Wolontariusze wyprowadzający psy na spacery także i w tę
sobotę nie zawiedli! Psiaki cieszyły się światem po kilka razy:) Niestety, jest
mało psów wychodzących z boksów w związku z czym połowa schroniska - w większości psy bojące
się ludzi i niesocjalizowane oraz psy przebywające na kwarantannie, spędziły
kolejny dzień, tydzień, miesiąc, a niektóre nawet rok – nie opuszczając boksu… Nadal
nie widać, by robiono coś w kierunku ich socjalizacji i dostosowania do adopcji.
W tym czasie z wybiegu skorzystał JEDEN pies, w dodatku
taki, który ma problemy z łapami i spędza ten czas leżąc pod furtką.
Jeszcze raz
powtórzymy – PO CO BYŁO BUDOWAĆ WYBIEG, JAK NIE MA KOMU GO OBSŁUGIWAĆ? Nie lepiej
zmienić ludzi obsługujących schronisko i pozbyć się zarzewia wszelkich problemów?
Podobnie sprawa ma się z podłożem na jakim muszą przebywać
zwierzęta zamknięte na małej powierzchni boksów „hotelowych”. Dzisiejsze zdjęcia mówią
same za siebie.
Także zdjęcie siatki okrywającej dół boksu, na wysokości psa, gdzie
jest on narażony na urazy.
W związku z tym, mamy pytanie do urzędników, którzy
odpowiadają na Państwa skargi dotyczące schroniska twierdząc, że celem naszego
bloga jest jedynie oskarżanie schroniska: czy zdjęcia robione w schronisku i dokumentujące
na bieżąco rzeczywistość są fałszywe? Czy naprawdę ktoś ma w to uwierzyć?
Urzędnicy traktują ludzi zatroskanych losem zwierząt – naszych zwierząt! w taki sam sposób jak obsługa w schronisku traktuje zwierzęta. Dlatego
nie dziwi brak podjęcia właściwych decyzji w sprawie pomocy zwierzętom i utrzymywanie
starego stanu rzeczy.
Całe szczęście propaganda, która sprawdzała się przez wiele lat i zamykała ludziom usta, już nie działa. Coraz więcej osób wie - także dzięki blogowi, że w schronisku wcale nie jest tak, jak to jednostronnie przedstawia w gazetach kierownik wystawiający sam sobie laurkę. Dzięki upublicznianiu rzeczywistości jaka panuje w schronisku jest tylu wolontariuszy, którzy coraz rzadziej dają się zniechęcić pracownikom i przychodzą dalej mimo ich humorów.
Największym sukcesem będzie zatem wymiana obsługi albo oddanie zarządzania tym miejscem organizacji pro zwierzęcej. Dlatego też, nie ustawajmy w działaniach, bo tylko większością możemy coś zmienić na lepsze.
Całe szczęście propaganda, która sprawdzała się przez wiele lat i zamykała ludziom usta, już nie działa. Coraz więcej osób wie - także dzięki blogowi, że w schronisku wcale nie jest tak, jak to jednostronnie przedstawia w gazetach kierownik wystawiający sam sobie laurkę. Dzięki upublicznianiu rzeczywistości jaka panuje w schronisku jest tylu wolontariuszy, którzy coraz rzadziej dają się zniechęcić pracownikom i przychodzą dalej mimo ich humorów.
Największym sukcesem będzie zatem wymiana obsługi albo oddanie zarządzania tym miejscem organizacji pro zwierzęcej. Dlatego też, nie ustawajmy w działaniach, bo tylko większością możemy coś zmienić na lepsze.
***************
Cztery nowe smutki, które trafiły w tym tygodniu do psiego
więzienia.
Sympatyczny kołtunik rozpaczliwie domagający się uwagi i głaskania.
Piękna suczka w typie psa myśliwskiego – wesoła, energiczna
i radosna.
Prawdziwy „misiek” o wyjątkowym wyglądzie – duży i masywny
na krótkich łapkach. Pies trafił do schroniska po jakimś wypadku – ma trudno
gojącą się ranę za uchem, która nie może zaschnąć. Oprócz tego ma wiele starych
strupów wokół szyi i przetarcie od noszenia obroży. Psiak ma także dużą krzywiznę
łapek. Jednak wszystko to nadrabia swoim urokiem i pogodnym usposobieniem.
I najmłodsza „dziewczynka” – przeurocza suńka z bródką jak u
teriera. Panicznie bała się mężczyzn, teraz już bardziej oswojona z
rzeczywistością i tuląca się do rąk.
Zawalczysz
o nie?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz