niedziela, 23 marca 2014

22 marzec w schronisku



Kolejne zagłodzone psy trafiły do schroniska. Widoczne żebra, zapadnięty brzuch i duża głowa w stosunku do reszty ciała – to charakterystyczne cechy zagłodzenia. Szczęście w nieszczęściu, że są to psy młode i mają zdrowe uzębienie, w związku z czym, wystarczy im tylko podawać jakiekolwiek jedzenie – którego w schronisku jest pod dostatkiem, zwłaszcza suchej karmy – by nabrały masy i doszły do siebie.
Nie ma nic gorszego niż cierpienie głodu i w takich wypadkach legnickie schronisko się sprawdza i jest dla głodzonych przez ludzi zwierząt prawdziwym wybawieniem - a jeśli tak, to jakie życie miały te psy wcześniej....








*****

I w tym tygodniu weterynarz również się nie wykazał. W boksie hotelowym 15H przebywa suczka – Sonia, która trafiła tu, ponieważ jej pani musiała iść do szpitala, a nią nie miał się kto zająć. Suczka ma ostre zapalenie ucha -aż kapie z niego ropa! Sonia bardzo cierpi, dlatego tak prosi przechodniów, by ją uwolnili – zarówno ze schroniska, jak i od strasznego bólu. Przebywa ona w schronisku od dwóch tygodni. Zastosowanie antybiotyku z pewnością dałoby efekty znacznie wcześniej, co świadczy  o tym, że Sonia nie jest leczona, albo leczona nieodpowiednio. Ból ten nie tylko wiąże się z samym uchem – ona nie może przez niego jeść! Kiedy próbuje pogryź nawet miękkie jedzenie czuje ból w uchu, na które oddziałuje poruszająca się szczęka. Po dwóch tygodniach widać że mocno schudła, właśnie z tego powodu. 
Panie Filipowski jak długo będzie pan mączył tą niewinną suczkę? Przecież ona cierpi męki będąc pod pana „opieką”! Czy za to bierze pan pieniądze? Za jakiś czas pies będzie cierpiał na ból ucha a dodatkowo zostanie zagłodzony! Czy po to istnieje schronisko?



*
Młody i bardzo wesoły piesek z boksu 27 ma łysy placek skóry wokół odbytu. Skóra wygląda na rozpaloną, po czym można sądzić, że nie jest leczony i niczym smarowany. Piesek przebywa w schronisku ponad dwa tygodnie a weterynarz nie zdążył się jeszcze nim zająć… a może w ogóle nie wie, że ma on taką dolegliwość.

Panie Filipowski, proszę zrobić w końcu jedną właściwą rzecz w swojej „karierze” i nie trzymać się kurczowo stanowiska, na które się pan zwyczajnie nie nadaje. W końcu należało by spojrzeć w lustro i przyznać się uczciwie do porażki, że bycie weterynarzem kompletnie panu nie wyszło.
*****

Kleszcze. Jak pisałyśmy we wcześniejszym poście kleszcze zaczynają robić się problemem w schronisku i w dalszym ciągu nikt na to nie reaguje. Ani kierownik, ani tym bardziej schroniskowy weterynarz nie widzą problemu, który niedługo stanie się plagą -  jak każdego roku. Mimo znacznych dotacji z naszych podatków na schronisko, nadal nie ma środków za które można byłoby zakupić obroże przeciwpchelne, których koszt w hurtowni wynosi 5 zł. Nie jest to duży wydatek dla placówki, która otrzymuje tyle darów, że nie musi już kupować karmy, dlatego zainwestowanie nawet 400 zł co trzy miesiące nie jest specjalnym obciążeniem budżetu schroniska, które, przypomnijmy - jest dla zwierząt a nie ludzi!
Może powinno być tak, że to mieszkańcy naszego miasta powinni decydować  na co zostaną przekazywane ich pieniądze i to oni  powinni rozporządzać budżetem schroniska według widocznych gołym okiem potrzeb zwierząt? Z pewnością wiele decyzji byłoby bardziej trafionych, niż te, jakie podejmuje kierownictwo schroniska i weterynarz, którzy są na miejscu przez cały tydzień i nie wiedzą podstawowych problemów, na które przechodzień zwraca uwagę.

 



 ******

Ostatnio opisywałyśmy jak psy różnie reagują na porzucenie przez właścicieli i zamknięcie w schronisku. Nowoprzybyły pies  przez cały dzień drapał dziś w kafle aż poranił sobie łapy o nierówne i ostre krawędzie płytek. 
Ciekawe czy weterynarz zwróci uwagę na jego świeże rany?...


 Czy płytki spełniają swoje przeznaczenie i zbudowane są z materiałów niepowodujących kontuzji u zwierząt, o czym zapewnia Powiatowy Lekarz Weterynarii Jacek Cichosz??? Gdyby posadzka była właściwa, pies nie miałby teraz ran na łapach, nawet jakby drapał w rozpaczy bez przerwy.



Tej suczce - boks 1,  z powodu porzucenia i stresu związanego z przebywaniem w schronisku przez ponad rok, zrobiły się guzy. Czy weterynarz się tym interesuje?
 


******
Chcemy kończyć optymistycznie, dlatego dziś kolejne chwile zapomnienia i namiastka wolnego i radosnego życia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz