poniedziałek, 1 maja 2017

Uwaga obiekt JUŻ MNIEJ monitorowany!



Dość szybko dostałyśmy odpowiedź na pytanie zadane w ostatnim poście o to, czy monitoring zamieszczono z myślą o dobru zwierząt, czy jako alibi dla pracowników, i w celu dalszego zamydlania oczu odwiedzających, że wszystko co dzieje się w schronisku jest bez skazy. Otóż po niecałym tygodniu, kamera została przeniesiona w miejsce, z którego nie widać już rzeczy, które pracownikom wybitnie byłyby nie na rękę i mogłyby wykazać, że większość dnia siedzą w budynku, a w ciepłe dni pod wiatą, i nic nie robią.
 Obsługa tak odzwyczaiła się od myślenia, że nawet i w tym wypadku nie przewidziała skutków (być może to my w poście, wskazałyśmy im na co są narażeni przez tak zamieszczony monitoring:)) dlatego dopiero po kilku dniach szybko skorygowali pomyłkę, przez którą mogli zostać zdemaskowani lub musieliby zacząć uczciwie wykonywać swoją pracę, co po tylu latach „obijania się” jest dla nich nie do pomyślenia! 
Świadczy to również o tym, że pracownicy nadal mają wpływ na to, jak będzie wyglądać kontrola ich pracy, w związku z czym ich zachowanie się nie zmieni i bez przeszkód będą robić co chcą, nie bojąc się żadnych konsekwencji. Jedyna „złota” rada gwarantująca koniec problemów w schronisku to wymiana CAŁEJ obsługi! bo niestety,  od ludzi zależy najwięcej… Można urządzić to miejsce najlepiej jak się potrafi, ale jeśli ludzie nie będą z tego korzystać – tak jak np. z wybiegu, to będą to zawsze tylko niepotrzebnie wydane pieniądze. Ta załoga bez przerwy potwierdza, że jest główną przyczyną problemów.

Pierwotnie zamieszczenie kamery umożliwiało wgląd w to, co dzieje się pod wiatą,  na wejście do budynku i w najważniejsze miejsce, zasłonięte dla większości i niewidoczne z ulicy – przesmyk między budynkiem a warsztatem i parkingiem. Wtedy można byłoby sprawdzić: jak często i długo pracownicy przesiadują pod wiatą; kiedy i o jakich porach opuszczają schronisko;  ile ludzi przywozi dary, które w dalszym ciągu nie są należycie ewidencjonowane, co nie oddaje faktu, że schronisko oszczędza na kupowaniu żywności; jak często do schroniska przyjeżdża weterynarz i jak wykonuje swoją pracę; jak długo trwa przyjmowanie psów od zaprzyjaźnionej Straży Miejskiej; jak narzędzia i sprzęt zakupiony na potrzeby zwierząt wykorzystuje się do celów z nimi nie związanych np. kosa spalinowa czy myjka ciśnieniowa… i najważniejsze – jak często, i czy wszystkie psy wyprowadzane są na wybieg. 



Rodzi się pytanie: czemu i komu miało służyć zainwestowanie środków w monitoring, skoro na to, co kamera rejestruje, mają wpływ najbardziej zainteresowani zapisem kamery?
Do dzisiaj nie znaleziono środków na sfinansowanie remontu schroniska, by poprawić skandaliczne warunki, w jakich od lat żyją zwierzęta:  
- śliskie kafle ścienne na podłożu boksów tzw. hotelowych,
- brak stałego zadaszenia i przegniłe dachy na boksach zewnętrznych.
Tymczasem pieniądze na nikomu niepotrzebny monitoring pieniądze się znalazły.
Musi więc paść kolejne pytanie, tym razem do inicjatora monitoringowej inwestycji:  jaki wpływ na dobrostan zwierząt żyjących w schronisku ma mieć ta inwestycja, jak poprawi funkcjonowanie schroniska, skoro to jego załoga decyduje o umiejscowieniu kamery rejestrującej?


 Nasi czytelnicy wypowiadali się na temat umiejscowienia bazy monitoringu i stwierdzili, że skoro tyle emocji i kontrowersji budzi to miejsce, powinno być ono objęte e-monitoringiem, tak, by każdy mógł oglądać je przez Internet.
Jedynie wtedy, można byłoby mówić o realnej kontroli wykonywania pracy przez zatrudnioną obsługę.
Ma to uzasadnienie tym bardziej, że schronisko czynne jest w godzinach pracy większości ludzi, przez co zwierzęta przez większość czasu pozbawione są społecznej kontroli osób, które w imieniu czworonogów chcą mówić i bronić ich praw.

Wygląda na to, że celem tak zamontowanego monitoringu będzie raczej obserwowanie ludzi odwiedzających schronisko! Tak jakby to oni byli podmiotami wszelkich skarg i stwarzali  zagrożenie. Tylko dla kogo, bo chyba nie dla zwierząt. W ograniczonym zakresie będzie on pokazywać faktyczną pracę zatrudnionych ludzi, którzy zawsze będą mogli twierdzić, że pracują  - w pocie czoła! – w miejscu, gdzie akurat kamera nie sięga (co za pech!). I tak,  jakiekolwiek kontrole nie będą w żadnym stopniu obiektywne i rzeczywiste, tylko dalej oparte jedynie na opisie pracowników. Natomiast ludzie, nadal będą „robieni w balona” różnymi pobocznymi zabiegami, mającymi odwrócić uwagę od sedna problemu... Taką mamy legnicką rzeczywistość, przez którą cierpią latami ci, którym władze zobowiązane są prawnie pomagać i winni są przeznaczać na to odpowiednie środki  finansowe.
Od razu – już w środę, zauważyłyśmy ulgę i pewność siebie, która powróciła na twarze pracowników razem z kpiącym uśmieszkiem. To podobnie jak z wybiegiem: co z tego, że doprowadziliście do jego budowy, jak to od nas zależy, czy będą z niego korzystać psy. Teraz to samo ma się z monitoringiem: doprowadziliście do założenia monitoringu, a my go tak sprytnie przeinstalowaliśmy, że i tak nic nam nie zrobicie, bo tego, co mogłoby nas pogrążyć nie będzie widać. Sprytnie, czy butnie?

Czy tak się zachowują ludzie, którzy którzy rzetelnie i z oddaniem wykonują pracę na rzecz skrzywdzonych zwierząt? Nie trzeba być uczonym, by zdać sobie sprawę, że takie działanie świadczy jedynie o tym, że ma się dużo za uszami i robi wszystko, by to ukryć. Każdy z nich chce spokojnie i bez wysiłku dotrwać do emeryturki i pokazać nam wszystkim „środkowy palec”.
  
Jeszcze raz zapytamy:
Czy nie lepiej i przede wszystkim TANIEJ byłoby wymienić całą załogę na taką, której nie trzeba byłoby monitorować, zwłaszcza tak pozornie jak teraz?
Czy nie lepiej przeznaczać  pieniądze na bezpośrednie potrzeby zwierząt, co zlikwidowałoby powody do pisania skarg?
Nasza władza robi wszystko dla zmylenia przeciwnika – czyli nas – wyborców, a w rzeczywistości,  jeśli  już,  to zachowuje się tak, jakby „goniła za własnym ogonem”, z czego nie wynika nic nowego – lepszego, czyli działa pozornie, jak pracownicy w schronisku. Ale przecież „ryba psuje się od głowy”...



Dalej schronisko będzie przekierowywało uwagę odwiedzających jedynie na fasadę najbardziej rzucającą się w oczy, z tym, że teraz będzie ona wzmocniona przez pozorny monitoring, mający zapewnić niewtajemniczonych, do jakiej porządnej instytucji trafili...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz