Lato. Upały. Niby dobrze, bo sucho i psy nie marzną w budach
bez słomy, ale jak to w legnickim schronisku nie może być normalnie. Otóż jest
to doskonały powód dla obsługi, by odjąć sobie pracy przy psach i podawać im do
jedzenia JEDYNIE SUCHĄ KARMĘ!
Karmy tej jest zawsze nadmiar. Niestety, jest ona
najgorszej jakości, i psy zwyczajnie jej nie chcą jeść, nie mówiąc już o tych,
które mają starte do dziąseł zęby i nie mogą pogryźć twardych kulek, bo
obrzmiałe dziąsła bolą. Pracownicy na to nie zważają i zasypują miski w boksach.
Efekt jest jak zwykle jedynie widowiskowy – ludzie przychodzący do schroniska mają
widzieć pełne miski i myśleć, że psy są tak najedzone, że już więcej zjeść nie
mogą. Niestety prawda jest taka, że tej karmy nie da się jeść! Najlepiej wiedzą o tym ci, którzy mają psy w
domu. A jeśli ktoś ma wątpliwości, to niech kupi psu marketową suchą karmę i zobaczy,
czy w ogóle zwróci na nią uwagę i uzna za jedzenie.
Jak już wiele razy
wspominałyśmy w postach jest to kolejny duży problem stworzony przez
pracowników, którym nie chce się przemęczać. Do tej pory suchą karmę podawano
co drugi dzień, w związku z czym psy głodowały w jeden dzień, ale przynajmniej na
drugi dostawały gotowane jedzenie, albo karmę z puszek. Gorzej kiedy niejadalna
sucha karma podawana jest przez CAŁY TYDZIEŃ! jak było w ostatnim czasie. Psy
są obecnie tak wygłodniałe, że rzucają się na wszystko co pachnie i wygląda jak
jedzenie! Próbują nawet kąsać palce myśląc, że to jedzenie! O czym to świadczy?
Jeśli problem dotyczyłby kilku psów w schronisku mogłoby być to zbiegiem
okoliczności. Jednak to większość psów mimo pustego żołądka nie wykazuje zainteresowania
suchą karmą...
Od dłuższego czasu
prosimy Państwa byście nie przynosili do schroniska suchej karmy i przekazywali
tą informację innym. Człowiek myśli, że dużym workiem nakarmi więcej psów,
niestety w rzeczywistości skazujemy je na głodówkę… Zamiast worka suchej karmy lepiej
jest podarować 2-3 puszki karmy mokrej, która na pewno zostanie zjedzona, nie spleśnieje
w magazynie i nie zdąży skończyć się jej termin przydatności przed spożyciem.
Dodatkowym błędem pracowników było to, że po tygodniu (albo
i dłużej) suchej karmy psy dostały w
dużej ilości podgotowane kości.
Nie trudno sobie wyobrazić, że łapczywie je pochłonęły,
co spowodowało u wszystkich straszne zatwardzenie! Z wielu boksów w sobotę
dochodziło przeraźliwe jęczenie podczas wypróżniania się… Psy były
sparaliżowane z bólu i zachowywały się nienaturalnie.
Czy tak powinna wyglądać opieka nad bezdomnymi zwierzętami
jaką mieszkańcy za pośrednictwem Prezydenta Miasta powierzyli spółce LPGK? Jak
zwykle problem tworzą ludzie, ci sami od lat.
Kolejnym cierpieniem jakiego doznają zwierzęta tylko i
wyłącznie z woli pracowników zatrudnionych w schronisku jest niewłaściwe
parowanie w boksach. Obecnie w wielu boksach psy siedzą podwójnie. Niestety,
większość z nich nie zgadza się ze sobą i dochodzi do krwawych pogryzień.
Nie
wynika to na pewno z braku miejsca, bo od wielu miesięcy kilka boksów stoi
pustych. Dodatkową złośliwością jest to, że najwięcej sparowanych zwierząt
przebywa w najmniejszych boksach hotelowych, w których mają problem, by swobodnie
się wyminąć.
Marzy nam się by kiedyś ci ludzie doświadczyli na własnej
skórze tego wszystkiego co zadają zwierzętom, którym powinni służyć
opieką. Wtedy w końcu zrozumieliby mądrość przysłowia : „
nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”. Oby los jak najszybciej wymierzył im
sprawiedliwość.
To przerażajace.
OdpowiedzUsuń