Sprawozdanie
zaczynamy od zgłoszenia jakie otrzymałyśmy od naszej czytelniczki, dotyczącego złych warunków
przetrzymywania psa, który został pod koniec października zaadoptowany z
legnickiego schroniska.
pies ma na sobie obroże w której przebywał w schronisku
Regulamin
schroniska nie przewiduje przeprowadzania wywiadu z osobą adoptującą zwierzę, mającego
ustalić cel adopcji i warunki do trzymania zwierzęcia, a także wizyt podopcyjnych
sprawdzających te warunki. Jednak w akcie kupna-sprzedaży na podstawie którego
następuje przeniesienie praw do zwierząt, jest adnotacja „…że Schronisko dla Zwierząt lub Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zastrzega sobie prawo przeprowadzenia
inspekcji na miejscu pobytu zabranego zwierzęcia, a w razie stwierdzenia nieodpowiednich
warunków zabierze zwierzę do Schroniska”. Niestety, jak mogliśmy się już
nieraz przekonać, schronisko nie jest takimi sprawami zupełnie zainteresowane.
Dowodem na to jest m.in. fakt zgłoszenia przez nas kierownikowi, że
zaadoptowany ze schroniska amstaff jest przez nowego „właściciela” szczuty na
ludzi, na co odpowiedź brzmiała: „nie obchodzi mnie to”.
W wypadku
psa zaadoptowanego pod koniec października, pani zaniepokojona jego
traktowaniem zgłosiła sprawę bezpośrednio do TOZ w Legnicy oraz prezes TOZ w
Jaworze. Niestety, jak bardzo często bywa z tymi organizacjami, do tej
pory nie doprowadziły one do zmiany tych skandalicznych warunków. Przypomnijmy w jakim celu powstają na naszym
terenie takie organizacje "Kółko wzajemnej adoracji"
Niesieniem
pomocy zwierzętom, które jej potrzebują zajmują się zazwyczaj zwykli, niezrzeszeni ludzie,
przeznaczając na to własne środki finansowe, ponieważ organizacje mające na
celu stać na straży praw zwierząt wolą zajmować się dochodowym handlem zwierzętami z Niemieckimi handlarzami.
W związku z
tym, w kolejnych latach mocno zastanówmy się nad przekazywaniem 1% swojego podatku
wymienionym organizacjom. Wydaje się nam, że w ten sposób przyczynimy się do
pomocy zwierzętom, a w praktyce zgłoszenia o złym traktowaniu zwierząt pozostają
bez reakcji…Historia zagłodzonego psa
Jeśli chodzi
o „Alana” którego zgłoszenie dotyczy, z pewnością lepiej mu było w schronisku, w
którym przynajmniej mogliśmy kontrolować jego los, by nie działa mu się krzywda, bo na zewnątrz, organizacje mające eliminować takie sytuacje niestety nie są tym zainteresowane, w związku z czym, wiele zwierząt cierpi bardziej niż w schronisku...
Dziękujemy
naszej czytelniczce za to, że nie przeszła obojętnie obok krzywdy psa i
zareagowała, mimo tego, że nie zawsze reakcja przynosi zamierzone efekty. Prosimy
nie zrażać się trudnościami – nie wszystkim ludziom działającym w organizacjach
i jednostkach pro zwierzęcych zależy na dobru zwierząt - niestety, tam gdzie w
grę wchodzą pieniądze, to one są ważniejsze od dobra zwierząt.
Naszym
obowiązkiem jest reagować w takich sytuacjach i szukać pomocy wszędzie tam,
gdzie się da, ponieważ „Zwierzę, jako
istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest
mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” Art.1.1 ustawy o ochronie
zwierząt.
******
Przejdźmy do
soboty spędzonej w schronisku.
Niestety,
dalej sprawa wody stojącej w boksach hotelowych, na zimnych kafelkach, bez
żadnego zadaszenia. Rozwiązaniem tego problemu byłoby stałe zadaszenie boksów
hotelowych, którego nie ma TYLKO Z WYGODY PRACOWNIKÓW. Dzięki niezakrytej
siatce, mogą oni wchodzić na „dach” i zlewać kafle wodą, dzięki czemu boksy są
w szybki sposób posprzątane. Nikt nie myśli o zwierzętach, które żyją na
mokrych i śliskich kafelkach, a jeśli pada deszcz są przemoczone do „szpiku kości”. Oprócz
tego, woda używana pod ciśnieniem rozpryskuje się na całej powierzchni tak, że
trafia także do środka przez połamane włazy. Można sobie wyobrazić w jakich
warunkach przebywają zwierzęta zamknięte przez człowieka 24 godz. na dobę...
Gdyby
zadaszenie było stałe, boksy także można byłoby bez problemu wysprzątać, tyle że szuflą –
po tak śliskich kafelkach i kupa szybko się ślizga – a zwierzęta przebywałyby
na suchej powierzchni. Niestety, ważniejsza jest wygoda pracowników i ich czas
wolny, którego chyba jest tutaj więcej niż pracującego, dlatego robi się
wszystko, by nadal go przybywało i absolutnie nie ubywało…
Proponujemy aby
kierownik schroniska i pracownicy, także zostali pozbawieni dachu nad głową i
zostali przynajmniej narażeni na działanie warunków atmosferycznych, może
poczują w końcu co przeżywają zwierzęta pod ich „opieką”? Panowie odwagi,
udowodnijcie nam że się mylimy!
Mały szczeniaczek nie dość, że był cały mokry to miał jeszcze lodowate uszka, łapki i nosek.
Dorzucamy prześwity w dachach boksów zewnętrznych po ich „gruntownym” remoncie za 45
tysięcy zł z budżetu naszego miasta.
*****
Jedyna wspaniała
wiadomość tego dnia - Baco przebywający
przez 5 miesięcy w małym boksie hotelowym nareszcie został przeniesiony do
boksu dostosowanego do jego rozmiaru! Pies od razu w nim odżył – ma możliwość
rozładowywania swojej energii biegając po boksie i wskakując na budę. Cały czas
machał ogonem i szczekał - tym razem radośnie, tak jakby chwalił się nowym
miejscem.
******
Niestety,
zaraz musimy przykryć to wiadomością mniej wesołą.
Stary i wychudzony a także
zaniedbany pies z boksu hotelowego został – nie wiadomo czemu – przeniesiony do
boksu na zewnątrz. Pies jest w złym stanie i powinien być pod opieką
weterynarza, by doszedł do siebie. Odesłanie go do boksu zewnętrznego świadczy
o tym, że został zakwalifikowany do psów zdrowych, które dadzą sobie radę na
zewnątrz. Chcemy zauważyć, że idzie zima a pies jest bardzo chudy – nie ma na
sobie odpowiedniej tkanki tłuszczowej, by przebywać w boksie bez ciepła i już teraz
cały się trzęsie i dygocze na zimnie.
Dlaczego pies w takim stanie został przeniesiony na zimę z boksu przy budynku w którym
w jakimś stopniu dociera ciepło od ogrzewania i trafił do boksu w którym długo nie pożyje?