niedziela, 9 marca 2014

8 marca - skandaliczne zaniedbania weterynarza!!!!

Kolejne sprawozdanie rozpoczynamy od wydarzenia, które nas najbardziej zbulwersowało i nadal trudno jest nam po tym przejść do porządku dziennego... Dotyczy ono skandalicznej opieki weterynaryjnej, za jaką odpowiedzialny jest schroniskowy weterynarz Jacek Filipowski. Często opisywałyśmy dowody na nienależyte wykonywanie przez niego obowiązków leczenia psów, jednak to co zobaczyłyśmy dzisiaj przebiło wszystko to, co przez wiele lat widziałyśmy w tym miejscu. Chodzi o psa, który ma głęboką dziurę w brzuchu, przez którą widać wnętrzności! 
 

Rana nie została zszyta, oczyszczona, ani w żaden inny sposób zabezpieczona! Pies nie został nawet umieszczony w izolatce, czy w czystym boksie tzw. hotelowym. Wrzucono go po prostu do brudnego boksu, wyłożonego mokrą słomą - zabrudzoną odchodami wszystkich psów, które przebywały w nim wcześniej... Zwierzę cierpi nie tylko z bólu, ale jest też podatne na wszystkie możliwe zakażenia...a wystające mięso grozi martwicą! 
Pies nie jest stary i mimo tych ran, nie powinno się go spisywać na straty, Niestety, przy takich zaniedbaniach jego stan zdrowia z pewnością się pogorszy lub doprowadzi do sytuacji w której nie będzie już dla niego ratunku.

Przy tym rażącym przykładzie, inne zaniedbania mogą wydawać się błahostką, Niestety, wszystkie przykłady są ważne, bo sprawiają ból zwierzętom, które zostały zamknięte w boksach i skazane na łaskę ludzi. W celu opieki zdrowotnej nad tymi zwierzętami, zatrudniony jest weterynarz, który pobiera za to co miesięcznie pensję. Niestety, nikt tego nie kontroluje - ani zarządca schroniska LPGK, ani Prezydent Miasta Tadeusz Krzakowski, ani nawet Powiatowy Lekarz Weterynarii Jacek Cichosz. Dowodów na skandaliczne zaniedbania przybywa z każdym tygodniem, jednak dotąd żadna z tych osób nie interweniowała w tej sprawie.
 
Kolejny przykład to przerośnięte i wrastające w opuszki pazury, na które w tym miejscu zupełnie nie zwraca się uwagi:

* boczny paznokieć całkowicie wrośnięty w opuszkę zarówno w prawej jak i w lewej przedniej łapie

* pies z przerośniętymi pazurami, które aż wypaczyły palec




Weterynarz ma pod swoją opieką jedynie ok. 60 psów, z których tak naprawdę tylko kilka wymaga jego pilnej interwencji - niestety, jak widać nawet to go przerasta.

***
W ostatnich tygodniach pisałyśmy o potrzebie rotacji psów w boksach, ponieważ niektóre z nich (zwłaszcza te duże i o najdłuższym stażu w schronisku) przebywają od miesięcy w tych samych zacienionych i zawilgoconych boksach, które zlokalizowane są w taki sposób, że nigdy nie docierają do nich promienie słoneczne. W tą sobotę kilka psów z zacienionych boksów trafiło do tych z odrobiną słońca. Pradoksalnie te najbardziej potrzebujące zostały przeniesione do najgorszych, najzimniejszych i pokrytych wilgotną pleśnią boksów.
"Dziadzio" - staruszek ze schorowanymi stawami, reumatyzmem i tylną łapą którą często trzyma w górze, jest pozbawiony widoku słońca i wygrzania schorowanych stawów i starych kości od października 2012 roku!!! - nadal pozostaje w boksie zwróconym na północ - smutny, bez chęci do życia, często siedzi w budzie :

"Mustaffa" - duży pies w typie owczarka kaukaskiego. Został przeniesiony z boksu "słonecznego" do zacienionego, czyli tak, jakby "spadł z deszczu pod rynnę"...





Kaukaz o długiej i gęstej sierści, która jak zmoknie, to często nawet na słońcu nie wysycha, teraz będzie mokry dzień i noc, a jego słabe łapy za chwilę odmówią posłuszeństwa i pies padnie, tak jak wcześniej inny kaukaz - King, który w schronisku nigdy nie zaznał słońca - najpierw przestał stawać na łapach, potem już tylko leżał - długo nie pożył.... 

Mustaffa, jeśli kiedykolwiek opuści schronisko (w którym przebywa już od maja 2013 roku), będzie wymagał długotrwałego leczenia. Taką "opiekę" funduje za nasze pieniądze ekipa prezesa Wasinkiewicza bezdomnym zwierzętom.

Z kolei ten duży i stary wilczur oprócz opuchnietych dziąseł (o czym pisałyśmy we wcześniejszych  sprawozdaniach) ma także  problemy z łapami. Mimo tego, nie ma możliwości wygrzania ich na słońcu - od razu przyjęto go do "ciemnego" i zimnego boksu...
 Jak długo pożyje w tych warunkach?

Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że zwierząt jest tyle, iż niemożliwe jest by te najgorsze boksy nie były zajęte. W takiej sytuacji można jednak stosować rotację wśród zdrowych psów, a te schorowane umieścić w boksach, które nie bedą pogłębiać ich chorób i cierpienia. 

Czy "Dziadzio" teraz w zimnym boksie 36, kiedykolwiek doczeka się w schroniskowym-smutnym życiu ciepła i słońca?... To tak niewiele a zależy tylko od woli ludzi...

***
W tym tygodniu do schroniska trafiła m.in. chorobliwie utuczona labradorka - taki widok w miejscu, gdzie psy najczęściej trafiają zagłodzone jest niezmierną rzadkością, niemniej jednak ta suczka również cierpi i mamy nadzieję, że weterynarz zajmie się stanem jej zdrowia i przynajmniej zaleci specjalną dietę, która umożliwi jej poruszanie się, bo teraz robi to z wielkim wysiłkiem. 

***
Na zakończenie aktualny stan posadzek w tzw. boksach hotelowych. Według kierownictwa schroniska i powiatowego lekarza weterynarii jest on właściwy i nie potrzebuje żadnej zmiany, bo nie zagraża zdrowiu i życiu zwierząt. 




Coraz wieksze szpary między ledwo doklejonymi śliskimi płytkami ściennymi położonymi na podłodze (!) wypełnione są teraz starymi odchodami i brudem, które zalegają tam stale, gniją i z pewnością nie wpływają na zdrowie nowoprzybyłych psów.







1 komentarz:

  1. Tak Wam współczuję, dobrze, że pomagacie tym biednym psom. Również piszę z przyjaciółką od niedawna bloga o koszalińskim schronisku. U nas jeszcze chyba nie było tak strasznych rzeczy. Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego, i zapraszam na naszego bloga: lovepets244.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń