W końcu spokojna sobota - brygadzisty nie było. Wszyscy
odetchnęli.
Ostatni post wywołał na różnych portalach internetowych emocjonalną
dyskusję dotyczącą obsługi zatrudnionej w schronisku. Poruszyło to także osoby
będące u władzy.
I o to właśnie chodzi! Jeśli będziemy dyskutować – głośno i
powszechnie o problemach, będą one łatwiejsze do wyeliminowania nawet tam,
gdzie funkcjonują najbardziej skostniałe
układy, jakich pojedynczy człowiek nie jest w stanie skruszyć.
Sytuacja ta sprawiła również, że w kolejną sobotę trudno było zaparkować pod schroniskiem, bo tak dużo zjawiło się wolontariuszy! To
dzięki nim zwierzęta mają jakąkolwiek
opiekę i zainteresowanie, które powinno być zapewnione na co dzień przez
pracowników.
Wszystkim, którzy zainteresowali się losem zwierząt i
zareagowali na ostatnią sytuację dziękujemy w ich imieniu!
*************************
Jednym z nowych „mieszkańców” schroniska stał się zaniedbywany
latami pies. Całe szczęście przed przyjęciem do schroniska został ostrzyżony i
uwolniony od sfilcowanej sierści.
Trafił z takich warunków, że w boksie powoli odżywa i przyzwyczaja się do ludzi i dotyku.
Nie do poznania!
Jednak jego ucho zjadają larwy, czy jest leczony przez
weterynarza? Śladów brak…
I jeszcze nowy i widać zastraszany przesympatyczny
biały piesek, uległy w stosunku do ludzi.
I czarny, mały szczekacz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz