Do pracownika z najgorszą opinią dorównał pod względem
zachowania kolejny – jeden z tych z najkrótszym stażem. Poczuł się on bardzo
pewnie i zaczął demonstrować zachowanie swojego „nauczyciela”. Polegało to głównie
na wchodzeniu w pyskówki z odwiedzającymi schronisko oraz na złośliwych
komentarzach. W sytuacji kiedy zasugerowałyśmy, że wydana suczka przed chwilą
wróciła ze spaceru i powinna odpocząć ponieważ jest starsza i ma chore tylne
łapy, pracownik powiedział, że jego też bolą nogi (!) i odwrócił się na pięcie.
Czyżby uczeń powoli przerastał mistrza? Jak to jest, że trudniej nauczyć się
czegoś dobrego, a złe nawyki przyklejają się do słabych błyskawicznie?...
To kolejny dowód na to, że jeśli w schronisku
nadal będzie pracować „stara gwardia”, która była odpowiedzialna za okrutne
traktowanie zwierząt przed wielu laty, to nowi ludzie nie będą mieli szans na
wprowadzenie lepszej jakości, bo szybko zostaną zdominowani i nabiorą ich
nawyków.
Dlatego koniecznie trzeba walczyć o wymianę CAŁEJ załogi, bo jedynie
to zagwarantuje pozbycie się problemów w schronisku, o których piszemy co
tydzień od 9 lat.
WYBIEG
Dzięki tym pracownikom z wybiegu znów skorzystały dwa te same psy.
Za każdym razem jak jesteśmy w schronisku są one wyprowadzane
na wybieg i siedzą tam przez większość dnia. Wygląda to tak, że na ponad 60 psów
w schronisku one dyżurują na wybiegu. Paradoksalnie są to największe staruszki
w schronisku dodatkowo mające kłopoty z chodzeniem i tylnymi łapami. Wybieg nie
jest dla nich dużą radością i po obsikaniu kilku drzew wracają pod bramkę
przy której leżą z chorymi łapami na zimnym betonie i szczekają, żeby ich z
powrotem zabrać. W zasadzie więc z niego nie korzystają.
Jaki jest więc sens ciągłego wyprowadzania ich na wybieg, podczas gdy inne – duże, zdrowe i energiczne rwą
się całymi dniami do wyjścia z boksu? Te staruszki nie mają już potrzeby –
ani możliwości, długiego chodzenia i jako jedyne lubią przebywać w boksie, w
którym jest spokój. Niestety, przez pracowników muszą jakby za karę odsiedzieć na wybiegu ponad godzinę,
albo dłużej i to prawie każdego dnia, kiedy inne korzystają z wybiegu sporadycznie…
Ani jedne ani drugie nie mają z takiego postępowania
przyjemności.
Jak widać kierownik nad tym nie panuje, zaś pracownicy idą po najmniejszej linii oporu, by tylko dotrwać do 15.
Jak widać kierownik nad tym nie panuje, zaś pracownicy idą po najmniejszej linii oporu, by tylko dotrwać do 15.
Czy widza Państwo w tym jakąkolwiek logikę? A może to świadome
i złośliwe działanie? - te które wolą boks wyciąga się na wybieg, a większość która marzy o wybiegu męczy się zamknięta w boksie... My nie umiemy tego rozgryźć, ale bezmyślności raczej się
nie wytłumaczy, dlatego trzeba robić wszystko, by ją w końcu wyplenić z tego
miejsca.
WOLONTARIAT
Poza tym, wolontariusze byli obsługiwani z łaską i długo
oczekiwali na zapięcie psa na spacer.
W normalnych schroniskach wolontariusz jest traktowany wyjątkowo, ponieważ pomaga przy zwierzętach i nie trzeba mu za to płacić, niestety w legnickim schronisku wolontariuszami nikt się nie przejmuje, wręcz się ich zniechęca.
W normalnych schroniskach wolontariusz jest traktowany wyjątkowo, ponieważ pomaga przy zwierzętach i nie trzeba mu za to płacić, niestety w legnickim schronisku wolontariuszami nikt się nie przejmuje, wręcz się ich zniechęca.
Czekamy na dzień, w którym los sprawi, że przyjedziemy do
schroniska, a tam będzie CAŁKIEM NOWA załoga J
Jeśli ktoś może coś w tej kwestii, to prosimy w imieniu
zwierząt, by się zmobilizował do działania.
Witam:) Jestem wolontariuszką od kilku miesięcy. Zgadzam się z powyższym w 100% odnośnie NOWEJ ZAŁOGI jestem ZA!!! Dodam od siebie, że już dwa razy od jednego z pracowników poczułam woń alkoholu a tak chyba być nie może...nawet w schronisku.
OdpowiedzUsuńPijaki, głupki i bezduszne świnie
OdpowiedzUsuń