W ostatnią sobotę do schroniska zjechało się wielu
zwierzolubów, którzy postanowili przeznaczyć swój wolny czas niechcianym
zwierzakom i wyprowadzić je na spacer.
Był to bardzo miły widok, kiedy pod schroniskiem nie było
gdzie zaparkować auta:) Zbyt dobrze pamiętamy bowiem
czasy, kiedy tego miejsca NIKT nie odwiedzał, a pojawienie się w nim człowieka było świętem, zaś ewentualni
wolontariusze byli od progu zniechęcani i przeganiani...
Jednak mimo tych wszystkich spacerów, z wybiegu w tym dniu -
przez 3 godziny! skorzystał TYLKO JEDEN pies. Kolejny raz obsługa dowodzi, że
nie nadaje się do pracy ze zwierzętami i nie rozumie potrzeb zwierząt… Przecież
wszystkie psy nie były na spacerach, czemu więc reszta nie skorzystała z
wybiegu?... Licząc po pół godziny na wybieganie psa, który jest na wybiegu sam
i nie ma się z kim bawić, to w ciągu 3 godzin, dotknęłoby trawy zamiast betonowych/wykafelkowanych
boksów co najmniej 6 psów! Jest różnica? Jest! Jednak najpierw trzeba wymienić
całą załogę schroniska, która uparcie udowadnia, że nie zmieni swoich zachowań
wobec zwierząt.
********
Podobnie rzecz ma się z weterynarzem, który nie ma powołania
do fachu jaki wykonuje jedynie zarobkowo.
Suczka, bezdusznie wykorzystywana w pseudohodowli do
rodzenia szczeniaków na sprzedaż, w związku z czym ma guzy na całym ciele,
także na sutkach, a największego na narządach rodnych, nie wydaje się by była pod opieką weterynarza.
Przerażająco wielki guz cały czas ropieje, aż cuchnie,
kiedy się odwróci tyłem… Widać płynącą ropę i krew, które od tygodni wyglądają
tak samo i w ogóle nie przysychają.
Oprócz tego, ma ona tak długie pazury, że aż podbiegnięte
krwią, a palce wykrzywiają się przy staniu.
Czy ta suczka ma cierpieć przez całe swoje życie? Najpierw przez
ludzi kupujących pseudorasowe zwierzęta dla których musiała rodzić non stop, a
teraz w schronisku pod okiem weterynarza, którego obowiązkiem jest opieka
właśnie nad takimi zmaltretowanymi zwierzętami?
******
Do schroniska trafiły kolejne psy, w tym 3 mocno zabiedzone.
Nie widać jednak, by traktowano je tu szczególnie i dawano, przynajmniej na początku
więcej jedzenia.
* Mała lekko pręgowana suczka, ma zapadnięte boki widoczne
nawet pomimo swojej bujnej sierści.
* Ledwo chodzący i trzymający się na łapach staruszek, który
pochłania każdą ilość jedzenia.
* A także pies wyglądający na typowo gospodarskiego, który do
tej pory pewnie celowo musiał być głodny, by być złym i bronić terenu dla
człowieka, który i tak go porzucił.
Wszystkie one oprócz podstawowych posiłków powinny dostawać
dodatkowe porcje jedzenia. Niestety, w legnickim schronisku nie ma się komu zajmować takimi
rzeczami i ich pilnować, podobnie jak wielu innych spraw dotyczących stricte
zwierząt…
Schronisko ostatnimi tygodniami przyjmuje więcej psów niż
wydaje do adopcji, dlatego dużo boksów jest zajętych, a niektóre zamieszkuje po
2 psy. Kolejnymi ofiarami ludzkiej „wyższości” nad słabszymi istotami są:
· - Piękny, duży i młody psiak, po poważnej operacji
biodra(?). Mimo kulejącej łapki, jest bardzo radosny i z sympatią podchodzi do
ludzi.
- Mała grubiutka suczka,
płacząca za swoim człowiekiem prawdziwymi łezkami…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz