poniedziałek, 12 listopada 2018

Post o ludziach dobrej woli.


Ten post poświęcimy ludziom, którzy wspierają schroniskowe zwierzaki w ich bezdomnym losie.

Dekadę temu schronisko świeciło pustką odwiedzających. Ludzie wpadali tu na chwilę i skutecznie zniechęcani przez pracowników szybko wychodzili, często nawet bez psa, ponieważ nie było komu oprowadzić ich po boksach i opowiedzieć coś o zwierzętach. Zniesmaczeni jechali do schroniska we Wrocławiu. Skutkiem tego było ogromne przepełnienie – wszystkie boksy były zajęte, a w jednym przebywało nawet po 6-8 psów! 

Legniczanie nie interweniowali, bo nie było nikogo, kto przedstawiłby rzeczywistość, zaś spółka lpgk produkowała 2-3 razy w roku materiał w mediach, o tym jak wszystkie „pieseczki i koteczki” są tu zaopiekowane i niczego im nie potrzeba (nawet odwiedzających, którzy tylko niepotrzebnie drażnią(!!!) zwierzęta).

Całe szczęście poświęcenie niewielu dało wymierne efekty i stworzyło możliwości dla innych, dzięki czemu schronisko stopniowo zapełniało się ludźmi, dla dobra zwierząt.

Jednak są osoby, które nie znając przeszłości tego miejsca i nie mogąc sobie wyobrazić innej rzeczywistości, nie przyjmują do wiadomości tego, że obecne warunki są wywalczone przez jednostki. Oburzają się oni często na krytykowanie pracy obsługi schroniska i bezmyślnie krytykują metody tych, którzy przyczynili się do zlikwidowania tragicznych warunków  i okrutnego podejścia do zwierząt pracowników…  


Obecnie ciężko pomyśleć, że gdyby nie walka i samozaparcie, ogrom nerwów i łez osób, które wcześniej zamiast siedzieć w domach poświęcali swój czas na zmiany w tym miejscu, inni dziś nie przyszliby na gotowe i nie mieliby kogo krytykować… A zachowując się w taki sposób, osłabiają jedynie działanie dla dobra zwierząt, mimo tego, że teoretycznie przyświeca im ten sam cel. 
A to jest tak, jak na boisku : jeden strzela gola, ale robi to dzięki całej drużynie, może zrobić to w bardzo widowiskowy sposób, ale inni muszą się namęczyć mniej widowiskowo, żeby mu to umożliwić.

Pracownicy chętnie wykorzystują takie sytuacje i podsycają różnice, w myśl przysłowia:  gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Niestety, w tym wypadku można jeszcze dopisać : a tracą zwierzęta…
Udawało im się wyłapywać takich ludzi, którzy za namiastkę władzy w schronisku i popisywanie się, że wolno im więcej, zgadzali się świadczyć alibi dla wszelkich działań spółki,  z jakimi inni w imię zwierząt walczyli. Władze mając poparcie  swoich "wolontariuszy", odpierały zarzuty, co blokowało zmianę tego miejsca na lepsze.

Dlatego apelujemy do wszystkich, którym los zwierząt leży na sercu – nie dajmy się wkręcać w urzędowe rozgrywki tym, którzy chcą jedynie bez wysiłku otrzymywać wypłatę. Bądźmy silną grupą, która się wspiera w polepszaniu losu zwierząt i pilnowaniu przestrzegania ich praw. Dużo zrobiliśmy w tym kierunku i zrobimy jeszcze więcej, ale cały czas musimy być w schronisku po tej samej stronie i pilnować, by zwierzętom nie działa się krzywda. 
To nasz obowiązek w ramach kontroli społecznej, która przysługuje nam – mieszkańcom, jako prawnym „właścicielom” bezdomnych zwierząt znajdujących się w  schronisku.

Póki schroniskiem zarządzają ludzie nieczuli na krzywdę zwierząt – nie możemy odpuszczać! Nawet jeśli miałoby to trwać latami. Wydawałoby się, że po dekadzie będziemy na blogu publikować tylko miłe posty, niestety zapowiada się kolejne  5 lat szarpania o podstawowe prawa zwierząt …

Dobrze jednak, że sytuacja odwróciła się już na tyle, że możemy działać na większą skalę.
Dzięki Państwu zwierzęta regularnie otrzymują dary w postaci karmy. Magazyny schroniska pękają w szwach i spółka nie musi wydawać nawet złotówki na jedzenie. Niestety, nie widać, by zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczone były w jakiś inny sposób na zwierzęta…

Dlatego dziękujemy tym, którzy zamiast do magazynów przekazują dary na nasze ręce, dzięki czemu, możemy wyrównywać szanse na pełne brzuchy wszystkich psów w schronisku.







także dla : Gracji, Andrzeja, Kathy i pana Janka oraz wielu innych.


Nie jest tajemnicą, że pracownicy karmią zwierzęta po równo byle szybko, dlatego tyle samo karmy dostaje mały pies, co i duży, a także karmę takiej samej wartości daje się staremu i słabemu, co młodemu i zdrowemu. Przez to często jest tak, że jedzenie w miskach mniejszych psów nie jest zjedzone, zaś duże psy mają niedosyt i są głodne. Podobnie w sytuacji, kiedy przypada dzień suchej karmy, której to stare psy, ze startymi zębami i bolącymi dziąsłami nie pogryzą…

Dzięki Państwu możemy niwelować te różnice, chociaż nie na bieżąco, bo jesteśmy przez większość tygodnia czynni zawodowo…

Szczególne podziękowania należą się tym, którzy odwiedzają schronisko, by ulżyć niedoli zwierząt tam zamkniętych i wyprowadzają je na spacery, albo zwyczajnie towarzyszą im przy boksach dodając otuchy, a także CZYTELNIKOM BLOGA, którzy reagują  bezpośrednio u władz na wiele sytuacji tutaj opisywanych, dzięki czemu kolejne pisma są bardziej brane pod uwagę.

Gdyby nie ludzie dobrej woli, zamknięte w boksach psiaki nie mogłyby zaznać nawet chwili zabawy, podczas której są takie szczęśliwe i mogą zapomnieć o złym losie:




Pracownicy nie dają psom zabawek, bo nie chce im się później po nich sprzątać... Podobnie jak nie dają darowanych przez Państwa kocy do bud, czy słomy przez cały rok, tylko w zimie i to zawsze po interwencji wolontariuszy.

Nie wyeliminujemy ludzi, którzy porzucają i krzywdzą zwierzęta, ale możemy zmieniać ich los, w miejscu w którym winny mieć należytą opiekę, za którą odpowiadamy my – ludzie i my – legniczanie.

Na świecie jest tyle zła, że w pojedynkę go nie wyeliminujemy, jednak ręki przykładać do tego nie musimy, a to już dużo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz