poniedziałek, 12 marca 2018

Tylko całkiem NOWA załoga...

Dziś w schronisku było nieprzyjemnie a to ze względu na najgorszy z możliwych skład załogi.
Do pracownika z najgorszą opinią dorównał pod względem zachowania kolejny – jeden z tych z najkrótszym stażem. Poczuł się on bardzo pewnie i zaczął demonstrować zachowanie swojego „nauczyciela”. Polegało to głównie na wchodzeniu w pyskówki z odwiedzającymi schronisko oraz na złośliwych komentarzach. W sytuacji kiedy zasugerowałyśmy, że wydana suczka przed chwilą wróciła ze spaceru i powinna odpocząć ponieważ jest starsza i ma chore tylne łapy, pracownik powiedział, że jego też bolą nogi  (!) i odwrócił się na pięcie. 


Czyżby uczeń powoli przerastał mistrza? Jak to jest, że trudniej nauczyć się czegoś dobrego, a złe nawyki przyklejają się do słabych błyskawicznie?...

To kolejny dowód na to, że jeśli w schronisku nadal będzie pracować „stara gwardia”, która była odpowiedzialna za okrutne traktowanie zwierząt przed wielu laty, to nowi ludzie nie będą mieli szans na wprowadzenie lepszej jakości, bo szybko zostaną zdominowani i nabiorą ich nawyków. 
Dlatego koniecznie trzeba walczyć o wymianę CAŁEJ załogi, bo jedynie to zagwarantuje pozbycie się problemów w schronisku, o których piszemy co tydzień od 9 lat.

WYBIEG
Dzięki tym pracownikom z wybiegu znów skorzystały dwa te same psy.


Za każdym razem jak jesteśmy w schronisku są one wyprowadzane na wybieg i siedzą tam przez większość dnia. Wygląda to tak, że na ponad 60 psów w schronisku one dyżurują na wybiegu. Paradoksalnie są to największe staruszki w schronisku dodatkowo mające kłopoty z chodzeniem i tylnymi łapami. Wybieg nie jest dla nich dużą radością i po obsikaniu kilku drzew wracają pod bramkę przy której leżą z chorymi łapami na zimnym betonie i szczekają, żeby ich z powrotem zabrać. W zasadzie więc z niego nie korzystają. 


Jaki jest więc sens ciągłego wyprowadzania ich na wybieg, podczas gdy inne – duże, zdrowe i energiczne rwą się całymi dniami do wyjścia z boksu? Te staruszki nie mają już potrzeby – ani możliwości, długiego chodzenia i jako jedyne lubią przebywać w boksie, w którym jest spokój. Niestety, przez pracowników muszą jakby za karę odsiedzieć na wybiegu ponad godzinę, albo dłużej i to prawie każdego dnia, kiedy inne korzystają z wybiegu sporadycznie… Ani  jedne ani drugie nie mają z takiego postępowania przyjemności. 
Jak widać kierownik nad tym nie panuje, zaś pracownicy idą po najmniejszej linii oporu, by tylko dotrwać do 15.


Czy widza Państwo w tym jakąkolwiek logikę? A może to świadome i złośliwe działanie? - te które wolą boks wyciąga się na wybieg, a większość która marzy o wybiegu męczy się zamknięta w boksie... My nie umiemy tego rozgryźć, ale bezmyślności raczej się nie wytłumaczy, dlatego trzeba robić wszystko, by ją w końcu wyplenić z tego miejsca.

WOLONTARIAT
Poza tym, wolontariusze byli  obsługiwani z łaską i długo oczekiwali na zapięcie psa na spacer. 
W normalnych schroniskach wolontariusz jest traktowany wyjątkowo, ponieważ pomaga przy zwierzętach i nie trzeba mu za to płacić, niestety w legnickim schronisku wolontariuszami nikt się nie przejmuje, wręcz się ich zniechęca.

Czekamy na dzień, w którym los sprawi, że przyjedziemy do schroniska, a tam będzie CAŁKIEM NOWA załoga J  
Jeśli ktoś może coś w tej kwestii, to prosimy w imieniu zwierząt, by się zmobilizował do działania.

2 komentarze:

  1. Witam:) Jestem wolontariuszką od kilku miesięcy. Zgadzam się z powyższym w 100% odnośnie NOWEJ ZAŁOGI jestem ZA!!! Dodam od siebie, że już dwa razy od jednego z pracowników poczułam woń alkoholu a tak chyba być nie może...nawet w schronisku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pijaki, głupki i bezduszne świnie

    OdpowiedzUsuń