Dzisiejszy post jest drugą częścią postu sprzed roku pt. Schronisko pozorów cz.I. Postanowiłyśmy w nim wyjaśnić organizację i działalność
wolontariatu działającego w schronisku, by nie było wątpliwości kto jest kim.
Oprócz nas w schronisku działa wolontariuszka mająca podpisaną
umowę z LPGK, która prowadzi stronę schroniska, a także osoby wyprowadzające zwierzęta
na spacery. Niestety, wolontariat w legnickim schronisku jest podzielony i nie działa na zasadzie współpracy, a czasami wręcz ze sobą walczy…
W 2009 r., kiedy rozpoczęłyśmy swoją dobrowolną działalność w
schronisku nie było żadnej grupy ludzi, którzy pomagaliby regularnie i konsekwentnie zwierzętom. Pracownicy i
obsługa do tego roku robili wszystko, by po schronisku nikt się nie kręcił i
nie widział jego prawdziwego oblicza.
Od 2009 r. ten błogi sen w pracy został pierwszy raz skutecznie zakłócony i przyszedł czas niechcianego przebudzenia. „Świętego spokoju” nie chciano łatwo oddać i chwytano się najróżniejszych sposobów : od wyśmiewania, zastraszania i ignorowania, aż do zaprzyjaźnienia się z „wrogiem”, by łatwiej nim manipulować. Niestety, wszystkie te działania nie odniosły skutku ponieważ nie było przejawów stałej zmiany na lepsze warunków w jakich przebywały zwierzęta ani ich właściwego traktowania przez pracowników. Naszym głównym celem nie były spotkania towarzyskie z obsługą i podawanie sobie rąk, tylko przestrzeganie praw zwierząt w tym miejscu, dlatego nie szłyśmy na żadne kompromisy, które miałyby umniejszyć właściwe traktowanie zwierząt. Działalność w schronisku była i jest dla nas czasochłonna, ponieważ od zawsze dzielimy ją między pełnoetatową pracą a domem i rodziną. Jednak stała się ona koniecznością i nie mogłyśmy odpuścić zwierząt, które nie mogły się same o siebie zatroszczyć. Dzięki temu, że nasza obecność w schronisku była regularna i konsekwentnie domagałyśmy się lepszego traktowania zwierząt, od 2009 zaszły w nim naprawdę duże zmiany. Jednak nikt, kto wcześniej nie doświadczył schroniska nie potrafi sobie nawet wyobrazić tego, jak ono kiedyś funkcjonowało i wyglądało! Trzeba mieć na uwadze, że przez cały czas pracują w nim – z jednym wyjątkiem - te same osoby, które wcześniej dopuszczały się karygodnych zaniedbań i okrutnego wręcz stosunku do zwierząt, co dzisiaj trudno jest sobie wyobrazić. Ale tak było i my o tym nie zapomnimy. Jesteśmy przekonane, że gdybyśmy odpuściły sobie schronisko i zajęły się swoimi sprawami sytuacja szybko wróciłaby do normy sprzed 2009 r., dlatego musimy pamiętać, by nie zniweczyć całej tej działalności.
odgryzione ucho Laury
zima...
Od 2009 r. ten błogi sen w pracy został pierwszy raz skutecznie zakłócony i przyszedł czas niechcianego przebudzenia. „Świętego spokoju” nie chciano łatwo oddać i chwytano się najróżniejszych sposobów : od wyśmiewania, zastraszania i ignorowania, aż do zaprzyjaźnienia się z „wrogiem”, by łatwiej nim manipulować. Niestety, wszystkie te działania nie odniosły skutku ponieważ nie było przejawów stałej zmiany na lepsze warunków w jakich przebywały zwierzęta ani ich właściwego traktowania przez pracowników. Naszym głównym celem nie były spotkania towarzyskie z obsługą i podawanie sobie rąk, tylko przestrzeganie praw zwierząt w tym miejscu, dlatego nie szłyśmy na żadne kompromisy, które miałyby umniejszyć właściwe traktowanie zwierząt. Działalność w schronisku była i jest dla nas czasochłonna, ponieważ od zawsze dzielimy ją między pełnoetatową pracą a domem i rodziną. Jednak stała się ona koniecznością i nie mogłyśmy odpuścić zwierząt, które nie mogły się same o siebie zatroszczyć. Dzięki temu, że nasza obecność w schronisku była regularna i konsekwentnie domagałyśmy się lepszego traktowania zwierząt, od 2009 zaszły w nim naprawdę duże zmiany. Jednak nikt, kto wcześniej nie doświadczył schroniska nie potrafi sobie nawet wyobrazić tego, jak ono kiedyś funkcjonowało i wyglądało! Trzeba mieć na uwadze, że przez cały czas pracują w nim – z jednym wyjątkiem - te same osoby, które wcześniej dopuszczały się karygodnych zaniedbań i okrutnego wręcz stosunku do zwierząt, co dzisiaj trudno jest sobie wyobrazić. Ale tak było i my o tym nie zapomnimy. Jesteśmy przekonane, że gdybyśmy odpuściły sobie schronisko i zajęły się swoimi sprawami sytuacja szybko wróciłaby do normy sprzed 2009 r., dlatego musimy pamiętać, by nie zniweczyć całej tej działalności.
Wracając jeszcze do sposobów jakimi próbowano się nas pozbyć
ze schroniska lub ułożyć tak, by pracownicy nadal mogli pracować dla siebie, nie
dla zwierząt, wymyślono ten, który do tej pory okazuje się najbardziej
skuteczny – stworzono w kontrze do nas
swój wolontariat, który ma tworzyć z zewnątrz alibi dla pracowników i
kierownictwa. Dla uwiarygodnienia pozwolono na pracę na rzecz zwierząt, jednak
tylko w granicach określonych przez obsługę, czyli takich które zbytnio nie
obciążają załogi, ale są widoczne dla odwiedzających. Osoba tworząca ten wolontariat
przyszła do schroniska po zmianach jakie miały miejsce po naszych
interwencjach, kiedy schronisko wyglądało już w miarę normalnie. Za sprawą
pracowników przyjęła ona w stosunku do
nas wrogie nastawienie nie zdając sobie sprawy, że gdyby nie nasze wcześniejsze działania, nigdy w życiu nie pozwolono by jej na taką działalność! Tym bardziej
smuci fakt, że zamiast być wdzięczną, bo przyszła już na „gotowe”- walczy z nami
tak, jakbyśmy krzywdziły Bogu ducha winnych pracowników. Manipulowanie ludźmi
było zawsze dla nudzącej się obsługi przyjemnością, zaś teraz kiedy daje ona
zamierzone efekty, są wręcz z tego dumni. Trochę żal osoby, która się tego nie domyśla
i nie widzi drugiego dna w takim zachowaniu… Tym bardziej, że aktywnie włącza
się w utrudnianie nam walki o prawa zwierząt w tym miejscu i dementuje
wszelkie zarzuty przeciwko ludziom odpowiedzialnym za opiekę nad
zwierzętami. Cała ta ekipa wspólnie tworzy nasz wizerunek jako pieniaczek które
„oczerniają” schronisko. Gwarantujemy Państwu, że gdyby w schronisku działo się
dobrze, ludzie którzy dopuszczali się wcześniej naprawdę mocnych zaniedbań w
stosunku do zwierząt zostaliby wymienieni - dzięki czemu nie istniałaby groźba
powrotu do przeszłości - przychodziłybyśmy do niego sporadycznie jedynie w celu odwiedzania bezdomnych zwierząt. Jednak fakty jakie dokumentujemy co tydzień na
blogu odzwierciedlają kruchą rzeczywistość, której nie można zostawić.
Piszemy ten post, by uzmysłowić Państwu, że w naszym
schronisku wolontariusz wolontariuszowi nie jest równy i możecie się Państwo
spotkać z wrogością do nas i marginalizowaniem naszych działań. Jednak jak
dokumentuje przez tyle lat blog, nasza działalność nie jest jedynie zabijaniem
czasu, tylko naprawdę przynosi konkretne zmiany.
Cały ten konflikt najbardziej jest na rękę pracownikom, bo
gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta… Gdyby osoby, którym zależy na
zwierzętach zrozumiały, że takie zachowanie osłabia skuteczną
i trwałą pomoc dla zwierząt w tym miejscu, można by było wspólnie zmusić załogę
do właściwego zachowania. Jednak przez lata konflikt jest jedynie podsycany.
Ponieważ postawa wolontariuszki
współpracującej z pracownikami blokuje wiele pozytywnych zmian w stosunku do
zwierząt, o które walczymy a jej działania nakierowane są na to, by nie
doprowadzić do wyciągania konsekwencji za zaniedbania w stosunku do zwierząt - chcemy wyraźnie zaznaczyć naszą odrębność i nie być z nią mylone. Czemu o tym
piszemy? Od jakiegoś czasu wolontariuszka
określa się niezależną co jest niezgodne z prawdą a czym podszywa się pod naszą
działalność. Wolontariuszka działająca w schronisku ma
podpisane porozumienie ze LPGK - spółką, która zarządza schroniskiem, tak więc jest
związana - a nie niezależna. Z tego powodu nigdy nie usłyszycie od niej
całej prawdy, bo druga strona porozumienia jej na to nie pozwoli. Być może
słowo: „niezależność” myli ona z
„dobrowolnością”…
W związku ze stosowaniem tej mylącej strategii zamieszczamy poniżej
naszą działalność internetową, która jest w 100% NIEZALEŻNA i taka pozostanie:
Blog adopcyjny, na którym charakteryzujemy zwierzęta i
polecamy ich rozsądnej adopcji:
oraz JEDNO konto na Facebooku - Rozsądne Adopcje
Popieramy wszelkie działania mające na celu
pomoc dla zwierząt, zwłaszcza tym z naszego schroniska i szukania im domów –
chociaż nie za wszelka cenę. Niestety, dla dobra zwierząt nie popieramy
wszystkich działań wolontariatu współpracującego ze schroniskiem, dlatego
wyraźnie zaznaczamy różnicę, która istotnie wpływa na przestrzeganie praw
zwierząt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz