Dość szybko dostałyśmy odpowiedź na pytanie zadane w
ostatnim poście o to, czy monitoring zamieszczono z myślą o dobru zwierząt, czy
jako alibi dla pracowników, i w celu dalszego zamydlania oczu odwiedzających,
że wszystko co dzieje się w schronisku jest bez skazy. Otóż po niecałym tygodniu,
kamera została przeniesiona w miejsce, z którego nie widać już rzeczy, które pracownikom
wybitnie byłyby nie na rękę i mogłyby wykazać, że większość dnia siedzą w
budynku, a w ciepłe dni pod wiatą, i nic nie robią.
Obsługa tak odzwyczaiła się od myślenia, że nawet i w tym wypadku
nie przewidziała skutków (być może to my w poście, wskazałyśmy im na co są
narażeni przez tak zamieszczony monitoring:)) dlatego
dopiero po kilku dniach szybko skorygowali pomyłkę, przez którą mogli zostać
zdemaskowani lub musieliby zacząć uczciwie wykonywać swoją pracę, co po tylu
latach „obijania się” jest dla nich nie do pomyślenia!
Świadczy to również o tym, że pracownicy nadal mają wpływ na
to, jak będzie wyglądać kontrola ich pracy, w związku z czym ich zachowanie się
nie zmieni i bez przeszkód będą robić co chcą, nie bojąc się żadnych
konsekwencji. Jedyna „złota” rada gwarantująca koniec problemów w schronisku to
wymiana CAŁEJ obsługi! bo niestety, od
ludzi zależy najwięcej… Można urządzić to miejsce najlepiej jak się potrafi,
ale jeśli ludzie nie będą z tego korzystać – tak jak np. z wybiegu, to będą to zawsze
tylko niepotrzebnie wydane pieniądze. Ta załoga bez przerwy potwierdza, że jest
główną przyczyną problemów.
Pierwotnie zamieszczenie kamery umożliwiało wgląd w to, co
dzieje się pod wiatą, na wejście do
budynku i w najważniejsze miejsce, zasłonięte dla większości i niewidoczne z
ulicy – przesmyk między budynkiem a warsztatem i parkingiem. Wtedy można byłoby
sprawdzić: jak często i długo pracownicy przesiadują pod wiatą; kiedy i o
jakich porach opuszczają schronisko; ile
ludzi przywozi dary, które w dalszym ciągu nie są należycie ewidencjonowane, co
nie oddaje faktu, że schronisko oszczędza na kupowaniu żywności; jak często do
schroniska przyjeżdża weterynarz i jak wykonuje swoją pracę; jak długo trwa
przyjmowanie psów od zaprzyjaźnionej Straży Miejskiej; jak narzędzia i sprzęt
zakupiony na potrzeby zwierząt wykorzystuje się do celów z nimi nie związanych np. kosa spalinowa czy myjka ciśnieniowa… i
najważniejsze – jak często, i czy wszystkie psy wyprowadzane są na wybieg.
Rodzi
się pytanie: czemu i komu miało służyć zainwestowanie środków w monitoring,
skoro na to, co kamera rejestruje, mają wpływ najbardziej zainteresowani
zapisem kamery?
Do
dzisiaj nie znaleziono środków na sfinansowanie remontu schroniska, by poprawić
skandaliczne warunki, w jakich od lat żyją zwierzęta:
-
śliskie kafle ścienne na podłożu boksów tzw. hotelowych,
-
brak stałego zadaszenia i przegniłe dachy na boksach zewnętrznych.
Tymczasem
pieniądze na nikomu niepotrzebny monitoring pieniądze się znalazły.
Musi
więc paść kolejne pytanie, tym razem do inicjatora monitoringowej inwestycji: jaki
wpływ na dobrostan zwierząt żyjących w schronisku ma mieć ta inwestycja, jak
poprawi funkcjonowanie schroniska, skoro to jego załoga decyduje o
umiejscowieniu kamery rejestrującej?
Nasi czytelnicy wypowiadali się na temat
umiejscowienia bazy monitoringu i stwierdzili, że skoro tyle emocji i kontrowersji
budzi to miejsce, powinno być ono objęte e-monitoringiem, tak, by każdy mógł
oglądać je przez Internet.
Jedynie wtedy, można byłoby mówić o realnej
kontroli wykonywania pracy przez zatrudnioną obsługę.
Ma to uzasadnienie tym bardziej, że schronisko
czynne jest w godzinach pracy większości ludzi, przez co zwierzęta przez
większość czasu pozbawione są społecznej kontroli osób, które w imieniu
czworonogów chcą mówić i bronić ich praw.
Wygląda na to, że celem tak zamontowanego monitoringu będzie
raczej obserwowanie ludzi odwiedzających schronisko! Tak jakby to oni byli podmiotami
wszelkich skarg i stwarzali zagrożenie. Tylko dla kogo, bo chyba nie
dla zwierząt. W ograniczonym zakresie będzie on pokazywać faktyczną pracę
zatrudnionych ludzi, którzy zawsze będą mogli twierdzić, że pracują - w pocie czoła! – w miejscu, gdzie akurat
kamera nie sięga (co za pech!). I tak, jakiekolwiek
kontrole nie będą w żadnym stopniu obiektywne i rzeczywiste, tylko dalej oparte
jedynie na opisie pracowników. Natomiast ludzie, nadal będą „robieni w balona”
różnymi pobocznymi zabiegami, mającymi odwrócić uwagę od sedna problemu... Taką
mamy legnicką rzeczywistość, przez którą cierpią latami ci, którym władze
zobowiązane są prawnie pomagać i winni są przeznaczać na to odpowiednie środki finansowe.
Od razu – już w środę, zauważyłyśmy ulgę i pewność siebie,
która powróciła na twarze pracowników razem z kpiącym uśmieszkiem. To podobnie
jak z wybiegiem: co z tego, że
doprowadziliście do jego budowy, jak to od nas zależy, czy będą z niego
korzystać psy. Teraz to samo ma się z monitoringiem: doprowadziliście do założenia monitoringu, a my go tak sprytnie
przeinstalowaliśmy, że i tak nic nam nie zrobicie, bo tego, co mogłoby nas
pogrążyć nie będzie widać. Sprytnie, czy butnie?
Czy tak się zachowują ludzie, którzy którzy rzetelnie
i z oddaniem wykonują pracę na rzecz skrzywdzonych zwierząt? Nie trzeba być uczonym, by zdać sobie sprawę, że takie działanie świadczy
jedynie o tym, że ma się dużo za uszami i robi wszystko, by to ukryć. Każdy z nich chce spokojnie i bez wysiłku dotrwać do emeryturki i
pokazać nam wszystkim „środkowy palec”.
Jeszcze raz zapytamy:
Czy nie lepiej i przede wszystkim TANIEJ byłoby
wymienić całą załogę na taką, której nie trzeba byłoby monitorować, zwłaszcza
tak pozornie jak teraz?
Czy nie lepiej przeznaczać pieniądze na bezpośrednie
potrzeby zwierząt, co zlikwidowałoby powody do pisania skarg?
Nasza władza robi wszystko dla zmylenia
przeciwnika – czyli nas – wyborców, a w rzeczywistości, jeśli już,
to zachowuje się tak, jakby „goniła za
własnym ogonem”, z czego nie wynika nic nowego – lepszego, czyli działa pozornie,
jak pracownicy w schronisku. Ale przecież „ryba psuje się od głowy”...
Dalej schronisko będzie przekierowywało uwagę odwiedzających jedynie na fasadę najbardziej
rzucającą się w oczy, z tym, że teraz będzie ona wzmocniona przez pozorny
monitoring, mający zapewnić niewtajemniczonych, do jakiej porządnej instytucji trafili...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz