poniedziałek, 5 grudnia 2016

Pasożyty, bakterie, biegunka... warunki sanitarne w jakich żyją zwierzęta.



Tym razem pragniemy zwrócić uwagę na sytuację zdrowotną zwierząt, dotyczącą nagminnie występującego w schronisku  rozstroju żołądkowego u psów. Do tego przyczynia się przede wszystkim dbanie o czystość, czyli warunki higieniczno-sanitarne, a także karmienie i opieka weterynaryjne. Te trzy płaszczyzny są  w schronisku skandalicznie zaniedbane. Odpowiedzialna za to  jest  cała obsługa schroniska na czele z weterynarzem.
Większość psów zawsze miała w tym miejscu rozwolnienie, które utrzymywało się tygodniami. Ponieważ nie są to wyjątkowe przypadki, weterynarz nawet nie zwraca na nie uwagi. Objawy rozwolnienia to największy dowód na to, jak dba się o zwierzęta w tym miejscu. Wiadomo, że jeśli pies jest dobrze żywiony i pod kontrolą dobrego weterynarza,  biegunki zdarzają się sporadycznie i każdy opiekun zwierzęcia natychmiast zwraca na to uwagę i je leczy. Zwierzęta nie mogą powiedzieć co dostają do jedzenia i jak pracownicy się nimi opiekują na co dzień, jednak ich organizm nie kłamie i pokazuje naocznie jaką rzeczywiście mają tu opiekę. 

Zacznijmy od utrzymywania porządku. Jak zawsze podkreślamy, najładniej jest na zewnątrz, bo to najbardziej rzuca się w oczy odwiedzającym. Dba się o fasadę schroniska – regularnie malowane są ściany zewnętrzne, trawa jest często koszona, a krzewy przycinane i pielęgnowane. Na te potrzeby kupowane są specjalne sprzęty – kosiarki, piły itp.
To wszystko służy ludziom. Niestety, warunki w jakich żyją zwierzęta są skrajnie inne. Boksy są w całości zawilgocone ponieważ mają w większości przegniłe i dziurawe dachy z których leje się woda. Poza tym, są codziennie zlewane wodą ze szlaucha, co służy nie tylko ich sprzątaniu ale także szybkiemu nalewaniu wody do misek(!). Przypominamy, że dla zmylenia obserwujących, został wymieniony dach nad częścią boksów, która znajduje się najbliżej drogi,  co można bez większego problemu zobaczyć. Jednak większość boksów ma dachy niewymieniane od początku istnienia schroniska, ale tam już mało osób patrzy, bo są dalej i trzeba się wychylić lub stanąć na palcach.
Ponieważ środek bud nie jest widoczny dla ludzi z zewnątrz,  ich wnętrza  NIGDY nie były czyszczone. Odkąd przychodzimy do schroniska, czyli od 8 lat NIGDY nie widziałyśmy by jakakolwiek buda była sprzątana w środku, mimo tego, że pewnie i na tą okoliczność została zakupiona myjka ciśnieniowa, która zapewne także służy ludziom…
Wyobraźmy sobie, że różne psy trafiają do tych samych, nieczyszczonych bud. Jedne są zdrowe inne mogą być chore, i tak przenoszą jedne na drugie bakterie i pasożyty. Z tego też powodu plaga kleszczy trwa tutaj CAŁY rok  zwłaszcza, że nie stosuje się regularnie i całościowo środków przeciw pasożytniczych. 

Kolejną przyczyną może być złe karmienie. Psy mają kilka razy w tygodniu gotowane jedzenie, jednak co w nim jest, wiedzą tylko pracownicy… Z zewnątrz można zobaczyć białą maź, której psy często nie chcą jeść.… a przecież psy na wolności często jedzą nawet jedzenie ze śmietników! 
Psy na bieżąco mają suchą karmę,  jednak jest ona takiej jakości, że zastanawiamy się czy producenci naprawdę robią ją z myślą o jedzeniu, skoro nawet wygłodniałe psy jedzą po jednym chrupku. Karma leży cały czas w miskach, i często karmi myszy, których jest nie mniej niż psów.
 
Poza tym od czasu do czasu dostają surowe kości do schrupania i na tym koniec… 
Przy okazji jeszcze raz apelujemy do Państwa o NIE kupowanie do schroniska SUCHEJ karmy, której psy nie chcą jeść, a jest jej tak dużo, że mijają terminy i jest wyrzucana… Lepiej przyczynimy się psom  kupując 2-3 puszki mokrej karmy, niż 10kg suchej, najtańszej karmy. 
Opieka weterynaryjna nie obejmuje niestety regularnego odrobaczania, co  w takim miejscu jak schronisko jest niedopuszczalne! Tym bardziej, że jak wskazałyśmy, nie dba się tu o warunki sanitarne. W schronisku zawsze przebywa kilka psów, które mimo tego, że mają jedzenie (co prawda wątpliwej jakości) nie mogą nabrać ciała i przytyć. Może świadczyć to właśnie o tym, że są zarobaczone. Niestety, nawet tak wyraźnym przypadkom weterynarz nie poświęca najmniejszej uwagi. W takim miejscu jak schronisko najwięcej wydatków dotyczących leczenia zwierząt powinny stanowić właśnie tabletki odrobaczające. Mamy jednak uzasadnione przypuszczenie, że odrobaczenie w schronisku nie istnieje, nawet w najmniejszym stopniu. 

Za to szczepienia przeciw wściekliźnie stosuje się nagminnie, nawet dla psów, które mają udokumentowane zaszczepienie przed przyjęciem do schroniska. Teraz wiemy, czemu psy nie zawsze przeżywają kwarantannę...
Powyższe fakty, są potwierdzone naszymi obserwacjami, które dokumentujemy zdjęciami, a także opiniami osób, które zaadoptowały zwierzęta z legnickiego schroniska. Wszyscy oni musieli leczyć przewlekłe rozwolnienie, kilkukrotnie odrobaczać zwierzęta, a także likwidować kleszcze czy pchły. Zdarzało się także, tak jak u oddanej młodej suczki, poważne leczenie spowodowane podwójnym zaszczepieniem (mimo tego, że obsługa została o tym poinformowana) – psina była na granicy przeżycia, na szczęście z tego wyszła, chociaż w warunkach schroniskowych na pewno by nie przeżyła… niestety, po wyleczeniu trafiła z powrotem do schroniska. 
Wiele razy kiedy przekonywałyśmy ludzi, by zamiast kupować psa, adoptować go ze schroniska słyszałyśmy, że psy z naszego schroniska najpierw trzeba leczyć. Taka opinia panuje już od kilku lat, i jak widać nie jest błędna…
************** 

Nowe psy, które trafiły do schroniska w tym tygodniu.

Nieśmiała suczka.


Płaczliwy maluszek.

Przemiła, smutna suczka.


Wesoły i energiczny kosmatek.
Przyjdź, zobacz, przekonaj się...

1 komentarz:

  1. coś strasznego!!!!!! zawsze mi się wydawało, że weterynarzami zostają ludzie z powołania, którzy kochają zwierzęta ale jak widać schroniskowy weterynarz ma powolanie do brania pieniędzy za nic. żeby nie umieć odpowiednio obciąć pazurów i zabezpieczyć tych biedaków przed pasozytami? ja się pytam kto na to pozwala, jak to schronisko w ogóle funkcjonuje. gdyby nie te zwierzęta to Ci ludzie nie mieli by etatów. dla ilu bezrobotnych była by to praca w której by się spełnili... brak słów. a wladze schroniska dalej nic nie robią by polepszyć warunki tych biednych istotek. przecież to nie ich wina. to wina tylko nieodpowiedzialnych ludzi ze znalazły się w tym miejscu.nie dość ze cierpią za kratami to jeszcze tak je dobiją. KATASTROFA !!!!!

    OdpowiedzUsuń