poniedziałek, 8 października 2018

Skazani na cierpienie...przez ludzi!

Nareszcie po 5 miesiącach staruszki z boksów pod gołym niebem, trafiły do zabudowanych boksów. Niestety, jednemu z nich już to nie pomoże… Będąc tyle czasu pod gołym niebem, na wilgotnej ziemi, w dziurawej budzie – łapy całkiem odmówiły mu posłuszeństwa. 



Obecnie pies nie przypomina tego, który trafił do schroniska. Kiedy tu przyszedł był tylko stary, teraz jest stary i schorowany, nie ma sił utrzymać swojego ciała na tylnych łapach, przewraca się, upada, ma kłopoty z wejściem i wyjściem z budy, a także z pokonaniem podestu, na którym znajduje się buda
Pies całkowicie „oklapł” , nie ma w nim już krzty radości, a to może oznaczać tylko tyle, że CIERPI. Schronisko stało się dla niego miejscem ostatecznym, w którym zamiast opieki doznał ciężkiej i nieuleczalnej choroby, na którą umrze. Najprawdopodobniej nie doczeka zimy.


Mimo takiego stanu, do którego doprowadziła obsługa schroniska pies nie dość, że został sparowany w boksie z innym kalekim, bo niewidomym dziadkiem, to jeszcze kierownik odmówił wcześniejszego włożenia mu do budy słomy, która choć trochę izolowałaby go od zimna…



Siedzą teraz oba, największe nieszczęścia razem i obijają się o siebie. Przykro na to patrzeć… 
Natomiast pracownicy nie widzą w tym nic wyjątkowego : „Bolą go nogi? Mnie tez bolą! Haha”


Pies z trudem wyszedł z budy, w której z powodu bólu przy chodzeniu spędza większość czasu. Poszedł na krótki spacer. Rozchodził troszkę chore łapki i nie chciał wejść z powrotem do boksu. Położył się w trawie i leżał na słońcu wygrzewając obolałe kości. 






Tylko tyle możemy zaoferować mu w tym miejscu. Czy długo będzie się męczył? Mamy niestety uzasadnione przypuszczenie, że krótko…  
Biedny Marco, jedni ludzie go wyrzucili na starość, inni zamiast mu to wynagrodzić, dobili go i zgotowali cierpienie


Podobnie staruszek Kumpel przebywający od DWÓCH lat w schronisku, o którym władze nie chcą powiedzieć złego słowa, zachorował na nerki.


Takie choroby w schronisku są śmiertelne, bo nikt nie zapewni psom całodobowej opieki. Będą tu jedynie powoli i boleśnie umierać…

Inny kaleki staruszek dopiero trafił do miejsca, w którym im zwierzak słabszy , tym  gorszą ma opiekę.


Bardzo rozpacza za utraconym domem i nie może pogodzić się z samotnością…
Wiemy, że ci którzy przyczynili się do jego cierpienia, też zostaną prędzej czy później ukarani przez los. Szkoda tylko, że to nie poprawi mu samopoczucia…




Po ostatnim poście, psy pozornie rozdzielane jedynie w sobotę – by nie było to opisane na blogu, dzisiaj już prawdziwie siedziały w jednym boksie. Oczywiście indywidualna socjalizacja w takim układzie jest NIEMOŻLIWA i z tygodnia na tydzień, psy znów będą dziczeć i odsuwać się od ludzi. 
„Dziękujemy” panie kierowniku.




Taka mała dygresja…
Tutaj nawet drzewo płacze – niemy świadek tego, co dzieje się w schronisku za sprawą ludzi, którzy w nim pracują.
Kiedy odpowiedzą za swoje zaniedbania?



1 komentarz:

  1. noż kurwa mac to nie mozna nic z tym zrobic kurwa chyba wezmę chłopaków i zwołamy sie zeby ich normalnie napierdolic --bo widze ze inaczej sie nie da--czas na tych huji

    OdpowiedzUsuń