poniedziałek, 16 grudnia 2013

Sprawozdanie z 14 grudnia

Po raz kolejny w ciągu ostatnich tygodni dowiadujemy się o nieodpowiedzialnej adopcji psa w legnickiego schroniska. Przypomnijmy, że ostatnio był to "Alan", o którego losie dowiedziałyśmy się dzięki naszej Czytelniczce:
Historia "Alana"
 
Niestety, kierownik mimo zgłoszenia w jakich warunkach przebywa oddany przez niego do adopcji pies, nie podjął żadnych kroków, żeby wyjaśnić tę sytuację. A przecież umowa adopcyjna jest skonstruowana w sposób umożliwiający mu podejmowanie działań także po zaadoptowaniu psa.

Tym razem nierozsądna adopcja dotyczy jednego z najsympatyczniejszych psów, jakie w ostatnim czasie trafiły do schroniska. Mowa o suczce amstaffce, o której pisałyśmy w sierpniu i wrześniu:
Amstaffka 



Trafiła ona latem tego roku do schroniska w ciężkim staniem. Prawdopodobnie była wykorzystywana przez pseudohodowcę do rodzenia szczeniaków. Suczka była już skrajnie wyeksploatowana. W schronisku urodziła z komplikacjami szczenięta - ostatni raz w swoim życiu i - na szczęście - została wysterylizowana. Jej losem zainteresowała się fundacja, jednak kierownik, z niewiadomych (jak zawsze) przyczyn, odmówił przekazania suczki pod jej opiekę przedłużając jej bezdomność. Zamiast tego zwierzę, które już tyle w swoim życiu wycierpiało, zostało oddane w ręce kompletnie nieodpowiedzialnej osoby, która - z tego co wiemy - miała już wiele psów, które po jakimś czasie porzucała  (w tym roku to już drugi pies, który został przez nią porzucony i trafił do schroniska) - nasza kochana  amstaffka znudziła się już po MIESIĄCU(!)
I tak, suczka ponownie trafiła do schroniska - wcześniej w środku lata, teraz w zimie...

Często użalamy się nad swoim losem, a pomyślmy ile może wycierpieć pies w swoim - dużo krótszym życiu? A wszystko przez nieodpowiedzialnych ludzi - zarówno adoptujących jak i bezmyślnie oddających do adopcji.

Trudno zrozumieć dlaczego kierownik schroniska pozwala na takie sytuacje? Dysponuje on danymi osoby, która zaadoptowała suczkę i ma obowiązek zgłoszenia przestępstwa, bo porzucenie psa - w myśl przepisów Ustawy o ochronie zwierząt  jest przestępstwem. Zatajenie przestępstwa jest przecież karalne... Po to wypisuje się umowę adopcyjną, by móc w razie konieczności, kontrolować takie sytuacje i wyciągać konsekwencje wobec osób które adoptują żywe istoty - dla kaprysu i zabawy.  Jaki jest sens przedstawiania przez schronisko do powszechnej wiadomości  statystyk zaadoptowanych zwierząt, kiedy trafiają one do schroniska po kilka razy? Takim postępowaniem kształtuje się świadomość, że w naszym mieście można bezkarnie porzucać psy. Gdzie w tym wszystkim walka z bezdomnością, do której zobowiązana jest gmina  tworząc programy przeciwdziałania bezdomności zwierząt na swoim terenie? Jak wszystko w naszym mieście, tak i program istnieje tylko na papierze - by w razie kontroli było czysto, jak na reprezentacyjnym skwerku w schronisku, na który psy mogą jedynie popatrzeć przez kraty. 
***
Kulejący na jedną nóżkę piesek, o którym ostatnio pisałyśmy nadal nie znalazł domu. Jego chore - zaropiałe oczka po kolejnym tygodniu w schronisku są w gorszym stanie... Dodatkowo przeniesiono go do boksu zewnętrznego, czym potwierdzono, że nie jest leczony. 

Brawo panie Filipowski, może dopisać pan do swojego rachunku kolejnego psa, który przez pana cierpi! 


Natomiast wychudzony staruszek, o którym pisałyśmy w poprzednim poście, nadal przebywa w boksie zewnętrznym i - bez grama tkanki tłuszczowej, która miałaby go ogrzewać - czeka na pierwsze mrozy... zamarznie czy nie?



***
Coraz więcej psów nie radząc sobie z porzuceniem i warunkami życia w schronisku popada w depresję. Objawia się to między innymi tym, że nie szukają one kontaktu z człowiekiem, są osowiałe, przestają jeść a także nie wchodzą do budy lub odwrotnie - w ogóle z niej nie wychodzą. Takie zachowanie powoduje osłabienie i  szczególne naraża na choroby, co - po krótszym bądź dłuższym czasie - doprowadza do śmierci. W zimowym okresie często  dochodzi wtedy do zamarznięcia - w okresie ciepłym pies kona nawet kilka tygodni
Ostatnio, w taki sposób odszedł "Iwan" po sześciomiesięcznym pobycie w schronisku - nigdy się nie zaaklimatyzował...

...wcześniej "King"



A teraz mamy kolejny przypadek z takimi objawami - suczka jest osowiała, siedzi tylko na budzie, nie je i  jest przeraźliwie chuda!!! Mamy nadzieję, że w tym przypadku interwencja ze strony pracowników nastąpi szybciej, bo "Iwana" i "Kinga" nie udało się już uratować...
***
Na koniec informujemy, że w schronisku urodziły się kolejne piękne szczenięta - mamy nadzieję, że jeszcze przed nastaniem mrozów trafią do ciepłych domów i znajdą ODPOWIEDZIALNYCH właścicieli 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz