poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Ciepłe posadki na psiej krzywdzie.



Sobota była bardzo podobna do poprzedniej – do schroniska zjechali Zwierzolubni, którymi w większości okazali się legniccy Morsownicy:) Psy, nawet kilkukrotnie zostały powyprowadzane na spacery. Jak zwykle jednak  zawiodła obsługa. Na kolejny spacer powinny pójść psy duże, albo te z największym temperamentem, niestety w tym miejscu myślenie BOLI, dlatego po raz drugi na spacer poszły psy po kolei - od boksu nr 1 czyli najmniejsze, bo pracownikom ciężko było ustalić takie proste i wydawałoby się logiczne dla każdego kryteria… 

Niestety, z okazji nie skorzystały psy przebywające na kwarantannie,  zamknięte 24 godziny w najmniejszych boksach przy budynku. A przecież, mogły one zostać wyprowadzone na wybieg i przynajmniej w ten dzień opuścić niewielką powierzchnię na której przebywają przez co najmniej 2 tygodnie.
 
 
*******************
Za to w środę obraz schroniska mocno różnił się od „sielankowej” soboty. Był to dzień głodówki dla psów i w boksach nie było najmniejszego śladu po mokrym jedzeniu, zaś w miskach straszyła tylko niejadalna, sucha karma…;( Na zmianie było CZTERECH pracowników, jednak nie mieli oni czasu i ochoty, by normalnie nakarmić  psy. Skutek był taki, że psy łapczywie wchłaniały smakołyki i czekały na więcej…
Mimo braku jedzenia tego dnia, kierownik długo zastanawiał się czy przyjąć ugotowane, świeże kości od młodych ludzi, którzy przynieśli je z dobrego serca  do schroniska(!). W końcu, łaskawie je przyjął… Gratulujemy poczucia władzy.

Natomiast, pomimo niewielu spacerów jakie się w tym dniu odbyły, jedna suczka miała podwójne wyjście z boksu – najpierw długo była na wybiegu, a potem dodatkowo poszła jeszcze na spacer. Może teraz ona jest tzw. dyżurującym psem - duża, silna i przybliża szanse na zniechęcenie nadgorliwych wolontariuszy, zwłaszcza tych "zawracających głowę" w środku tygodnia.   
Dla niej był to szczęśliwy dzień, w przeciwieństwie do innych psów zamkniętych 24 godziny w małym boksie, które mogły tylko popatrzeć na świat  zza krat...
Jak zwykle przy takiej obsadzie, po obiekcie kręciło się jedynie dwóch pracowników, zaś ci uważający się za „najważniejszych” nie opuszczali budynku i nie pracowali przy zwierzętach ani chwili. Taką „pracę” to chciałby mieć każdy obibok, dlatego tak strasznie i za wszelką cenę pilnują oni swoich ciepłych posadek, bo na każdej innej musieli by się choć trochę napracować, a tutaj zwierzęta się nie poskarżą... Klasyczny pokaz władzy zakompleksionych ludzi nad istotami słabszymi.

Weterynarz również pozostaje w ukryciu i od kilku tygodni nie widzi ropy lejącej się z uszu największego w schronisku staruszka. Pies nie dość, że ledwo chodzi i trzyma się na łapach, to dodatkowo walczy z niewyobrażalnym śwądem uszu. Wystarczy dotknąć go w  ich pobliżu, i zaraz nastawia się jak może, by potrzeć to, co tak strasznie swędzi. A ropa leci od długiego czasu i zasycha pod uchszami tworząc zbite strupy...


Natomiast w kilku innych boksach psy znów miały rozwolnienie, na które nikt nie zwrócił uwagi.
Jak widać i posadka weterynarza cieplutka – nic nie robi, a pieniążki z naszych podatków regularnie wpływają na konto. I w tym przypadku żeruje się na istotach zależnych od ludzi, które nie upomną się o swoje prawa…
*****************
Nowe psiaki, które trafiły w ręce osób zupełnie im nieprzchylnych…


4 komentarze:

  1. okay to jest juz dowod na korupcje i oszustwo.Czasy komunizmu i ukladow naprawde sie skonczyly lub koncza.Czy mozna sie jakos postawic,jest nasz duzo,ludzi ktorzy kochaja zwierzeta a nie zbijaja kase na ich egzystowaniu.Nie wiem od czego zaczac aby pomoc gdyz nie mieszkam na stale w Polsce,ale chetnie wspomoge KAZDY AFFORT aby poprawic los zwierzat w Polsce.Co Panstwo o tym myslicie any comments are welcome.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej bombardować pismami opisującymi problemy w schronisku instytucje odpowiedzialne, które poprzez wiele pism MUSZĄ w końcu dostrzec problem i na niego zareagować. Dlatego cały czas prosimy o pisanie pism - przytoczymy informacje zawarte w niedawnym poście z 27 marca : "...zawiadamiać na bieżąco o takich sytuacjach Prezydenta naszego miasta, który jest w imieniu nas wszystkich właścicielem schroniska i wszystkich przebywających tam zwierząt. Zgłaszajcie takie rzeczy także mailowo tkrzakowski@legnica.eu . Każdy sygnał to głos zwierzęcia, który sam nie może się upomnieć o swoje prawa. Nie bójmy się interweniować, nawet po kilka razy – mamy do tego prawo, a urzędnicy mają obowiązek takie interwencje przyjmować i ustosunkowywać się do nich, a także zmieniać to, co źle działa.
      Natomiast w sprawach warunków w jakich przebywają zwierzęta tj. pokruszonych i nieprzystosowanych kafli w boksach hotelowych, braku stałego zadaszenia nad nimi, przegniłych dachów nad boksami zewnętrznymi, czy niewłaściwej higieny jaka panuje w schronisku – brak sterylizacji bud po każdym psie, odchody zalegające na stałe w szparach między kratami, niespłukiwanym na bieżąco kanale przed boksami „hotelowymi” przy budynku, w który stoją odchody i wiją się pasożyty tuż przed nosami zwierząt, a także niewykładaniu bud słomą PRZEZ CAŁY ROK, a jedynie w zimie, kiedy ścisną mrozy, oraz „pracy” schroniskowego weterynarza, którego efekty często widać zwłaszcza na sterylizowanych suczkach– prosimy powiadamiać Powiatowego Lekarza Weterynarii Barbara Małecka-Salwach legnica@wroc.wiw.gov.pl albo wyżej Dolnośląskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii Zdzisława Króla sekretariat@wroc.wiw.gov.pl albo Głównego Lekarza Weterynarii Pawła Niemczuka wet@wetgiw.gov.pl ". Jedynie wymiana zarządzającego i całej obsługi może zagwarantować trwałe zamiany na lepsze.

      Usuń
  2. To co w takim razie robią tam wielkie pomagaczki i wolontariuszki które tak kochają te psy i są tam codziennie? Wyczyścić ucho i zapuścić krople to niewielkie HALLO! Nie chcę tu z imionami wyjeżdżać ale aż mi niedobrze ! Obydwie się lansują na fejsie każdego dnia i codziennie nowe foty ze schroniska i pełno ♥ od wielbicieli , a w potrzebie nie potrafią psu pomóc? Nie rozumiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako "przedstawicielki" wolontariuszy wspierane przez LPGK robią alibi dla pracowników w razie kontroli...

      Usuń