niedziela, 5 lipca 2015

Upalne piekło w schronisku - 4 lipiec 2015



W kolejny upalny dzień psy same musiały sobie jakoś poradzić, by przeżyć. Oto jak w taką pogodę wyglądają wybiegi w boksach „hotelowych”:

Psy chowają się więc w środku, gdzie mają do dyspozycji małą powierzchnię na której znajduje się legowisko i miski. To efekt braku zadaszenia tych boksów dla wygody pracowników, którzy mogą je szybciej, z góry zlewać je wodą.

Zadaszenia nie ma, ponieważ służyłoby ono jedynie psom, a tu dba się o efekty wizualne służące ludziom. Dlatego też malowanie krat i bud – dla oka odwiedzających - trwa nadal. Co mają z tego  psy? Smród farby olejnej w której muszą przebywać i spać a dodatkowo ubrudzoną sierść.
Ten biedak był dzisiaj cały w lepiku którym „malowane” są od spodu budy.

Pewnie było mu gorąco lub uciekał przed silniejszym towarzyszem i wszedł pod budę, a że nikt z obsługi nie sprawdził czy już wyschło i wprowadził psy, to już drobiazg, który ma znaczenie jedynie dla takich niezależnych wolontariuszek co się wszystkiego "czepiają" i "oczerniają" Bogu ducha winną obsługę... Mały starszy piesek nie dość, że musiał zmagać się z upałem to jeszcze smoła ciążyła mu na sierści i nie przepuszczała powietrza. Przez cały dzień cicho popiskiwał w rogu boksu...
Czy któryś z pracowników chciałby zaadoptować psa brudnego od smoły? Z pewnością nie przełoży się to na szybkie opuszczenie tego miejsca, ale tutaj nikomu na tym nie zależy….
******
Niestety, co do odczarowania 2012 roku i ostatniej takiej adopcji, nasza radość była przedwczesna. Do schroniska wrócił Julian… 

Może to nie tragedia, bo gdyby miał trafić do ludzi, którzy go nie akceptują to lepiej, by był w schronisku które od 3 lat jest już jego domem, niż podzielić losy wielu innych psów, które trafiły „z deszczu pod rynnę”… 
 Alan w schronisku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz