sobota, 20 grudnia 2014

Schronisko w Legnicy pozostaje smutnym wyjątkiem

W ostatnich kilku latach światło dzienne ujrzały reportaże telewizyjne o przerażającej sytuacji w schroniskach w Polsce, między innymi w Wojtyszkach czy Celestynowie. To ostatnie miało być nawet zamknięte ze względu na fatalne warunki bytowe, w jakich przebywało w nim ponad 500 zwierząt. Jego ówczesna kierowniczka - kobieta z pewnością o wielkim sercu - nie posiadała zdolności menadżerskich. Początkowo może wydawać się to dziwne - umiejętności menadżerskie u kierownika schroniska? Jest to bardzo ważna cecha, ponieważ osoba na tym stanowisku musi umieć odpowiednio wypromować swoją placówkę w mediach, w celu zwiększenia liczby adopcji oraz pozyskiwania środków na remonty, bieżące naprawy i zakup potrzebnych urządzeń, a następnie musi umieć odpowiednio zarządzać pozyskanymi środkami finansowymi oraz zasobami ludzkimi, czyli pracownikami schroniska, tak by optymalnie wykorzystać ich czas pracy.

Celestynów potrzebował zmian i doczekał się ich w osobie nowego kierownika - Łukasza Balcera. Dodajmy tylko, że placówka celestynowska to schronisko społeczne, tzn. że utrzymuje się WYŁĄCZNIE z datków pozyskanych przez kierownika. Schronisko w Legnicy dostaje od miasta co roku kwotę znacznie przekraczającą 300 tysięcy zł! Poza tym kierownik Boksa nie pozyskuje żadnych innych środków, ponieważ uważa że nie są potrzebne . Karmę i mięso przywożą do schroniska darczyńcy prywatni i instytucjonalni.

Jak wygląda schronisko zarządzane przez sprawnego menadżera i miłośnika zwierząt? Mieliśmy okazję przekonać się o tym przez ostatnie 8 miesięcy działalności nowego kierownika Celestynowa.

Co udało się osiągnąć Panu Łukaszowi? Między innymi:
1. Kupić 57 nowych ocieplanych bud za kwotę 26.580 zł. Budy w legnickim schronisku nie były wymieniane, ani choćby sprzątane od lat. Są dziurawe, brudne, pełne zalegających w nich gnijących szczątków starej  karmy i odchodów:

2. Wybudować 36 kojców z wybiegami w tym 10 kojców kwarantannowych i leczniczych za kwotę 126.000 zł. Boksy w legnickim schronisku co prawda były ostatnio remontowane, ale prace objęły tylko malowanie lamperii. Pomieszczenia dla psów są tak samo zawilgocone i zagrzybione, ponieważ pozostawiono w nich dziurawe dachy, przez które woda leje się do boksów swobodnym strumieniem przez cały rok. W schronisku są tylko dwa pomieszczenia, w których zwierzęta mogą przebywać w trakcie leczenia.

3. Pozostałe wybiegi wyremontowano i ułożono kostkę za kwotę 15.000 zł. O budowę wybiegu w legnickim schronisku musiałyśmy walczyć latami z przeciwnymi temu przedsięwzięciu władzami miasta i Powiatowym Lekarzem Weterynarii. Udało się po zebraniu prawie trzystu podpisów legniczan i złożeniu ich na ręce Głównego Lekarza, który nakazał budowę wybiegu.
4. Wymienić wyposażenie kociarni. Wstawiono nowe drapaki, kuwety, legowiska, poidełka itd. Pomalowano budki, wymieniono piasek na wybiegach. Wysterylizowano, zachipowano i zaszczepiono koty. W legnickim schronisku po prostu nie ma kociarni, ani żadnego sprzętu do "obsługi" kotów. O czipowaniu jakichkolwiek zwierząt w ogóle nie ma mowy. Koty żyją dziko na terenie schroniska.
5. Rozpocząć socjalizację 120 psów i kotów, przy współpracy z wolontariatem. W legnickim schronisku nikt, oprócz wolontariuszy, nie myśli o socjalizacji psów. To słowo nie było nawet znane kierownikowi. Jego zdaniem psy powinny przebywać w izolacji, pozostawione same sobie.

6. Podpisać 245 porozumień o wolontariacie i zachęcić nowych wolontariuszy do pomocy naszym podopiecznym. W gminie zamieszkałej przez 11 tysięcy ludzi kierownikowi udało się zachęcić do współpracy ponad 200 wolontariuszy. W Legnicy, stutysięcznym mieście, LPGK robi wszystko żeby zniechęcić osoby chcące pomagać zwierzętom. W efekcie wolontariuszy "na popierze" jest około 20, a w rzeczywistości schronisko odwiedza tylko kilku z nich. Czy to nie powinien być powód do wstydu dla kierownika?
7. Zbudować blaszak na karmę. Zabezpieczyć szczelność schroniska i wykonać kilkaset drobnych napraw poprawiających bezpieczeństwo zwierząt np. zakładanie siatki, łatanie ogrodzenia, spawanie furtek itd. W Legnicy o każdą drobną naprawę trzeba walczyć, wygryzione włazy, popękane, połamane kafle to standardowy widok, podczas gdy pracownicy odpoczywają w swojej kanciapie.

8. Zbudować odwodnienie budynku głównego w którym mieści się gabinet weterynaryjny za kwotę 19.000 zł. Teren schroniska jest podmokły i piwnica była systematyczne zalewana wodą, co groziło zawaleniem się budynku. W legnickim schronisku lata temu istniało pomieszczenie przeznaczone do wykonywania drobnych zabiegów weterynaryjnych, ale zostało opróżnione ze sprzętu i w tej chwili nie ma żadnego takiego miejsca, nie mówiąc już o prawdziwym gabinecie, a tymczasem Celestynowie rozpoczęło właśnie długo oczekiwany remont budynku kliniki weterynaryjnej na który składa się: sala operacyjna, gabinet lekarski, szpital oraz biuro adopcyjne zwierząt.
 O walce z wszechobecną wilgocią w legnickim schronisku nikt nawet nie myśli.

9. Wprowadzić witaminy i suplementy do podstawowego żywienia. W naszym schronisku zwierzęta nie mogą liczyć na pełnowartościowe żywienie. Dostają jedynie białą breje na ryżu, w której czasami mogą wyłowić kawałek kości i mięsa. Breja wygląda, pachnie (i zapewne też smakuje) tak nieapetycznie, że wiele psów w ogóle jej nie rusza, dlatego są stale wygłodniałe, w sobotę zaś, wszystkie bez względu na stan uzębienia dostają suchą karmę. O witaminach i suplementach w ogóle nikt tu nigdy nie myślał.

10. Ponadto w Celestynowie przeprowadzono deratyzację obiektu i ustawiono karmniki deratyzacyjne, zbudowano ekologiczną oczyszczalnię ścieków za kwotę 45.000 zł i pozyskano około 850 zabawek, klatek, drapaków, kontenerów, obroży, smyczy itd. 

Wszystkie te działania doszyły do skutku w zaledwie 8 miesięcy! Oto co znaczy zaradny i przedsiębiorczy kierownik, o jakim w Legnicy możemy tylko pomarzyć. Czy nasze schronisko rzeczywiście ma pozostać w niechlubnej czołówce najgorzej zarządzanych tego typu placówek w Polsce?

Dodajmy tylko, że w Celestynowie na pół tysiąca zwierząt przypada 12 pracowników, którzy mają ręce pełne roboty i dbają o to, żeby to miejsce wyglądało czysto i schludnie.

W Legnicy na 70 psów przypada pięciu, wiecznie odpoczywających pracowników, którzy mają w nosie, że to niewielkie schronisko dzięki nim wygląda tak:
***
Na koniec nowy podopieczny. Czy nikt z Państwa nie rozpoznaje tego szczeniaczka?


1 komentarz:

  1. Wielka szkoda, że macie aż tak fatalne warunki w schronisku. U nas w Koszalinie jakoś 2-3 lata temu otworzyli nowe, na szczęście wygląda bardzo schludnie i mamy naprawdę świetnego kierownika który troszczy się o dobro zwierząt i organizuje różne akcje i zbiórki. Pozdrawiam: http://zpamietnikaschroniskowegozwierzaka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń