poniedziałek, 17 czerwca 2013

Sprawozdanie z 15 czerwca 2013

* Remont…

Niestety chyba wszystko wskazuje na to, że głównym celem obecnego remontu schroniska nie jest polepszenie warunków przebywających w nim zwierząt, a jedynie poprawa warunków estetycznych, z których korzystać nie mają psy lecz ludzie… Jak zwykle stawia się na wygodę człowieka (pracowników), kosztem zwierząt.  Pomalowane kolorowo boksy mają odciągać uwagę odwiedzających od sypiących się bud, które, jak widać, są pozostawione bez zmian i wbrew zapewnieniom pracowników zupełnie nie są ocieplone


Przeciekające dachy są jedynie miejscowo naprawiane, mimo tego że materiał, z których zostały zrobione („100 lat temu”) jest mocno zużyty i widocznie wypaczony... Kiedy miejsca, w których pozostawiono starą dachówkę  zaczną przeciekać? Z pewnością szybciej niż wyblaknie farba na ścianach, tak więc problem wody i permanentnej wilgoci w boksach niedługo powróci… 


Zastanówmy się, co od razu rzuca się w oczy osobom, które odwiedzą schronisko – budy? które stoją w kącie boksu i trzeba się przyglądać, by zobaczyć w jakim tak naprawdę są stanie? - czy kolorowe lamperie? Dachy? – ile osób będzie zadzierało głowy by sprawdzać czy są wypaczone, czy złożone z nowych materiałów? Czy ktoś zwróci uwagę na brak zadaszenia w części tzw. hotelowej, czy raczej bardziej rzuci mu się w oczy pozorny „porządek” w boksach, który osiąga się szybciej  wtedy, kiedy nie ma dachu i z góry zlewa się śliskie kafle silnym strumieniem wody…

Te działania są tak przemyślane, jakby opracowywał je sztab specjalistów od PR, którzy przewidują jak ma to wszystko wyglądać, by na początku wywrzeć mocne, dobre pierwsze wrażenie, które później będzie nie-do-zatarcia. Nikt z „zabieganych” ludzi nie będzie się zastanawiał, czy to dla zwierząt jest lepiej czy tylko dla estetyki ludzi. A przecież to nie zoo do oglądania, tylko miejsce w którym zwierzęta mają godnie żyć! Czy tak trudno to zrozumieć osobom odpowiedzialnym?! Dodatkowo, wypracowuje się rozwiązania, które opierają się na najmniejszym koszcie, tylko na jak długo? I jeszcze trzeba zatroszczyć się o pracowników, by nadal mogli większość dnia pracy przesiedzieć  w swojej kanciapie a nie w towarzystwie „śmierdzących psów” – zrobić swoje po łebkach by „wyglądało”, resztę dnia odpocząć w kanciapie i…do domu!


Najgorsze nasze przypuszczenia dotyczą boksów hotelowych, jeśli obecny remont w ogóle je zakłada. A tu psy nadal lawirują na popękanych i śliskich kaflach… 

Jednak ze względu na pogodę, powraca niezwykle ważny temat zadaszenia boksów…. Zadaszenie od zawsze jest tymczasowe, jedynie na czas zimy. Dlaczego? Z wygody dla pracowników  - kiedy zadaszenia nie ma, pracownicy mogą szybko zlać wodą boksy z góry i… mieć więcej czasu dla siebie. Niestety, jak zwykle pomijane są potrzeby zwierząt dla których to schronisko istnieje.


W lecie, bez zadaszenia panuje w tych boksach niesamowity upał – psy ciężko oddychają i szukają choć skrawka cienia albo siedzą przez większość dnia wewnątrz - na 2m kw. - nieraz po kilka psów. Czy zamykanie psa i zmuszanie go do przebywania w tak małych pomieszczeniach mieści się w opiece, jaką zakładają przepisy prawa? Przecież są możliwości – boks na zewnątrz nie jest duży ale zawsze to jakaś przestrzeń, jednak wygoda ludzi sprawia, że nie są one wykorzystywane dla zwierząt tylko funkcjonują na potrzeby pracowników… Czy w takim razie zadaszenie tych boksów nie powinno być STAŁE – na mróz i śnieg, na deszcz i upał? Kiedy pada śnieg lub deszcz, kiedy pali słońce – pracownicy siedzą pod daszkiem, a może powinni przymusowo stać pod gołym niebem, by zrozumieli co czują wtedy psy, tylko z powodu, że są wygodni? A co mówią, kiedy się im zwróci na to uwagę? - „ zwierzęta wychodzą na niezakryty boks tylko przez ludzi” (!) – tak  więc, to nasza wina że cierpią – jakby się do nich  nie podchodziło  – w upały, deszcze, śnieżyce – wtedy siedziałyby w środku i według pracowników nie będzie problemu ze zmoknięciem czy skwarem.  Czy po to został wybudowany boks na zewnątrz, by psy z niego nie korzystały? 

 
To kolejny argument za wymianą pracowników, na takich, którzy mają jakieś uczucia wyższe i którym los istot żyjących nie jest obojętny - tak najczęściej podsumowują to ludzie, którym opowiadamy o schronisku. To nawet dla nas nie było od początku oczywiste, kiedy skoncentrowane na tysiącu spraw, nie pomyślałyśmy o takiej prostej zależności. To Państwo zwróciliście nam uwagę, że problemy które istnieją w schronisku tworzą pracownicy, którzy nie rozumieją zwierząt i zupełnie nie nadają się do pracy z nimi. Doprowadziliśmy do budowy wybiegu ale pracownicy wypuszczają na niego psy według swojego „widzimisię”, jest zabudowany siatką dach nad boksami, ale dla wygody pracowników nie jest zasłonięty i naraża psy na skrajne warunki atmosferyczne itd. Problemy generują zatrudnieni ludzie, a nie np. brak pieniędzy, czy infrastruktury technicznej – budowa schroniska  jest przystosowana do opieki nad zwierzętami, tylko się z tego nie korzysta lub korzysta jedynie do granicy wygody, tak by się za dużo  nie napracować. Czy nasze miasto stać na bezmyślne niewykorzystywanie możliwości, jakie od dawna mamy? Czy zatrudnianie ludzi, którzy z nich nie korzystają (świadomie lub nie) nie jest wyrzucaniem pieniędzy (podatników!) w błoto? Czy tak wygląda gospodarowanie mieniem miasta, panie Prezydencie?


Skoro potwierdzacie Państwo, że problemy legnickiego schroniska tkwią w nieodpowiednim doborze pracowników do jego obsługi, trzeba to jak najszybciej zmienić! W związku z tym, jeszcze raz apelujemy w tej sprawie do Radnych naszego miasta.



 ** Psy w tymczasowych kojcach znajdujących się na wybiegu, nie mają żadnych szans na adopcje co najmniej przez miesiąc! Dostęp do nich jest teraz niemożliwy. Czy nie powinno się tego zmienić, by potencjalni adoptujący mieli szansę je zobaczyć? Tutaj również jest możliwość – otworzyć bramę wybiegu – ale napotyka to, jak zwykle, na brak chęci osób obsługujących schronisko. 


*** Weterynarz.

W boksie 14H przebywa szczeniak z mamą. Niestety jest on strasznie chory! Cały czas wymiotuje, i jak to pies, zjada to. Dla takiego malucha taki stan może być zabójczy! A może zwyczajnie jest źle karmiony? Czy weterynarz robi coś w tym przypadku? Gołym okiem widać, jak go to męczy i osłabia, jak cierpi! (a pracownicy siedzą zaraz obok tego boksu i jedynie patrzą obojętnie na męki tego malucha). Szczeniak długo nie pożyje w takim stanie! Skoro się urodził, to trzeba mu natychmiast i skutecznie pomóc! Oby tylko nie była to parwowiroza, bo obok jest druga mama ze szczeniaczkami, a to śmiertelny wirus, który szybko się przenosi…

****Co zmieniło się na plus od ostatniego sprawozdania?

- Pies z wytartą skórą na szyi miał dziś zdjętą obrożę! Mało tego, najprawdopodobniej jest/był leczony z tego powodu, bo została mu wygolona sierść w chorym miejscu!
Pozytywnie, że ktoś, zlitował się w tym przypadku. 


- Suczka z bolącymi dziąsłami siedzi w boksie sama – jej koleżanka została adoptowana – i szczęśliwie dla niej nie została dokwaterowana na razie inna suczka, przy której znów nie miałaby szansy na jedzenie. Oby tak już było na stałe, dzięki czemu doszłaby do siebie i nabrała trochę ciała.

*****Psy, które świeżo trafiają do schroniska często boją się nowego miejsca i nie potrafią się w nim odnaleźć. Ten biedak bardzo chciał wyjść na zewnątrz, jednak nie mógł poradzić sobie z włazem… Pracownicy widocznie nie są od tego by rozwiązywać takie błahe problemy -„jak nie umie to jego wina”- więc dalej siedzą i ziewają, a przecież można mu ten właz uchylić, by nauczył się przez niego przechodzić.

Dzisiaj oprócz cotygodniowego obserwowania nas, pracownicy  dodatkowo podsłuchiwali nasze rozmowy! Czego konsekwencją było zwrócenie nam uwagi, że rozmawiamy – między sobą! – o głupotach (sic!) i lepiej żebyśmy nic nie mówiły! Widać, że nie przyjmują konstruktywnie krytyki z naszych sprawozdań i „puszczają im nerwy”. To dowodzi, że nie ma co liczyć na to, że zmienią swoje postępowanie w stosunku do zwierząt i dawanie im na to szansy jest stratą czasu. Tak więc, od razu powinno się im „podziękować” i wymienić załogę na zupełnie nową. 


…a tu samo się nie posprząta…
sprzątanie "po łebkach" a może to świdome zostawione jedzenie dla psa w kanale?


***********************
cd. stanu uzębienia psów przebywających w schronisku, które nie mają miękkiej karmy i muszą jeść jak wszystkie, bez żadnych wyjątków także twardą karmę...Czy to się kiedyś w tym miejscu zmieni? Czy ktoś w końcu przez chwilę pomyśli?...

*******************


Coś miłego, zawsze tylko od zwierząt – nie od ludzi :
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz