poniedziałek, 18 listopada 2013

16 listopad - tuż przed zimą...



Chyba kolejnym tematem do którego będziemy często powracać (oprócz śliskich kafli i braku zadaszenia boksów hotelowych) będzie bezmyślny dobór psów do wspólnych boksów. 
W tą sobotę zastałyśmy taką sytuację w dwóch boksach.

Dwie suczki walczące o dominację, gryzą się bez wyraźnych powodów, czego  przykładem były krople krwi na posadzce i zraniona łapa jednej z nich.


Jednak największym nieporozumieniem jest wsadzenie do jednego boksu  drobniutkiego i chudego pieska razem z psem nietolerującym innych psów a do tego masywniejszym i silniejszym! 

Mały miał dziś ranę na oku i musi mieć także rany na ciele, bo ciągle piszczał przy głaskaniu, które do tej pory uwielbiał… Ponieważ piesek ten –mimo długiego pobytu w schronisku, nadal jest bardzo zaniedbany, to rany nie są widoczne bo zakrywa je skołtuniona sierść. Jednak nikt nie zadaje sobie trudu w tym miejscu, by obserwować psy, nie mówiąc już o ich głaskaniu, wiec przekonanie się o tym, że piesek cierpi jest dla obsługi schroniska niemożliwe. Nadchodzą mrozy a „kołtun” jest taki chudziutki, że pod splątanymi strąkami sierści można wyczuć tylko drobne kosteczki i cieniutką skórę. Taki mały i drobny piesek powinien zostać przeniesiony do boksu przy budynku, który jest ogrzewany - tak się do tej pory robiło na zimę, co było dobrym rozwiązaniem. Ten piesek jest najmniejszym i najchudszym psiakiem w boksach zewnętrznych. Boimy się żeby nie zamarzł jak przyjdą duże mrozy (co się przecież co roku zdarza…)                             
W związku z tym, zwracamy się z apelem do Państwa, jeśli chcielibyście pomóc jakiemuś psu przetrwać zimę, to „kołtunek” jest najbardziej potrzebujący! Jeśli ktoś z Was mógłby go zaadoptować przed nastaniem mrozów, to z pewnością uratuje mu życie. Prosimy, rozważcie to… (dokładniejszy opis psiaka http://www.rozsadne-adopcje.blogspot.com/p/berti-pies-ok.html)

*****
Teraz o przygotowaniach do zimy w schronisku.
Jesteśmy zadowolone, że słoma trafiła już do wszystkich bud w boksach zewnętrznych - trzymamy kciuki, by była wymieniana na bieżąco, kiedy zostanie zawilgocona i wydeptana. Kwestia wyłożenia materacy na budy jest dyskusyjna, bo przecież akurat dachy w budach są porządne – grube dechy obite blachą, więc raczej materace na nich ciepła psom nie dodadzą… rozumiemy że to taki zabieg „marketingowy” dla przechodniów. Jednak czy nie byłoby lepiej, żeby rzeczy te trafiły do wnętrza bud? Wiemy, że wtedy często trzeba by je było wymieniać bo psy je rozrywają, ale jeśli będzie się to robić na bieżąco, to może w końcu się przyzwyczają. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że będzie to „dodatkowa” czynność, ale skoro ludzie co roku zwożą do schroniska tony takich rzeczy, to może warto spróbować i przeznaczyć je na cel któremu powinny służyć?  

W boksach hotelowych – oprócz permanentnie mokrych, śliskich i  zdewastowanych kafli – stan włazów które mają być schronieniem przed zimnem i mrozem:



Ta malutka suczka - która przyjęła półżywe szczeniaki znalezione na śmietniku i karmiła je ratując im tym życie – robiła to w budzie z na wpół zepsutym włazem. Teraz będzie jeszcze gorzej – mróz i śnieg a właz zamiast odgradzać – łączy. Z wypowiedzi prezesa spółki, która zarządza schroniskiem wynikaże naprawa włazów jest czynnością wykonywaną na bieżąco przez obsługę schroniska  - jakoś tego nie widzimy…
****
Weterynarz znów niestety powrócił do swojej praktyki „olewania pracy” w schronisku. Pies z boksu 29 od trzech tygodni nie ma leczonego bolącego ropnia pod uchem, o czym wspominamy w ostatnich postach. Dzisiaj była to rozdrapana ropa i ciemna krew w zaschniętym strupie, które pies sobie rozdrapuje.        
  Na co czeka pan Filipowski? – oczywiście na wypłatę!

 ****
Na koniec samotność smutnego malucha, który rozpaczliwie czeka na  ciepły dom i dobrych ludzi:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz