poniedziałek, 22 stycznia 2018

Zamydlanie oczu...

Na wstępie pokazujemy ciąg dalszy zdjęć dotyczących zamontowania zadaszenia nad boksami „hotelowymi”. Przypominamy, że była to praca dodatkowa, nie uwzględniona w pierwotnym remoncie na który wydano 450 tysięcy zł z budżetu naszego miasta.

Jak widać zadaszenie jest prowizoryczne, z przeźroczystych płyt plexi. Nie dość że deszcz pada na nie robiąc wielki hałas i strasząc psy, to w czasie upałów nie będzie ono dawać cienia, co jest warunkiem właściwej opieki nad zwierzętami zawartymi w obowiązującym prawie.

Ten daszek nie był  planowany, jego powstanie ma stworzyć jednie alibi, że część z tak ogromnych pieniędzy skapnęło też dla zwierząt. Nie mamy natomiast wątpliwości, że władze schroniska i urzędu będą wmawiać legniczanom, że cała kwota remontu została przeznaczona na psy. 
Pamiętajcie, że na tym blogu znajdziecie dowody, które możecie ocenić sami i dojść do tego,  jak było naprawdę.

Dla przykładu proponujemy porównać nowe zadaszenie wykonane nad wiatą pod którą przebywają pracownicy, a zadaszenie przeznaczone dla psów.


Oto kafle – popękane, śliskie, zapadnięte, ruszające się, które znajdują się od lat w boksach przy budynku, WOKÓŁ których miał miejsce najdroższy w historii remont.




Zdjęcia nie kłamią i mówią prawdę o tym,  jak się w Legnicy traktuje zwierzęta i na co wydaje się ogromne pieniądze przeznaczone na polepszenie ich życia.

***********  
Weterynarz… i obsługa schroniska

W schronisku przebywa pies, który trafił do niego z bandażem obwiązanym wokół szyi. Po jakimś czasie bandaż został zdjęty i odsłonił przeciętą skórę na której jest dużo szwów. Rana jest już zagojona i szwy powinno się zdjąć, żeby nie wrosły w skórę i ponownie nie naraziły na cierpienie psa, który został już wystarczająco skrzywdzony. 
Co robi w tej sytuacji schroniskowy weterynarz? Nic, pozwala jeszcze założyć psu obrożę, by wychodzić z nim na spacery.


A pracownicy? Na prośby wolontariuszy o szelki, odpowiadają że nie ma takiej potrzeby i pies ma chodzić na obroży - z przeciętą szyją i szwami!!!! Nikt z nich nie przejmuje się tym, że obroża drażni świeżą bliznę a przede wszystkim szwy! Szelki na pewno w schronisku są, bo sami Państwo często darowujecie takie rzeczy,  jednak pracownikom zwyczajnie nie chce się ich poszukać!

Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że ta obsługa nie nadaje się do pracy przy zwierzętach?

********  
Dzisiejsi pracownicy – człowiek od wszystkiego z najkrótszym stażem i pracownik z najdłuższym stażem, uważający się za króla, który rządzi i dzieli, a przede wszystkim nie dotyka się żadnej pracy, bo zawsze ma ręce  w kieszeniach, oczekujący jedynie bicia pokłonów.

Byłyśmy w schronisku przed 12.00 do 15.00. Przez ten czas tylko JEDEN pies skorzystał z wybiegu – reszta gryzła kraty i rozpaczała, że nie może dotknąć trawy.

Poprzednim razem większość czasu na wybiegu spędził pies, który nie dość że ma problemy z chodzeniem i jedynie leży pod bramą - na betonie, to jeszcze jest psem pierwszym z brzegu, przez co w kółko wyprowadzany jest na wybieg. 
On leży i czeka żeby schować się do budy w boksie, a inne zdrowe i energiczne wystawiają łapy przez kraty, żeby je tylko wypuścić… 
A obsługa jakby robiła tylko to, co jest na złość zdrowemu rozsądkowi .

Po co wybieg, kiedy schronisko obsługują pracownicy, którzy zupełnie się do tego nie nadają? Na czele z kierownikiem, który nie wymaga od pracowników regularności wyprowadzania psów na wybieg, zaś przed mediami kłamie, że KAŻDY pies będzie z niego korzystał po pół godziny, by jak najwięcej zwierząt skorzystało z „wolności”.

******* 

Nowe  psiaki w starych boksach…


1 komentarz: