poniedziałek, 14 maja 2018

Krwawa jatka.


Kolejna sobota została zatruta przez obecność pracownika tzw. brygadzisty, który niestety posiada władzę, ale jest najgorzej nastawiony zarówno do zwierząt jak i do ludzi. Efektem tego była krwawa jatka w boksie, w którym psy od początku były przez niego źle sparowane i cały czas dochodziło do pogryzień, ale nikt na to nie reagował. W sobotę byłyśmy świadkami takiej sytuacji. 
Młodszy i sprawniejszy pies rzucił się na psa starszego, który kuleje na tylną łapkę ponieważ ma ucięte palce, przez co nie może się skutecznie bronić. 


Zwierzęta wyczuwają słabość i chorobę konkurenta, dlatego i w tym wypadku pies atakował na początku kark, a  kiedy przewrócił przeciwnika zaczął szarpać jego chorą łapę. Trwało to dość długo, przez co w boksie pojawiło się dużo krwi. 


Niestety, pracownik zupełnie nie był zainteresowany naszym wołaniem o pomoc, a kiedy po wszystkim podszedł wolnym krokiem do boksu stwierdził, że psy pogryzły się przez nas, bo są zazdrosne, a my je drażnimy (?!!!) Oto odpowiedź „eksperta”, który pół życia pracuje w schronisku i uważa się za znawcę psów...  Gdyby nie nasza interwencja,  pracownik ten zupełnie zbagatelizowałby całą sytuację! Jak widać taktyka wpędzania ludzi niosących pomoc w poczucie winy nadal funkcjonuje, jednak znając już  pracowników i ich zwyczaje coraz mniej osób się na to nabiera.
Tylko nasza obecność i kamera sprawiły, że pogryzionego psa zabrano do budynku, a agresor pozostał w boksie sam. Ciekawe na jak długo?...


Dawniej, kiedy do schroniska nie przychodził prawie nikt, ponieważ ludzie byli zniechęcani na dużo większą skalę niż obecnie i nie było komu pisać skarg, kierownik schroniska potrafił powiedzieć, że nie należy chodzić po schronisku ponieważ psy się denerwują i szczekają…(!) Taki był kompetentny na swoim stanowisku i nie wiedział, że pies powinien szczekać, a nie śpiewać… Jednak szczekanie bardziej przeszkadzało w miłym spędzeniu dnia do 15-tej.

Ludzie z taką wiedzą i takimi emocjami zajmują się żywymi stworzeniami. Skandal!

************************************

Zastanawiające jest to, że mimo skończenia robót i zadaszenia boksów, psy nadal tkwią w boksach tymczasowych znajdujących się na wybiegu. Boksy te są oddzielone od ludzi furtką, przez co psy nie mogą być  socjalizowane, a także nie mają szansy na zaprezentowanie się do adopcji. Jedynym wytłumaczeniem może być to, że pracownikom nie chce się znów wyprowadzać psów na wybieg, dlatego przedłużają jego niefunkcjonowanie.  



*********************************

Nowe złamane serduszka…



3 komentarze:

  1. kurwa mac czy naprawde nie mozna nic zrobic z tymi pracownikami czytam już którys raz że jest zle ???????ogłosic to na polske niech wreszcie sie ktos konkretny tym zainteresuje ?/

    OdpowiedzUsuń
  2. A gdyby tak pójść do lpgk bo to chyba oni zajmują się zatrudnianiem ludzi tam i takich pracowników poszukać aby również mogli zajmować się nalezycie psiakami? Niestety starsi panowie ktorzy tam pracują to porażka zatrudnienia bo tylko karmę da ew. Wodę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Prosze zatridnijcie mnie tam... kocham zwierzeta i boli mnie jak ktos im robi krzywde.. w przyszlosci bede chcial zalozyc wlasne schronisko w swojej okolicy bo psiaków jest duzo, mam nadzieje ze mi siesie uda I bede mogl pomagac

    OdpowiedzUsuń