poniedziałek, 10 czerwca 2013

Sprawozdanie z 8 czerwca 2013

Dzisiaj, więcej rzeczy zaskoczyło nas pozytywnie niż rozczarowało. Stało się tak pierwszy raz w historii tego bloga! (chyba decydentom w końcu zaczęło zależeć na szybkim zlikwidowaniu go;)

 * W schronisku  rzeczywiście rozpoczął się remont boksów – boksy od 1-7 są już prawie skończone i wyglądają jak nowe:) Oby tylko nie zapomniano o naprawie bud...


Zwierzęta z remontowanych boksów przebywają w boksach tymczasowych z wolnostojącymi budami znajdującymi się na wybiegu. Pomysł jest dobry. Szczególnie w okresie letnim psy mogłyby odpoczywać tam od betonowych boksów, jednak należy zwrócić uwagę, że sam wybieg zlokalizowano w miejscu szczególnie wilgotnym i zacienionym, gdzie aż roi się od kleszczy. Dlatego przed umieszczeniem w nim psów, pracownicy powinni szczególnie pomyśleć o ich zabezpieczeniu (obroże czy krople przeciw insektom), a po przeniesieniu ich z powrotem do "standardowych" boksów dokładnie je obejrzeć i usunąć kleszcze. Niestety, standardem w schronisku są psy zakleszczone do granic możliwości - na głowie, mordzie, karku, dosłownie wszędzie... Pracownicy, ani weterynarz nic z tym nie robią, a zwierzętom pozostają po nich bolesne rany...

Jednak najważniejszym i podstawowym założeniem remontu w schronisku powinno być zlikwidowanie śliskich kafelek w boksach hotelowych. Zmiana ta, potrzebna jest bardziej niż malowanie boksów, ponieważ akurat ten element jest łamaniem prawa i narażaniem zwierząt (w większości słabych lub „leczonych”) na poważne urazy związane z poruszaniem się w nich. Mamy nadzieję, że zostało to ujęte w toczących się pracach i że temat ten zostanie – raz na zawsze – zamknięty, a prawo będzie w końcu  przestrzegane.

Zalepiono kilka fug (chociaż boks w którym "wszytko się rusza"pozostał bez zmian). Niestety, zapomniano usunąć gruz z posadzki i psy nadal narażone są na ranienie łap.

** Przy okazji remontu zostały naprawione włazy w boksach hotelowych! Takie rzeczy należą do kategorii bieżących napraw, niestety kierownik schroniska „rozumuje inaczej” i przez długą, mroźną zimę nie zlecił tego pracownikom, a oni o to nie zabiegali…

***  Wszystkie budy miały zamknięte dachy! Niemożliwe – a jednak! Niby nic, a jak cieszy, tylko szkoda, że ci co są na miejscu tego nie rozumieją. 

**** W pechowym boksie nr 13 przebywał dziś inny pies – świeżak, który dopiero co trafił do schroniska – zaś huski o którym pisałyśmy tydzień temu był już w boksie „z widokiem” – dużo bardziej zadowolony.

Także pies z podobnie zasłoniętego boksu nr 25 po długim czasie zmienił go, na taki w którym cokolwiek widać, niestety w jego przypadku trochę za późno. Pies ten gryzł się przez szparę w ścianie oddzielającą boksy ze swoim sąsiadem (dosłownie wisiał na ścianie, wsuwając łeb do boksu obok, a przebywający w nim pies doskakiwał do niego i go gryzł). Ponieważ wcześniej zupełnie nie zwracano na to uwagi, pies jest już trwale okaleczony – ma obgryziony kawałek ucha… Tyle złego przeszedł w swoim życiu, drugi raz trafił do schroniska i właśnie tu, zamiast opieki został tak poważnie i na stałe okaleczony… a wszystko to nie przez zwierzęta, tylko przez ludzi - pracowników, którzy nie reagowali do czasu kiedy ucho zostało już odgryzione….

 
*********** 
Tyle radosnych wieści a teraz po staremu:


* Weterynarz jak zwykle dał popis swoich niekompetencji. 
Każdy chyba zgodzi się z tym, że szczepienie i odrobaczanie to PODSTAWOWE CZYNNOŚCI weterynarza w schronisku. Niestety, od zawsze widzimy psy mocno zarobaczone i to przez wiele miesięcy. W najcięższym przypadku jest teraz nasza, opisywana wcześniej, suczka z opuchniętymi dziąsłami  Sprawozdanie z 25 maja 2013    Sprawozdanie ze schroniska - 11.05.2013   To, że jest taka chuda, jest nie tylko efektem tego, że nie może jeść twardego jedzenia (tzn. SZYBKO JEŚĆ, ponieważ nadal jest w boksie z drugą suczką - młodą, zdrową i dominującą nad nią) ale PRZEDE WSZYSTKIM tego, że jest ZAROBACZONA! Suczka cały czas „saneczkuje” i … chudnie w oczach. Czy weterynarz i pracownicy tego nie widzą?! Za co ci ludzie dostają pieniądze? Za znęcanie się nad zwierzętami?– zamykanie ich w pomieszczeniach, w których są we wszystkim od nich uzależnione i nie udzielanie im niezbędnej pomocy? Pies, gdyby nie był zamknięty lepiej poradziłby sobie sam na wolności niż robi to „wykształcony” lekarz i przebywająca 8 godz. dziennie obsługa, która nie zwraca uwagi na cierpienie zwierząt. Czy do tego, żeby odrobaczyć zwierzęta potrzebne są studia wyższe??? Gołym okiem widać kiedy pies ma robaki – chudy, rozdęte żebra, mimo dostępu do jedzenia nie przybywa na wadze, "saneczkuje"... Czy po tylu latach pracy w schronisku nie powinno być to oczywiste??? Zarówno dla pracowników jaki i weterynarza?





Oprócz opisanej suczki, podobny problem ma wilczurka która trafiła do  schroniska po urodzeniu szczeniaków z boksu 15H – mocno wychudzona, rozdęte żebra i nie przybywa na wadze już od kilku tygodni…  


** Kolejny raz psy zostały źle dobrane w boksach – wspominałyśmy już, że suczka z bolącymi dziąsłami siedzi obecnie z miłą, ale silniejszą i dużo młodszą suńką, która niestety w takim miejscu nie dopuszcza staruszki do miski… tak więc, kolejne nieszczęście i niepotrzebne cierpienie. Staruszka, ze względu na trudności w jedzeniu powinna siedzieć w boksie sama, bo każda inna, nawet najmilsza towarzyszka, będzie ją prześcigać w jedzeniu i problem będzie dalej istniał…
 
W boksie obok, do suczki-szczeniaczka (takiej kochanej, że nigdy nie powinna trafić do schroniska) która tuli się do ludzi i czeka na najmniejsze zainteresowanie i dotyk, dobrano starszą sukę ujadającą na ludzi, która nie pozwala małej na zbliżenie się do krat. Biedna, siedzi tylko z daleka i trzęsie się z rozpaczy, bo nie może zostać nawet przez chwilę dotknięta przez człowieka. Czy ta dominatorka pozwala jej spokojnie jeść?... My się nad tym zastanawiamy, a ludzie będący na miejscu choć mogą – i powinni – nie zwracają na takie rzeczy uwagi.


 
   
*** Do boksu 17 trafił nowy, wystraszony pies. Niestety, jak zwykle przeoczono to, że ma blizny na szyi i mocno wytartą skórę pod obrożą. Przeoczono, bo nadal jest w obroży, która drażni wytartą skórę. Nikt nie pomyślał, że w takim wypadku powinno się ją jak najszybciej zdjąć i leczyć podrażnioną skórę! Tak jakby nie ludzie tam pracowali, a bezmyślne roboty posługujące się schematami . 

**** Opisanym przez nas we wcześniejszym sprawozdaniu  Sprawozdanie 18.05.2013  Krzywuskiem (jamniczkiem z wykrzywionymi łapkami) zainteresowała się Fundacja z Warszawy, która chciała mu od razu pomóc. Pies musiał dokończyć dwutygodniową kwarantannę. Pani z Fundacji od razu po naszym poście zadzwoniła do kierownika z propozycją pomocy i ustaliła z nim, że jeśli nie odbiorą go właściciele to przyjedzie po niego w pierwszym dniu po kwarantannie. Niestety, mimo rozmowy z kierownikiem, w ostatnim momencie – kiedy miała już zorganizowany transport - otrzymała informację, że psa nie ma w schronisku. Od czasu naszego posta o nim, pies był ukrywany - zablokowany właz, mimo tego, że bardzo drapał i szczekał by wyjść. Ponieważ  w czasie końca jego kwarantanny zniknęło ze schroniska 6 psów najprawdopodobniej odbył się wtedy transport do Niemiec i biedak został do niego niezgodnie z przepisami zarezerwowany przez kierownika. Wszystko wskazuje na to, że niestety pojechał do Niemiec…Na takiego „kalekę” można zarobić na e-bayu więcej pieniędzy, dlatego błyskawicznie się „zakwalifikował” do wyjazdu, a Fundacja dostała odmowę. Fundacja bezinteresownie zapewniłaby mu dom od zaraz,  zaś wyjazd do Niemiec jest jedynie przedłużeniem jego bezdomności, bo tam znajduje się w prywatnym schronisku dopóki nie „zarobi” na siebie wystarczająco na e-bayu – wtedy dopiero trafi do domu, który nie będzie weryfikowany i sprawdzany, bo jedynym argumentem będą pieniądze jakie zarobią na nim nasi i niemieccy handlarze. A kierownik legnickiego schroniska temu patronuje i współpracuje z takimi osobami. Właśnie tak „zarządza” on od lat  schroniskiem. 
Czy nie powinno mu się po takich akcjach „podziękować”? Ani adoptować ani oddać, czyli "kup teraz" legnick...


A co robili dziś pracownicy schroniska? Oprócz czujnej obserwacji robili nam dzisiaj zdjęcia z tzw. ukrycia:) i zdawali telefonicznie relację z tego, jak przebiega nasza wizyta w schronisku. Komu? Zapewne kierownikowi. W takie niepoważne „gierki” i „intrygi” bawią się dorośli ludzie, za co otrzymują zapłatę. A dlaczego?  - bo kierownik to lubi i z pewnością docenia.

   ***********

Przy okazji prezentujemy uzębienie większości psów przebywających w schronisku. Niestety dzięki „fachowej” opiece pracowników i weterynarza, nie ma dla nich żadnych wyjątków – jak inne dostają twardą, sucha karmę i albo ranią sobie dziąsła, albo w ogóle nie jedzą. A kierownik jeszcze się chwali, że takie najedzone, że nie chce im się jeść bo miski pełne…Gratulujemy poziomu myślenia, którego nie na nawet sensu komentować.

ułamane kły, jeden ząb na przodzie, reszta w kamieniu, który tworzy stan zapalny dziąseł i sprawia ból...
       **************

 A teraz dla odmiany coś "słodkiego":
Takie rzeczy sprawiają, że mimo tylu niepowodzeń i upokorzeń, chce nam się walczyć o te bezbronne i uzależnione od nas stworzenia (niestety, cały czas krzywdzone przez ludzi, którzy powinni się nimi opiekować...)

*******************
 Oświadczenie
W związku z bezprawnym wykorzystywaniem naszych materiałów przez TOZ w Legnicy, oświadczamy , że materiały te - teksty, zdjęcia, filmy - publikowane są bez naszej zgody, co jest łamaniem prawa autorskiego. W związku z tym, odcinamy się od wszelkich działań TOZ Legnica i prosimy nie łączyć naszej działalności z oddziałem, który ma bardzo specyficzny sposób "pomagania" zwierzakom.
******************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz