sobota, 3 stycznia 2015

Nowe Nadzieje na Nowy Rok

W Nowy Rok wkraczamy wraz ze zwierzętami ze schroniska z nadziejami na zmiany, które powoli zaczynają obejmować wszystkie schroniska w Polsce - niech przykładem, a zarazem powodem do wstydu dla włodarzy naszego miasta będzie chociażby podniesiona z ruin w ciągu zaledwie 8 miesięcy placówka w Celestynowie
Zaczyna się piąty rok tego bloga! Nie jest on zapisem kompletnej historii naszej działalności w legnickim schronisku, ponieważ bloga zaczęłyśmy prowadzić dopiero po dwóch latach prób nawiązania współpracy z pracownikami, kierownikiem Leszkiem Boksą, prezesem LPGK, zastępcą prezydenta Jadwigą Zienkiewicz, legnickimi Radnymi... O co zabiegałyśmy na początku?
O rzeczy najbardziej prozaiczne, takie jak zastąpienie zaciskowych opasek budowlanych, które wrastały w skórę psom normalnymi obrożami, o propagowanie adopcji, które zapobiegają przepełnieniu (w boksach zamykano po osiem psów - silniejsze eliminowały słabsze), a przede wszystkim o MOŻLIWOŚĆ WYCHODZENIA Z PSAMI I ICH SOCJALIZACJĘ, czego nikt wcześniej nie robił! Zwierzęta stłoczone, przerażone chowały się do budy, ponieważ, przebywając latami w tym miejscu, dziczały i zapominały czym jest kontakt z człowiekiem. Wszystko to udało się wywalczyć niezłomną cierpliwością, godzinami i dniami spędzonymi na negocjacjach z pracownikami i kierownikiem, często łzami już za bramą schroniska, gdzie dopiero można było sobie pozwolić na chwilę słabości...
Oto fragmenty pisma wolontariuszki do Prezydenta z 2010 r., jak widać wiele od tego czasu udało się zmienić:

Takie warunki zwierzętom stwarzał obecny kierownik i jego ekipa jeszcze kilka lat temu:
Kiedy udało się wywalczyć podstawowe zmiany na lepsze, dzięki czemu schronisko przestało być tylko umieralnią dla zwierząt, zapragnęłyśmy pójść krok dalej. Pojawiły się marzenia, żeby legnicka placówka zaczęła spełniać normy zawarte w Ustawie o ochronie zwierząt czy w wytycznych głównego lekarza weterynarii. Żeby tak się stało potrzebna była współpraca z wolontariuszami, propagowanie adopcji, pozyskiwanie darczyńców i prowadzenie ewidencji darów, wybudowanie wybiegu, remont boksów... Zaczęły się kolejne spotkania z włodarzami miasta, pisma, petycje, zbieranie podpisów... Udało nam się pozyskać sponsora gotowego pokryć koszty budowy wybiegu. Jego projekt przedstawiłyśmy pani Zienkiewicz, jednak władze miasta nadal się opierały. Kierownik po wielu próbach podjęcia NORMALNEJ współpracy i rozmów, po prostu zwyczajnej komunikacji na temat np. stanu zwierząt w schronisku, łamał dawane słowo i wycofywał się ze wszystkich obietnic. Do zakresu pracy zatrudnionych w schronisku osób nadal nie wchodziły pielęgnacja i socjalizacji psów, o co walczyłyśmy (taka sytuacja trwa zresztą do tej pory, co nie ma miejsca w żadnym innym schronisku, gdzie są to podstawowe obowiązki pracowników). Władze miasta odrzucały wszelkie możliwości pomocy od sponsorów oraz projekty promocji schroniska. Czułyśmy, że dotarłyśmy do ściany, a decydenci nie zrobią nic dla schroniska dopóki nie nagłośnimy tej sprawy, dlatego właśnie powstał blog, który Państwo czytacie.
Pierwszy post

Blog zyskał czytelników (w tym zagorzałych wrogów) nie tylko w Legnicy...
 ... w wielu przypadkach na apele o pomoc reagowały osoby prywatne i organizacje z odległych zakątków Polski.

Ekipa zarządzająca schroniskiem i odpowiedzialna za jego stan nie mogła już tak łatwo zamknąć się przed całym światem. Wyjście z cienia osób, które mogły coś zmienić na lepsze, ale po prostu nie chciały sprawiło, że los zwierząt w schronisku poprawił się BARDZO -
przede wszystkim wreszcie powstał wybieg.
Zmiana oblicza schroniska wymagała jednak poniesienia pewnych środków i kosztów - tropienia winnych różnych uchybień, interweniowania na wyższych szczeblach i przede wszystkim przedkładania tym instytucjom dokumentacji opisywanego przez nas stanu rzeczy i tym właśnie bardzo naraziłyśmy się kierownictwu i władzom miasta, które ostatecznie posunęły się to wykorzystania prawników LPGK do "ukręcenia na nas bata". Wprowadzono nowe zasady i zakazy stworzone specjalnie na tę okoliczności - jak zakaz robienia zdjęć, publikowania ich, dzielenia się wiedzą na temat warunków panujących schronisku, propagowania adopcji jeśli nie współpracuje się ściśle z LPGK - ostatecznie za publikowanie niewygodnych materiałów odebrano nam możliwość wyprowadzania psów. Zgodnie z nadziejami kierownictwa miało nas to całkowicie zniechęcić do odwiedzania schroniska...
Tak się jednak nie stało, bo psom można pomagać nawet zza krat. Stworzyłyśmy zatem lokalny portal adopcyjny Rozsądne Adopcje

Regularnie odwiedzamy psy w schronisku - opisujemy je na stronie i szukamy dla nich domu, pomagamy w socjalizacji (poprzez pokazywanie skrzywdzonym, płochliwym psom, że mogą zbliżyć się do człowieka), pozyskujemy darczyńców, robimy i publikujemy zdjęcia psów chorych i rannych - to jedyny sposób na skłonienie zatrudnionego w schronisku weterynarza do wykonywania swoich obowiązków (Zaniedbania weterynarza),

a także dokumentujemy stan techniczny boksów, aby móc starać się o naprawę dachów, włazów, docieplenie bud itd.

Przed nami kolejny rok, w którym będziemy zabiegać o poprawę losu zwierząt przebywających w schronisku.
Życzymy im przede wszystkim:
- zmiany kierownika, a jako wzór stawiamy przedsiębiorczego szefa placówki w Celestynowie,
- wymiany kadry pracowniczej, na ludzi kochających zwierzęta, dla których praca w schronisku będzie jednocześnie pasją i powołaniem, którzy nie będą siedzieć z założonymi rękami, kiedy w psich miskach zamiast karmy znajdują się nieczystości
- remontu boksów polegającego na załataniu dziurawych dachów, odgrzybieniu, załataniu bud oraz wymiany popękanych kafli raniących psie łapy na materiał nadający się do wykładania posadzek, czyli przede wszystkim nieśliski i nie powodujący kontuzji. Dokumentacja aktualnego stanu technicznego schroniska znajduje się w zakładce Dla Radnych
- a PRZEDE WSZYSTKIM życzymy starym i nowym rezydentom schroniska w nadchodzącym roku znalezienia kochających i odpowiedzialnych właścicieli

O to właśnie będziemy zabiegać w tym roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz