sobota, 6 grudnia 2014

Mikołajki - Schroniskowi weterani ciągle bez szans na dom

Niemal w każdej relacji ze schroniska zwracamy Państwa uwagę na problem psów, które są praktycznie skazane na dożywocie w tym miejscu. W swoich boksach zamknięte są już od wielu miesięcy i lat, podczas  gdy inne (ładniejsze, młodsze, rasowe) znajdują nowy dom w przeciągu kilku tygodni, schroniskowi weterani dożywają w nim często swoich ostatnich dni. Dlatego uważamy, że jednym z ważniejszych celów wolontariatu w schronisku powinna być pomoc w znalezieniu domu rezydentom o najdłuższym stażu. W tym celu, między innymi, założyłyśmy stronę:

Poza tym postanowiłyśmy przybliżać Państwu sylwetki schroniskowych weteranów na tym blogu. Zaczęłyśmy od Bako:
Dziś chciałybyśmy zwrócić Państwa uwagę na Dziadzia, który, zrezygnowany i pozbawiony nadziei na znalezienie domu, będzie musiał stawić czoło swojej trzeciej zimie w schronisku.
 "Dziadzio", bo tak go nazwałyśmy ze względu na jego podeszły wiek, trafił do schroniska jesienią 2012 roku. Był wtedy bardzo zaniedbany - miał brudną, śmierdzącą sierść i chore uszy. Dodatkowo na samym początku swojego pobytu w schronisku został pogryziony przez innego, silniejszego psa. Dziadzio od początku był wycofany i nie reagował żywiołowo na odwiedzających schronisko . Jego życie nie było lekkie zanim tu trafił, a w schronisku także nie trafił na życzliwych opiekunów. Dziadzio ma zniszczone, starte zęby, przez co jedzenie suchej karmy sprawia mu ból. Dodatkowo starość i prawie dwa lata spędzone w mokrym boksie zlokalizowanym na północnej ścianie, gdzie nigdy nie docierają promienie słoneczne, źle wpłynęły na stawy Dziadzia, który kuleje na tylną łapę i stara się na nią nie stawać - najwidoczniej sprawia mu to ból. To jeden z najsmutniejszych psów w schronisku, który stracił już nadzieję na znalezienie domu. Dziadzio bardzo potrzebuje ludzkiego towarzystwa. Uwielbia kiedy ktoś, kogo zna i komu ufa, zatrzyma się przy jego boksie, przytuli, pogłaska i spojrzy w jego mądre, wiele mówiące oczy - Dziadzio mógłby tak spędzić cały dzień. Ten pies praktycznie nie ma żadnych wymagań - byleby tylko móc przebywać w towarzystwie ludzi, leżeć sobie gdzieś w kąciku, na starym kocu i móc patrzyć na toczące się wokół niego życie. Tak chciałby przeżyć swoje ostatnie lata - to przecież bardzo niewiele. Dziadzio nie potrzebuje długich spacerów, zabawy czy specjalnej pielęgnacji. To pies, którego obecność nie przewróci do góry nogami życia przyszłego właściciela. 

Dziadzio potrzebuje tylko bezpiecznego, ciepłego, suchego miejsca i kojącej obecności człowieka, a zamiast tego czeka go kolejna mroźna, mokra i samotna zima w schroniskowej celi.
***
W ostatnim tygodniu obsługa schroniska zdecydowała się wreszcie na docieplenie bud przed zimą. Polega to na wrzuceniu do bud słomy, która długo nie zostanie wymieniona i będzie leżeć tam mokra, brudna i śmierdząca, ale dla psów to i tak lepiej, niż gdyby miały siedzieć w pustej, dziurawej budzie. Oprócz tego trzeba jakoś zagospodarować koce i kołdry, które przywozicie Państwo do schroniska. Pracownicy nie włożą ich do bud "bo by zamokły i trzeba by było często je wymieniać", dlatego (żeby nikt im nie zarzucił, że nie wykorzystują pomocy) kładą je po prostu na metalowych dachach bud. W jaki sposób psom ma być dzięki temu cieplej?
***
W okresie zimowym psy codziennie dostają (zamiast suchej lub mokrej karmy) tzw. zupę, przyrządzaną na miejscu przez pracowników. Jest to biała breja, w której wytrwale szukające psy mogą znaleźć niewielkie kawałki mięsa - jeśli je wyłowią, będzie to ich jedyny posiłek. Takie porcje dostają codziennie, w sobotę natomiast jest czas na suchą karmę, której psy stare i z chorymi zębami nie mogą jeść. W praktyce oznacza to głodówkę przez cały okres zimowy, kiedy zapotrzebowania na kalorie jest największe.
Biała breja jest posiłkiem tak odpychającym, tak mało wartościowym, że większość psów instynktownie w ogóle jej nie rusza. Zamarznięta masa zostanie wymieniona na drugi dzień na taką samą porcję...


Przebywające w schronisku najdłużej, najbardziej zdesperowane osobniki starają się znaleźć w misce chociażby mały kawałeczek mięsa...
***
Zaniedbany bernardyn, który trafił do schroniska dwa tygodnie temu...

... stanął na nogi. Dostał też lepszą celę. Okazało się, że to młody pies, bardzo przyjaźnie nastawiony do ludzi - tuli się jak szczeniaczek i nawet nie zdaje sobie sprawy jaki jest wielki. Mimo zaniedbanej sierści prezentuje się imponująco. Okres jego kwarantanny się minął i ten wielki przytulak szuka nowego, oby tym razem lepszego, domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz