Od wejścia przywitała nas malutka suczka, która w zeszłym
tygodniu nie umiała wyjść z boksu. Dzisiaj stała już na zewnątrz, niestety ceną
wyjścia był poraniony nosek o drzazgi wystające z włazu, którym musiała podnieść
klapę.
Naprawa włazów jest zaliczana do czynności, które powinny być wykonywane
przez obsługę NA BIEŻĄCO. Niestety, od lat dokumentujemy, że włazy nie są naprawiane w
ten sposób, co kończy się ranieniem zwierząt, zwłaszcza tych najmniejszych czy
starych, dla których podniesienie włazu jest dużym wysiłkiem.
Oprócz włazów jest także problem z ostrą i powyginaną w
stronę psów siatką, okalającą niektóre boksy. Jest ona niebezpieczna, a psy podchodząc do krat i próbując
przecisnąć się w stronę człowieka, bezwiednie nadziewają się na wystające druty,
przez co robią sobie dodatkową krzywdę…
Czy boksy przy budynku tzw. hotelowe spełniają jakiekolwiek
normy dla przebywania w nich zwierząt? Zdjęcia i fakty pokazują że NIE,
jednak osoby od których zależy ich stan powtarzają jak mantrę, że wszystko
jest w porządku…
Jeśli uważacie inaczej, piszcie do Prezydenta Miasta – Tadeusza Krzakowskiego
oraz do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, a także Głównego Lekarza
Weterynarii, którzy odpowiadają za warunki w jakich przebywają zwierzęta w
schronisku. Po drodze jest jeszcze Powiatowy Lekarz Weterynarii, jednak ten po
obejrzeniu kilka lat temu naszych zdjęć zupełnie zignorował problem. Dlatego podpowiadamy,
że nie ma z nim o czym rozmawiać jeśli chodzi o jakiekolwiek zmiany w schronisku,
bo wg niego wszystko jest ok, stwierdza nawet, że jest to wzorcowo prowadzone
schronisko(?!). Czy z taką osobą jest o czym rozmawiać? Pracownicy Powiatowej
Inspekcji Weterynaryjnej to ludzie, którzy zadekowali się na krańcu Legnicy i
najlepiej jak nikt im głowy nie zawraca, a pieniądze co miesiąc wpływają na
konto.
Czy ktoś z naszych czytelników ma sposób, by naruszyć choć
trochę ten układ? Prosimy w imieniu schroniskowych zwierząt.
***********
Kolejne psy które zostały sparowane w jednym boksie tak, że
się nie tolerują, czego wynikiem jest świeża rana na uchu u jednego z nich…
**********
W sobotę do schroniska trafił staruszek w strasznym stanie.
Jest zaniedbany, wygłodzony, ślepy a najgorsze że ma poważny problem z kręgosłupem
- jego przednie łapy są sztywne, zaś
tylne przysadzone.
Z wielkim trudem zachowuje on równowagę, a przez to, że nie
może zginać przednich łap nie może też wejść do budy ani się położyć. Ma
również problemy z pochyleniem się do miski, by cokolwiek zjeść lub napić się
wody, bo od razu traci równowagę. Ten pies długo nie pożyje w schronisku,
zwłaszcza że są to nowe warunki, jakich nie zna, a nie widząc nie umie się w
nich poruszać. Boimy się czy nie zamarzł w weekend, kiedy w nocy były duże
mrozy a jemu nikt nie pomógł wejść do budy…
****************
Na koniec mamy prawdziwe psie łzy. Pies, przybyły w zeszłym
tygodniu, który doskonale odnajdywał się w nowych warunkach, dziś miał poważną
depresję – siedział smutny w budzie, nie chciał z niej wyjść a jedzenie w miskach
sugerowało, że nic nie jadł.
Kiedy w końcu wyszedł napić się wody i
przywołałyśmy go do siebie, zobaczyłyśmy wielkie łzy…
Szkoda, że ci od których zależy życie zwierząt nie chcą zobaczyć tych łez i wmawiają sobie, że zwierzę nie ma uczuć…
Na pismo z grudnia nie dostałam odpowiedzi mimo, że minęło 30dni, wiec czas napisać kolejne, kolejne i kolejne.
OdpowiedzUsuń