A może by tak po prostu zszyć skórę? Przecież ta rana jest
cały czas otwarta i niczym nie wysuszana! Skoro kolejny tydzień sama się nie
zasklepiła to znaczy, że trzeba zrobić coś więcej. Gdyby pies miał właściciela nie byłoby możliwe, że chodziłby przez tyle czasu z dziurą w głowie i
weterynarze rozkładaliby ręce w takiej kwestii.
Panie Filipowski może najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy i „abdykować”? W ten sposób bardziej przysłużyłby się pan schroniskowym zwierzętom… Naprawdę nie warto zajmować się czymś, do czego nie ma się serca.
Panie Filipowski może najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy i „abdykować”? W ten sposób bardziej przysłużyłby się pan schroniskowym zwierzętom… Naprawdę nie warto zajmować się czymś, do czego nie ma się serca.
Idąc dalej tym tematem, zalepiona i nadal nie oczyszczona
rana na szyi suczki, także wspomnianej we wcześniejszych postach, również
pozostaje bez zmian i interwencji weterynarza.
Natomiast pazury psa przebywającego już od kilku miesięcy w
schronisku - a tym samym pod „opieką” zatrudnionego w nim weterynarza - wyglądają
jak zawinięte bawole rogi.
Z kolei suczka, która zaraz po przybyciu do schroniska mimo
tego, że była w szoku po wypadku i miała kulejącą łapkę, a mimo to nie dostała
osobnego boksu tylko została sparowana z
drugą zdrową, która nie dawała jej spokoju jaki jej się należał zgodnie z
prawem w takich okolicznościach – pisałyśmy o tym TU – po dojściu do siebie,
znów została sparowana - mimo wielu wolnych boksów, z kolejną suczką, z którą
niestety również się nie zgadzają, a efektem jest świeża rana z boku…
puste boksy…
Z powodu tej rany suczka powinna być natychmiast odizolowana od
innych zwierząt, by mogło dojść do zagojenia. Niestety, nadal przebywa w
boksie, w którym osłabiona musi stawiać czoła przeciwniczce….
Czy ktoś tu w ogóle zarządza?! Jakieś zasady w tym miejscu
obowiązują? Czy obsługa wraz z weterynarzem, ma wszystko w d…e,
a najbardziej zwierzęta, którym powinni służyć, bo dają im pracę i wypłatę?! Ludzie opanujcie się i zacznijcie w końcu
robić to, co do was należy!
Miski z wodą stały puste, zaś pracownicy bez celu siedzieli pod
wiatą i patrzyli przed siebie odliczając czas do fajrantu… jak co dzień…
*****
Najnowsze porzucone psiaki trafiły pod tak wątpliwą opiekę…
oby tylko nie potrzebowały pomocy weterynarza.
Młody i przestraszony, ale ciekawy ludzi psiak.
Maluchy…
Młody i wesoły wilczurek.
Przerażony i ujadający młody piesek.
Miły, ale strachliwy pies na krótkich łapkach.
Nieufny kudłatek.
I świeżo przywieziony staruszek…
Bądźmy
ich głosem, kiedy nie jest przestrzegane prawo, które je chroni.
jako mieszkanka legnicy czuję się okradana. wszystkich nas pieniadze idą na wypłaty dla tych 'słupów' którzy są w schronisku w godzinach pracy dla ozdoby. nie wiem ile trzeba czekać, żeby w końcu ktoś zrobił z całą załogą schroniska porządek. nie ma razu kiedy otwieram tego bloga, żebym nie uroniła choć łzy. jak można tak krzywdzić niczemu winne zwierzęta?
OdpowiedzUsuńzwłaszcza, że jest wiele osób, które marzyłyby o takiej pracy i nie liczyły lat do emerytury...
Usuń