poniedziałek, 29 października 2018

Jak wyglądało by schronisko, gdyby mieszkańcy Legnicy do niego nie przychodzili?...


Na początek świetna wiadomość – nasz projekt LBO dotyczący poprawy warunków bytowych zwierząt w schronisku, wygrał i wkrótce będzie realizowany!
I nie dość, że wygrał w swoim obszarze, to jeszcze zdobył najwięcej, bo dokładnie 5223 punkty! ze wszystkich zwycięskich projektów.
Wszystkim, którzy się do tego przyczynili WIELKIE DZIĘKUJĘ w imieniu psów!

9 lat o to walczyłyśmy i w końcu się udało! Podkreślić należy, że stanie się to nie za sprawą władz miasta, tylko dzięki mieszkańcom, którzy chodząc do schroniska lub widząc filmy i zdjęcia jakie publikujemy z tego miejsca, powiedzieli w końcu: DOŚĆ! tak dalej być nie może!  i wzięli sprawy w swoje ręce.






Finalnie to my jesteśmy właścicielami bezdomnych zwierząt znajdujących się w schronisku, tylko niefortunnie wybraliśmy człowieka, który w naszym imieniu, miał opiekować się zwierzętami, a przez tyle lat piastowania urzędu prezydenta nie interesował się nigdy losem zwierząt w nim przebywających i wręcz je ignorował…





Prezydent wolał wyremontować budynek pracownikom, mimo ciągłych skarg od mieszkańców, że zaniedbują swoje obowiązki wobec zwierząt, i przeznaczył na to niebagatelną kwotę 450 tys. zł! jakiej NIGDY i jednorazowo nie przeznaczył na zwierzęta, dla których przecież to miejsce istnieje. Zrobił tak, mimo tego, że budynek administracyjny, z którego przez 8 godzin dziennie korzystają pracownicy,  nie był w najmniejszym stopniu tak zdewastowany jak boksy, w których te żywe istoty przybywają całą dobę narażając się na utratę zdrowia…




Prezydent przez tyle lat nie widział problemu. Na szczęście mieszkańcy go widzieli i świadomie przekazali z miejskiej kasy 250 tysięcy zł na gruntowny remont najbardziej zniszczonych boksów, znajdujących się przy pięknie wyremontowanym budynku administracyjnym.

Także dzięki mieszkańcom, psy mają co jeść, ponieważ od dłuższego czasu, regularnie  zapełniają oni magazyn schroniska karmą w puszkach, która jest bardziej wartościowa, niż gotowana latami przez pracowników maź, jakiej psy często nie chciały jeść .



Mieszkańcy dbają także o to, by psy regularnie chodziły na spacery i z tego powodu niejednokrotnie narażają się na humory pracowników, którym chodzenie po schronisku, jest wybitnie nie na rękę, bo nie mogą przez większość dnia odpoczywać w budynku.

W normalnie funkcjonującym schronisku, taka postawa mieszkańców byłaby nagradzana. Niestety w Legnicy jest inaczej, a to za sprawą przyzwolenia z „góry”  i bagatelizowania zwierząt, które nie mają jak zawalczyć same o swoje prawa, a także nie posiadają praw wyborczych, którym mogłyby ocenić władzę z wywiązywanie się z obowiązków względem nich.

Całe szczęście minęły czasy, w których sprawdzał się stosowany przez załogę sposób zniechęcania ludzi do dobrowolnej pomocy, i często bywało tak,  rezygnowali oni z dalszych wizyt zaraz po pierwszym spacerze,  przez co nikt nie wiedział co dzieje się naprawdę w schronisku…




Obecnie dzięki informacjom podawanym na bieżąco  przez osoby, które przychodzą do psów, ludzie nie dają już za wygraną pracownikom i skutecznie bronią swojej pozycji w schronisku - na chwałę zwierząt!



Dzięki swojej obecności dyscyplinują oni pracowników do wykonywania pracy, jak  również zwracają im uwagę na problemy, które kiedyś były normą w schronisku. Na przykład upominają się w październiku o włożenie do budy słomy, kiedy noce są już zimne, nawet mimo tego, że w dzień może być wysoka temperatura. 
Takie są problemy, o które trzeba WALCZYĆ dla dobra zwierząt.


buda w środku

Jednak czy ciężar obsługi schroniska powinien w aż takim stopniu spoczywać na mieszkańcach? Do czego zatem został wybrany Prezydent Miasta mający reprezentować mieszkańców i ich potrzeby? Czy urząd ten ma być jedynie pełniony zza biurka, a mieszkańcy oprócz swojej zawodowej pracy i prywatnego życia mają wyręczać władze miasta? 
Czy z takiego stanu rzeczy nie powinniśmy rozliczyć: Prezydenta, spółkę LPGK, weterynarza i załogę schroniska, którzy opiekę nad bezdomnymi zwierzętami mają w zakresie swoich obowiązków, za co otrzymują comiesięczną pensję?





Pamiętajmy, że to my jesteśmy głosem bezdomnych zwierząt zamkniętych za kratami schroniska i pozostawionych na pastwę ludzi, którzy nie mają ochoty się nimi właściwie zajmować.




piątek, 19 października 2018

Wybory samorządowe. Zagłosujmy mądrze dla tych, za których jesteśmy odpowiedzialni - WSZYSCY!


W niedzielę opublikowałyśmy i wysłałyśmy list otwarty do wszystkich kandydatów na prezydenta miasta Legnicy.

Zatroskani losem zwierzą okazało się jedynie dwóch z pięciu kandydatów – Pan Adam Gizicki, który skontaktował się z nami błyskawicznie na drugi dzień, i Pan Jarosław Rabczenko, który odniósł się merytorycznie do zadanych w liście pytań.

Pan Adam Gizicki wyraził zainteresowanie problemami schroniska i zaproponował osobiste spotkanie w tej sprawie. Ponieważ czasu do wyborów było już niedużo, nie dałyśmy rady wybrać się na takie spotkanie, jednak w przyszłości na pewno to zrobimy.

Odpowiedź Pana Jarosława Rabczenki publikujemy w całości: 

Szanowni Państwo,

Doceniam Państwa zaangażowanie w opiekę nad zwierzętami w Legnicy oraz poświęcony im czas. Sprawy dotyczące zwierząt nigdy nie były mi obojętne i nie będą,
Poniżej przesyłam odpowiedzi na zadane przez Państwa pytania:

Czy widzi Pan problem w schronisku i deklaruje się go rozwiązać w czasie sprawowania mandatu prezydenta?
Tak i zajmuję się nim od ponad 2 lat. Na prośbę wolontariuszy, którzy na co dzień opiekują się zwierzętami, kilkakrotnie podejmowałem interwencję w tej sprawie, poprzez zapytania i interpelacje skierowane do miejskiego ratusza i osobiste spotkania z pracownikami schroniska. Uważam, że problemy związane z funkcjonowaniem schroniska należy rozwiązać definitywnie, i to jak najszybciej.
 Czy zamierza Pan zlikwidować główny problem schroniska, którym są niewłaściwe zarządzający nim ludzie i przekazać schronisko organizacji pro zwierzęcej, zatrudniającej osoby kompetentne i przychylne zwierzętom, które będą miały do nich właściwe podejście i nie będą wstydziły się swojej pracy?
Uważam, że w schronisku powinny pracować osoby, którym dobro zwierząt leży na sercu, aby były to osoby kompetentne, kochające zwierzęta. Osoby, które będą zarządzać placówką, nie tyle z obowiązku, ale z miłości do zwierząt, jak i do swojej pracy. Razem z wolontariuszami oraz organizacjami pozarządowymi pro zwierzęcymi, wypracuję model funkcjonowania schroniska, gdyż wszystko powinno opierać się na współpracy z podmiotami, które na co dzień opiekują się zwierzętami. Jedną z możliwości dotyczącą zarządzania schroniskiem, jest przekazanie go organizacji pozarządowej, tak jest to praktykowane w wielu miastach w Polsce.

Czy zatroszczy się Pan o opiekę profesjonalnego weterynarza, który będzie leczył te skrzywdzone przez człowieka istoty z takim samym zaangażowaniem, jak zwierzęta, które mają właścicieli?
Naturalne jest, że zwierzętami powinien zajmować się osoby, które posiadają do tego nie tylko odpowiednie kwalifikacje, ale również kochają zwierzęta i swoją pracę. Dlatego też uważam, że zwierzęta powinny być pod opieką profesjonalnego weterynarza z powołania.

Czy będzie Panu zależało na tym, by o schronisku mówiło się dobrze, a nie dbało jedynie o fasadę widzianą z zewnątrz, jak przystrzyżony trawnik i bielone krawężniki?
Czy Legnica za Pana rządów będzie miastem przychylnym dla zwierząt, czy dalej będzie wstydliwym problemem zamiatanym „pod dywan”?
Tak, jak najbardziej. Niedopuszczalne jest, aby pojawiające problemy były zamiatane „pod dywan”, a trawa malowana na zielono. Należy stworzyć komfortowe warunki dla przebywających zwierząt w schronisku, zarówno psów i kotów oraz otoczyć ich odpowiednią opieką, jak również umożliwić wolontariuszom opiekę nad zwierzętami (organizować akcje dotyczące m.in. adopcji zwierząt, wyprowadzania psów na spacery) oraz edukować dzieci i dorosłych, jak opiekować się zwierzętami, i że zwierzę to nie zabawka, i ma takie same uczucia jak każdy z nas. Należy podjąć odpowiednia działania dotyczące funkcjonowania schroniska, które sprawią, że będzie ono wizytówką Legnicy i przykładem dla innych miast, tj. w jaki sposób mądrze zarządzać placówką, opiekować się zwierzętami i edukować mieszkańców.
Z wyrazami szacunku
Jarosław Rabczenko
           
ul. Mickiewicza 21, 59-220 Legnica                                                  
tel./fax 76 856 03 06 / kom. +48 600 249 622                                                                        


Wychodzi na to, że Panowie: Tadeusz Krzakowski, Michał Huzarski i Arkadiusz Baranowski raczej nie będą zajmowali się problemami zwierząt... Nie potraktowali nas poważnie, to tym bardziej nie potraktują poważnie bezdomnych zwierząt.

Pamiętajmy, że obraz jaki będzie miała Legnica po wyborach zależy TYLKO od nas. 

Czy dalej będziemy musieli walczyć o każdy podstawowy problem w schronisku, pisać tony pism, a w zamian dostawać nędzne ochłapy? 

Czy może będziemy mogli spotykać się z władzami na merytorycznych dyskusjach, które będą przynosiły konstruktywne rozwiązania i efekty? I wypracujemy w końcu taki model schroniska dla zwierząt, w którym nie będziemy musiały drżeć przed każdą wizytą w nim? 

Czy wykorzystamy warunki jakie ma miasto i odczarujemy negatywny obraz legnickiego schroniska, tak by przed wizytą w nim już nie przestrzegano, a raczej polecano i to  nie tylko lokalnie? 

Zbliża się sądny dzień dla zwierząt w Legnicy. Nasza walka o przestrzeganie prawa zwierząt w schronisku trwa 9 lat. Mamy nadzieję że w końcu będziemy mogły “zawiesić broń” a wkrótce ogłosić spokój. 

Zagłosujmy mądrze w imieniu tych, którzy nie mogą bezpośrednio reprezentować i walczyć o swoje prawa, które przecież posiadają, tak jak ludzie.


Bądźmy odpowiedzialni , za to co oswoiliśmy! 
One na nas liczą!



poniedziałek, 15 października 2018

List otwarty do kandydatów na Prezydenta Miasta Legnicy.

W imieniu bezdomnych i bezbronnych zwierząt, które posiadają swoje prawa, jednak nie mają możliwości się o nie upomnieć, zwracamy się do kandydatów na Prezydentów Miasta Legnicy – przyszłych właścicieli schroniska, o zadeklarowanie swoich działań w tym obszarze.

Schronisko stanowi ważny element w działalności miasta, i cieszy się sporym zainteresowaniem mieszkańców. Obecnie ponad 500 osób podpisało porozumienia pozwalające na wyprowadzanie psów na spacer, a drugie tyle odwiedza i wspiera bezdomne zwierzęta.

Funkcjonowanie schroniska w naszym mieście powinno być atutem, ponieważ wyróżnia nas na tle innych miast, które nie posiadają takiej instytucji. Niestety, zamiast tego stanowi wstydliwy problem, o którym głośno jest nie tylko lokalnie… To za sprawą zarządcy schroniska jakim od początku jego powstania jest spółka LPGK, zatrudniająca ludzi, mających nieprzychylne nastawienie do zwierząt oraz do ludzi im pomagającym. Mimo swoich skandalicznych zachowań, załoga schroniska w tajemniczy sposób trzyma się mocno swoich stanowisk pracy, i w tajemniczy sposób jest nie-do-ruszenia… Dlaczego? Czyżby przez lata nazbierała tyle niewygodnych informacji, że ich ujawnienie wpłynęło by na karierę wielu osób?


W 2012 roku nastąpił pierwszy w historii remont schroniska wymuszony przez ludzi zainteresowanych poprawą bytu zwierząt. Co z tego, że od tego czasu statystyki pieniędzy wydanych na schronisko wyglądają imponująco, kiedy lwią część pochłonął remont budynku administracyjnego – aż 460 tysięcy, z którego psy zupełnie nie korzystają. Natomiast remonty części, z których korzystają zwierzęta, były robione na raty  za kwoty po ok. 45 tysięcy… Gdzie tu jest zachowana proporcja polepszania warunków bytowania zwierząt? Czy legnickie schronisko ma służyć zwierzętom, czy pracownikom je obsługującym? Wnioskując po kwotach przeznaczonych na remont, bardziej dba się tutaj o komfort pracowników, którzy jedynie generują problemy, zamiast dbać o zwierzęta.







Od kilku lat schronisko pod względem zaopatrzenia w karmę dla zwierząt jest utrzymywane z dużym zapasem przez ludzi dobrej woli. Na co są przeznaczone pieniądze zaoszczędzone w ten sposób? Nie widać, by zwierzęta miały z nich jakiś pożytek.






Od wielu, wielu lat schronisko obsługuje weterynarz, który nie leczy właściwie zwierząt, przez co wiele  z nich opuszcza je w gorszej formie niż do niego trafiło. Zwłaszcza te z urazami kończyn, po wypadkach, które nie są w żaden sposób leczone, i stają się kalekami z niewładną i źle zrośniętą łapą, przez co nie mogą znaleźć domu…


Czy  widzi Pan problem w schronisku i deklaruje się go rozwiązać w czasie sprawowania mandatu prezydenta?

Czy zamierza Pan zlikwidować główny problem schroniska,  którym są niewłaściwe zarządzający nim ludzie i przekazać schronisko organizacji pro zwierzęcej, zatrudniającej osoby kompetentne i przychylne zwierzętom, które będą miały do nich właściwe podejście i nie będą wstydziły się swojej pracy?

Czy zatrudni Pan profesjonalnego weterynarza, który będzie leczył te skrzywdzone przez człowieka istoty z takim samym zaangażowaniem, jak zwierzęta, które mają właścicieli?













Czy będzie Panu zależało na tym, by o schronisku mówiło się dobrze, a nie dbało jedynie o fasadę widzianą z zewnątrz, jak przystrzyżony trawnik i bielone krawężniki?


Czy Legnica za Pana rządów będzie miastem przychylnym dla zwierząt, czy dalej będzie wstydliwym problemem zamiatanym „pod dywan”?

                   bo przecież jesteśmy odpowiedzialni, za to co oswoiliśmy...

                           W imieniu zwierząt, którym poświęcamy cały swój wolny czas –
                                               Wolontariuszki legnickiego schroniska.

poniedziałek, 8 października 2018

Skazani na cierpienie...przez ludzi!

Nareszcie po 5 miesiącach staruszki z boksów pod gołym niebem, trafiły do zabudowanych boksów. Niestety, jednemu z nich już to nie pomoże… Będąc tyle czasu pod gołym niebem, na wilgotnej ziemi, w dziurawej budzie – łapy całkiem odmówiły mu posłuszeństwa. 



Obecnie pies nie przypomina tego, który trafił do schroniska. Kiedy tu przyszedł był tylko stary, teraz jest stary i schorowany, nie ma sił utrzymać swojego ciała na tylnych łapach, przewraca się, upada, ma kłopoty z wejściem i wyjściem z budy, a także z pokonaniem podestu, na którym znajduje się buda
Pies całkowicie „oklapł” , nie ma w nim już krzty radości, a to może oznaczać tylko tyle, że CIERPI. Schronisko stało się dla niego miejscem ostatecznym, w którym zamiast opieki doznał ciężkiej i nieuleczalnej choroby, na którą umrze. Najprawdopodobniej nie doczeka zimy.


Mimo takiego stanu, do którego doprowadziła obsługa schroniska pies nie dość, że został sparowany w boksie z innym kalekim, bo niewidomym dziadkiem, to jeszcze kierownik odmówił wcześniejszego włożenia mu do budy słomy, która choć trochę izolowałaby go od zimna…



Siedzą teraz oba, największe nieszczęścia razem i obijają się o siebie. Przykro na to patrzeć… 
Natomiast pracownicy nie widzą w tym nic wyjątkowego : „Bolą go nogi? Mnie tez bolą! Haha”


Pies z trudem wyszedł z budy, w której z powodu bólu przy chodzeniu spędza większość czasu. Poszedł na krótki spacer. Rozchodził troszkę chore łapki i nie chciał wejść z powrotem do boksu. Położył się w trawie i leżał na słońcu wygrzewając obolałe kości. 






Tylko tyle możemy zaoferować mu w tym miejscu. Czy długo będzie się męczył? Mamy niestety uzasadnione przypuszczenie, że krótko…  
Biedny Marco, jedni ludzie go wyrzucili na starość, inni zamiast mu to wynagrodzić, dobili go i zgotowali cierpienie


Podobnie staruszek Kumpel przebywający od DWÓCH lat w schronisku, o którym władze nie chcą powiedzieć złego słowa, zachorował na nerki.


Takie choroby w schronisku są śmiertelne, bo nikt nie zapewni psom całodobowej opieki. Będą tu jedynie powoli i boleśnie umierać…

Inny kaleki staruszek dopiero trafił do miejsca, w którym im zwierzak słabszy , tym  gorszą ma opiekę.


Bardzo rozpacza za utraconym domem i nie może pogodzić się z samotnością…
Wiemy, że ci którzy przyczynili się do jego cierpienia, też zostaną prędzej czy później ukarani przez los. Szkoda tylko, że to nie poprawi mu samopoczucia…




Po ostatnim poście, psy pozornie rozdzielane jedynie w sobotę – by nie było to opisane na blogu, dzisiaj już prawdziwie siedziały w jednym boksie. Oczywiście indywidualna socjalizacja w takim układzie jest NIEMOŻLIWA i z tygodnia na tydzień, psy znów będą dziczeć i odsuwać się od ludzi. 
„Dziękujemy” panie kierowniku.




Taka mała dygresja…
Tutaj nawet drzewo płacze – niemy świadek tego, co dzieje się w schronisku za sprawą ludzi, którzy w nim pracują.
Kiedy odpowiedzą za swoje zaniedbania?