Ostatni dzień roku w schronisku był symbolem tego, jak
wyglądał cały rok w tym miejscu. Zaczął się bardzo emocjonalnie, ale na
szczęście dobrze się skończył.
Emocje powstały jak zwykle z powodu humoru pracownika, który
odmówił adopcji psa, tylko dlatego, że miał taki kaprys - nie, bo nie. Kiedy zajęłyśmy
się sprawą, stwierdził, że będzie
rozmawiał tylko z tym, kogo sam wskaże - dyskryminacja(?)
Mało tego, dopuścił się fizycznej
przemocy wypychając nas z budynku! Dodajmy, że jest to pracownik, który
zawsze zapoczątkowywał najgłośniejsze konflikty opisywane na blogu, który najczęściej ma zły
humor i ten, który najgorzej traktuje ludzi, co sami Państwo często potwierdzacie.
To m.in. przez niego zakazano kilka lat wcześniej spacerów z psami, a kiedy
zainterweniowaliśmy przez media i Prezydenta Miasta, powstały oświadczenia mające
za zadanie bardziej skomplikować wyprowadzanie psów i zniechęcić
zainteresowanych pomocą.
Wracając do ostatniego incydentu, nie dość, że pracownik
odwrócił się na pięcie i nie chciał rozmawiać z ludźmi o adopcji, to odmówił
podania nr telefonu do swojego bezpośredniego przełożonego – kierownika. Tylko
dzięki przytomności zainteresowanych adopcją i naszemu wsparciu wybrany pies
opuścił zimny i śmierdzący boks i pojechał do domu. Zastanawiające jest tylko, ile
razy wcześniej pracownicy bezzasadnie uniemożliwili
adopcję zwierzęcia, do czego nie mieli prawa?...
Zgodnie z rozdz. 5
pkt. 4 Regulaminu schroniska zwierząt
nie wolno wydawać:
-
dzieciom i młodzieży do lat 18, nie będącym pod opieką rodziców lub opiekunów,
-
osobom nie posiadającym odpowiedniego sprzętu do zabezpieczenia zwierzęcia. Dla
psów: smyczy, obroży lub szelek. Dla kotów: koszyka lub torby,
-
osobom wskazującym na spożycie alkoholu lub pod wpływem innych środków
odurzających,
-
osobom podejrzanym o spekulację i handel zwierzętami.
Osoby zainteresowane adopcją nie należały do osób
wymienionych w regulaminie, zaś pracownik nie umiał podać żadnego argumentu,
który miałby zakazywać adopcji. Natomiast w przeszłości byłyśmy nawet kilkukrotnie świadkami wydawania psów osobom nietrzeźwym. Wygląda na to, że zaadoptowanie psa z
legnickiego schroniska, jak wiele innych rzeczy nie opiera się na prawie, a
uzależnione jest od woli i humoru pracownika.
I znów dochodzimy do sedna wszystkich problemów generowanych
w schronisku – jego obsługi. Widać jednak, że panowie czują się na tyle pewni swoich
posad, że mimo wszystko dalej nie boją się udowadniać, że nie nadają się do pracy
ze zwierzętami, obsługi i kontaktów z
ludźmi, a zwłaszcza do interpretacji i przestrzegania prawa.
Czy w czasach bezrobocia, kiedy ludzie muszą
bronić swoich stanowisk ciągłym dokształcaniem i podnoszeniem kwalifikacji, można
sobie pozwalać na taką niefrasobliwość? Widać, w legnickim schronisku można, i
to jak na razie bez żadnych konsekwencji… A przecież jest tylu chętnych do pracy
przy zwierzętach, co udowadnia ilość wolontariuszy wykonujących ją bez żadnego
wynagrodzenia, tylko dla satysfakcji... Czy nie nadszedł już czas na „podziękowanie”
obsłudze i oddelegowanie jej do innych zadań, a najlepiej na „zieloną trawkę” do
czego są najbardziej przyzwyczajeni?
Kolejny
raz apelujemy do Państwa, jeśli macie jakąś możliwość, by doprowadzić do zmiany
tej patologicznej sytuacji, prosimy o działanie – dla dobra zwierząt…
************
Psy, które zaczęły rok 2017 w nowych domach i opuściły kraty
w ostatnim dniu starego roku:
Dziękujemy! Pilnujcie ich i strzeżcie przed
niebezpieczeństwem, żeby już nigdy nie zaznały krzywdy od ludzi. Trzymamy
kciuki!
*************
Niestety, inne nie miały tego szczęścia i w ostatnim
tygodniu starego roku straciły swoje domy…
- "groźny" labrador,
- mały kudłaty lisek
- biszkoptowe maleństwo
- łaciaty smuteczek
- wystraszony młodzik
i ostatni w 2016r. przywieziony przez SM – pocieszny staruszek.
Lepszego i pełnego pozytywnych zmian Nowego 2017 Roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz