poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pierwsze dni 2014 w schronisku

W pierwszą sobotę 2014 zastałyśmy schronisko „przewietrzone”. Wiele boksów było pustych. Nie spodziewamy się, że w poprzednim – dość świątecznym i krótkim tygodniu tyle osób zechciało zaadoptować psy – zwłaszcza duże – na samego Sylwestra lub tuż po nim. Najprawdopodobniej w czasie od ostatniej soboty nastąpił „transport” psów za niemiecką granicę. Być może pieski znalazły tam już swoich nabywców na e-bayu lub trafiły na przechowanie do schroniska niemieckich handlarzy. Przypominamy, że do tej pory sprawa wywozu psów nie została wyjaśniona – nadal  jest to zwykły handel zwierzętami. Mimo wielu znaków zapytania, które stawiały różne ogólnopolskie organizacje, nikt do tej pory nie przedstawił żadnych dowodów na to, że psy są adoptowane w celu zaopiekowania się nimi. Sprawa na tyle kontrowersyjna, że milczą wszyscy trudniący się handlem zarówno po polskiej jak i po niemieckiej stronie granicy. Świadczy to tylko o tym, że jest co ukrywać… zwłaszcza, że osoba która to organizuje nie ma dobrej opinii w tym co robi zarówno w Niemczech jak i w Polsce czy np.Czechach.
Miejmy nadzieję, że choć część (a może wszystkie tym razem:)) z zaadoptowanych na przełomie roku psów trafi faktycznie do ludzi którzy nie zrobią im krzywdy.
W schronisku nie zobaczyłyśmy już:  

    mocno wychudzonej labradorki o której wspominałyśmy we wcześniejszym poście 

   

bardzo sympatycznego i uległego labradorka

"Teodora", który przebywał w schronisku od roku



 oprócz tego dwa młode psiaki z boksu hotelowego i świeża suczka - mieszaniec haskiego. Nie zdążyłyśmy zrobić im zdjęć przed końcem kwarantanny.

*****

Mimo wielu pustych boksów, w czterech z nich przebywają psy które się wzajemnie nie tolerują i nikt z obsługi nie zamierza im ulżyć i przerwać gryzienia, dominacji nad słabszymi i chorymi a także związanego z tym nierównego dostępu do jedzenia.
O tej parze piszemy od kilku ostatnich postów, niestety, nadal nikt nie reaguje. Szybciej chyba dojdzie do tragedii…

W boksie hotelowym siedzą dwa pieski, o których także wspominałyśmy w ostatnim poście – bez reakcji...

W boksie 10 od wielu miesięcy „męczą” się ze sobą dwa psy. W ostatnim tygodniu słabszy z nich został wykastrowany i spędził jakiś czas w spokoju, bez dominacji silniejszego psa. Jaki był tego efekt? Pies wrócił w znacznie lepszej kondycji i zaokrąglony :) niestety znów do swojego „prześladowcy”… Czy ktoś uparł się na te psy, które już wiele razy można było rozdzielić lub poprzenosić, bo były do tego warunki? Czy pracownicy postanowili „odbić” sobie swoje życiowe niepowodzenia „wyżywając” się w ten sposób na niewinnych stworzeniach? W taki sposób zachowują się tylko prostacy, czy to możliwe, że dzieje się tak w naszym schronisku? 

Kolejna para, która męczy się ze sobą bardzo długi czas i nikt tego nie zmienia.
                                                                        *******
Piesek, którego nazwałyśmy Pankracy z boksu 19, odkąd trafił do schroniska nie jest leczony. Choroba nie stoi w miejscu tylko nadal się rozwija, co widać przy coraz bardziej wyłysiałych oczkach i strupach wokół nich. Panie Filipowski, POBUDKA! Czas cokolwiek zrobić, by zarobić a nie tylko siedzieć w necie.

                                                     
                                                                       ******


Mamy kolejny dowód na to, że w naszym schronisku jak i w ogóle w mieście Legnicy,  kompletnie nie istnieje polityka zapobiegania bezdomności zwierząt. Jakiś czas temu do schroniska trafiła ciężarna suka, która urodziła już szczeniaki i czeka na adopcję - niestety, jest tu już drugi raz! 

Pierwszy jej pobyt w schronisku był w 2010 roku! 




Po trzech latach (!!!) trafia ona z powrotem do schroniska , tym razem, by urodzić tu kolejne szczeniaki, których los może być w przyszłości podobny. Do czego to prowadzi? Z pewnością nikomu nie zależy tu na walce z bezdomnością. Niestety, kierownictwo schroniska nie zastanawia się nad tym i suki sterylizowane są wybiórczo, a jeśli przed podjęciem takiej decyzji znajdzie się chętny do jej zaadoptowania, wówczas idzie ona do adopcji niewysterylizowana. Efekty są takie, że rodzi się coraz więcej psów narażonych na bezdomność i nikt z władz miasta się tym nie przejmuje. A przecież dotyczy to nas wszystkich i tylko my- ludzie możemy temu zapobiegać, bo inaczej zaleje nas fala psów, dla których nie będzie domów i będą rodziły się po to, by być bezdomne…

************
Zwierzęta łagodzą obyczaje, w związku z czym żegnamy się takim zdjęciem, które każdego chyba zrelaksuje:) Te zwierzaki mimo, że w niewoli z naszej winy, potrafią nas jeszcze pocieszyć....





2 komentarze:

  1. Mam nadzieje,że ten cały transport do Niemiec brzmi tylko tak groźnie i,że te psiaki na prawdę znajdują tam właścicieli... :(((

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pytanie, czy przywiezienie kocy, kołder itd. ma sens?

    OdpowiedzUsuń