odsłonił
przeciętą skórę na której jest dużo szwów. Rana jest już zagojona i szwy powinno się zdjąć, żeby nie wrosły w skórę i
ponownie nie naraziły na cierpienie psa, który został już wystarczająco
skrzywdzony.
Co robi w tej sytuacji schroniskowy weterynarz? Nic, pozwala jeszcze założyć psu obrożę, by wychodzić z nim na spacery.
Co robi w tej sytuacji schroniskowy weterynarz? Nic, pozwala jeszcze założyć psu obrożę, by wychodzić z nim na spacery.
A pracownicy? Na prośby wolontariuszy o szelki, odpowiadają
że nie ma takiej potrzeby i pies ma chodzić na obroży - z przeciętą szyją i
szwami!!!! Nikt z nich nie przejmuje się tym, że obroża drażni świeżą bliznę a przede wszystkim szwy! Szelki na pewno w schronisku są,
bo sami Państwo często darowujecie takie rzeczy, jednak pracownikom zwyczajnie nie chce się ich
poszukać!
Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że ta obsługa
nie nadaje się do pracy przy zwierzętach?
********
Dzisiejsi
pracownicy – człowiek od wszystkiego z najkrótszym stażem i pracownik z
najdłuższym stażem, uważający się za króla, który rządzi i dzieli, a przede
wszystkim nie dotyka się żadnej pracy, bo zawsze ma ręce w kieszeniach,
oczekujący jedynie bicia pokłonów.
Byłyśmy w schronisku przed 12.00 do 15.00. Przez ten czas tylko
JEDEN pies skorzystał z wybiegu – reszta gryzła kraty i rozpaczała, że nie może
dotknąć trawy.
Poprzednim razem większość czasu na wybiegu spędził pies, który nie dość że ma problemy z chodzeniem i jedynie leży pod bramą - na betonie, to jeszcze jest psem pierwszym z brzegu, przez co w kółko wyprowadzany jest na wybieg.
On leży i czeka żeby schować się do budy w boksie, a inne zdrowe i energiczne wystawiają łapy przez kraty, żeby je tylko wypuścić…
A obsługa jakby robiła tylko to, co jest na złość zdrowemu rozsądkowi .
Po co wybieg, kiedy schronisko obsługują pracownicy, którzy
zupełnie się do tego nie nadają? Na czele z kierownikiem, który nie wymaga od
pracowników regularności wyprowadzania psów na wybieg, zaś przed mediami kłamie, że
KAŻDY pies będzie z niego korzystał po pół godziny, by jak najwięcej zwierząt
skorzystało z „wolności”.
*******
Nowe psiaki w starych
boksach…
już dawno powinno sie wymienic tych pracowników
OdpowiedzUsuń