poniedziałek, 9 lutego 2015

Schronisko pozorów cz.1... 7 luty 2015



Od kilku lat, odkąd regularnie przychodzimy do schroniska nie zmienia się w nim jedno – pozory, które mają przysłaniać rzeczywistość. Na dbanie o nie zużywa się tu więcej energii niż na pracę ze zwierzętami. Dzieje się tak dlatego, że zazwyczaj osoby odwiedzające sporadycznie schronisko nie są w stanie pośród psiej wrzawy dostrzec rzeczy, które faktycznie mają służyć zwierzakom i przyczyniać się do ich właściwej egzystencji w tym miejscu. Na pierwszy rzut oka rzuca się więc przystrzyżona o każdej potrze roku trawa na głównym placu oraz widoczne z daleka pomalowane ściany boksów. I to już wystarczy, by na zagonionych na co dzień ludziach stworzyć  pozytywne wrażenie i nie zaglądać głębiej. Tracą na tym zwierzęta nieświadome tej manipulacji a zyskują pracownicy, którzy nie muszą przemęczać się stałą opieką nad zwierzętami a jedynie dbać o prządek w papierach i utrzymywać pozory.
Pokrótce wymienimy najważniejsze z nich, które każdy z łatwością może dostrzec.

1/ Pozorny remont. Wykonany latem 2013r. pierwszy raz  od co najmniej 10 lat, za kwotę 45 tysięcy zł z pieniędzy pochodzących z budżetu naszego miasta. Miałyśmy na niego duży wpływ i po 4 latach pism do różnych instytucji doczekałyśmy się go. Niestety, jak się okazało remont sprowadził się jedynie do odświeżenia wyglądu schroniska a nie poprawienia warunków dla przebywających w nim zwierząt. Dziurawe  i spróchniałe dachy, które powinny być wymienione w pierwszej kolejności o co właśnie walczyłyśmy, doprowadziły do tego, że dziś, po 1,5 roku od wykonania "remontu" stan boksów jest taki, jak przed jego przeprowadzeniem. Zatem pieniądze przeznaczone na remont zostały dosłownie wyrzucone w błoto. Czy ktoś z władz się tym przejmuje, czy ktoś poniesie za to odpowiedzialność? W naszym mieście jak zwykle NIKT, jedynie zwierzęta będą nadal cierpieć niewygody zamknięte w takich warunkach.
 
 2/ Pozorne wyłożenie słomą bud – tylko w okresie zimowym. Wygląda to tak, że kiedy przez co najmniej tydzień utrzymują się mrozy kierownictwo łaskawie ZEZWALA na wyłożenie bud słomą. Widać wtedy puchatą słomę wystającą z bud  i rozrzuconą przed nimi. Niestety, nie trwa to długo. Po kilku tygodniach słoma jest już wydeptana a wieczna wilgoć w boksach i codziennie zmywanie odchodów wodą pod ciśnieniem ze szlaucha sprawia, że dodatkowo jest mokra i nie schnie. I co dalej? NIC. Takiej słomy  już się zazwyczaj nie wymienia do końca zimy, zwłaszcza tak łagodnej jak w tym roku. Nie ważne że noce nadal są mroźnie - zwierzęta wyczerpały limit ciepłego posłania w budach. 
 Jednak oficjalny przekaz jest zupełnie inny - każdy kto przychodzi do schroniska od razu może zauważyć bele słomy pod wiatą, co sprawia wrażenie, że skoro są, to zwierzęta z niej korzystają. Niestety, to kolejna manipulacja pozorów. Obrazek leżącej pod wiatą słomy jest jak w .pdf - nie zmienia się  i to przez lata(!) bo nigdy nie zostaje zużyta cała słoma w jednym roku. 
Mimo wydeptanej słomy w budach, na dachach bud obitych blachą leżą kołdry, które Państwo przywozicie do schroniska, by psom było ciepło. Czy służą one w jakikolwiek sposób zwierzętom? Oczywiście że nie, służą jedynie do robienia wrażenia, podobnie jak leżąca pod wiatą słoma .
 
W sprawieniu jeszcze większego pozoru na odwiedzających pracownicy posunęli się do tego, by specjalnie wyciąć dziurę w budzie, przez którą będzie widać styropian! 
Styropian sprawia jedynie, że budy są schronieniem przed wiatrem jednak nie wpływa na to że psu leży się w niej w miarę wygodnie i że jest mu ciepło. Niestety, tego już odwiedzający zobaczyć nie może, co wykorzystuje obsługa schroniska i od lat zaciera ręce jak to udaje im się kiwać ludzi, którzy wychodzą ze schroniska z pozytywnym wrażeniem – niestety tylko wrażeniem…

Obecnie w  niektórych boksach do których trafiają nowe psy, słoma została całkiem usunięta i nie włożona na nowo, więc nowi „lokatorzy” śpią już na gołych dechach mimo mrozów nadal panujących w nocy. 
 
 

Zwłaszcza ten bernardyn ma pecha – w jego budzie słoma chyba została celowo usunięta, żeby czasem nie było mu za gorąco (?).
 

Budy w takim miejscu jak schronisko powinny być wyłożone słomą ZAWSZE, nie tylko w mrozy. Budy wewnątrz są zniszczone , wydrapane, dziurawe. Psy zanieczyszczają je odchodami w warunkach w których nie umieją się odnaleźć a także wnoszą do nich jedzenie które pleśnieje. Z kilkuletniego doświadczenia w tym miejscu wiemy ze 100% pewnością, że budy NIGDY nie są sprzątane. W jakich warunkach śpią psy często nie wiedzą nawet sami pracownicy, bo zwyczajnie nigdy do nich nie zaglądają! Dlatego tym bardziej powinna być w nich zawsze słoma wymieniana przynajmniej raz w miesiącu. Dzięki temu byłyby one przy okazji regularnie sprzątane i mniej niszczone przez zwierzęta. Takie działanie miałoby sens i chyba nie jest aż tak pracochłonne?... Teoretycznie tak, jednak w praktyce panowie wolą przystrzyc trawkę i krzewy a resztę dnia spędzić na ławeczce.
 

3/ Pozorna opieka weterynaryjna. Ponieważ w schronisku dzieje się tak, jak dokumentujemy na tym blogu, żaden szanujący się weterynarz nie chce w nim pracować. Ci którzy naprawdę chcieli pomóc – uciekli, kiedy poznali zasady jakie w nim panują. Ludzie właściwie wykonujący swoją pracę nie mogą zgodzić się na taką prowizorkę i przykładać się do niej, dlatego zwyczajnie nie są zainteresowani pracą w tym miejscu, choć wielu z nich nad tym ubolewa i deklaruje, że gdyby tylko została wymieniona załoga i kierownictwo z chęcią pomagali by schroniskowym zwierzakom. Niestety, tylko to co dobre szybko się kończy, zaś to co w odwrotną stronę potrafi trwać wiecznie – zwłaszcza dla zwierząt, których życie jest krótsze. Dlatego też w schronisku zatrudniony może być obecnie jedynie weterynarz z przypadku, tak jak wszystko inne. Efekty jego „pracy” często były przez nas opisywane. Dziś czas na nowe.

Suczka, która od maja zeszłego roku przebywa w schronisku cierpi na straszny swąd. Jej skóra jest czerwona i  cienka jak papier od ciągłego – co kilka minut (!) drapania się. Wyobraźmy sobie jak ona cierpi rozdrapując się już od 9 miesięcy! Życie tego psa to niekończące się cierpienie!  Niestety, weterynarz przez cały ten czas nie zrobił nic by jej ulżyć. Czy tak powinna wyglądać praca nawet najmniej zaangażowanego  weterynarza? Przecież tutaj wystarczy podawać przez jakiś czas odpowiedni antybiotyk i życie tej suczki diametralnie się polepszy! To wie każdy, nawet bez medycznego wykształcenia! Panie Filipowski jak długo jeszcze będzie pan skazywał tą suczkę na ból? Może już dość się wycierpiała by zasłużyć na pana uwagę?
 

Do boksu 27 trafiła niedawno starsza suczka. Psina jest mocno zaniedbana i wychudzona, jednak mimo sterczących kości, jej podbrzusze powiększa się z tygodnia na tydzień. Czy ona czasem nie jest w ciąży? Czy ktoś zwrócił na to uwagę? Jeśli tak, to do jej budy powinna natychmiast  trafić słoma oraz pożywna puszka jedzenia każdego dnia. Takie obowiązują standardy przy opiece nad ciężarnymi zwierzętami. Czy legnickie schronisko musi być zawsze niechlubnym wyjątkiem?

I jeszcze nowy pies któremu krew sączy się z oczu. Czy otrzymał pomoc? W tą sobotę nie było tego widać…

Bardzo możliwe, że weterynarz nie ma pojęcia o stanie tych zwierząt, ponieważ pracownicy mu tego nie zgłaszają. Jednak to niczego nie tłumaczy, bo jego praca nie powinna ograniczać się do zgłoszeń pracowników i przebywania w schronisku jedynie w budynku. Jego obowiązkiem powinien być codzienny OSOBISTY obchód boksów i PRZYGLĄDANIE  się psom w nich przebywających. Obecny weterynarz nie przyjmuje zgłoszeń o stanie zdrowia psów w schronisku od ludzi, tłumacząc to zasadami panującymi w schronisku, które bez dyskusji zaakceptował, dlatego tylko pracownik może mu cokolwiek zgłosić. Czy na tym polega opieka nad zwierzętami specjalisty, że przyjmuje zasady ludzi którzy nie znają się na jego fachu i wykonuje tylko ich zgłoszenia? Wychodzi na to, że niewykształcony pracownik i kierownik mają więcej do powiedzenia przy leczeniu zwierząt niż weterynarz, który na to pozwala…

4/ Pozorny wybieg  dla zwierząt. Po latach walki z urzędniczą (betonową) maszyną doprowadziłyśmy do jego powstania. Co z tego, kiedy pracownikom nie chce się go obsługiwać i wyprowadzać na niego psy? Dziś mimo ładnej pogody żaden z ok. 60 (sześćdziesięciu!) psów przebywających w schronisku nie skorzystał z wybiegu!!! Kilka psów wyprowadzili wolontariusze, zaś reszta gniła jak każdego dnia w boksach. Wolontariusze mieli wspomagać wyprowadzanie zwierząt niezależnie od codziennego wyprowadzania ich na wybieg. Bardzo możliwe że pracownicy zrozumieli, że wybieg powstał po to, by psy mogły na niego patrzeć?... Czy nie ma nad nimi ŻADNEJ w miarę inteligentnej osoby, która by im wytłumaczyła fakt  jego powstania? Panie Prezydencie, a  może Pan jako właściciel schroniska z „wyboru” mieszkańców tego miasta podjąłby się tego skomplikowanego zadania?
5/ Pozorna adopcja. W legnickim schronisku adopcje  przeprowadza się nie po to, by zwierzę znalazło dom, tylko by papiery dobrze wyglądały i świadczyły o wykonywaniu pracy w tym miejscu. Dlatego psy oddaje się bezmyślnie każdemu,  bez żadnych konsekwencji. Zaś karygodnym zaniedbaniem jest to, że w momencie kiedy pies po raz kolejny trafia do schroniska, nie szuka się jego właściciela, by Straż Miejska wymierzyła mu karę za niewykonanie umowy do której się zobowiązał  i za porzucenie zwierzaka, mimo tego że jego dane osobowe znajdują się w dokumentach adopcyjnych. Tą fikcję panującą w legnickim schronisku zna coraz więcej nieuczciwych ludzi, w związku z czym do schroniska coraz częściej trafiają zwierzęta nawet po kilka razy! We wcześniejszych latach było to rzadkością a teraz zamienia się w plagę ponownego porzucania zwierząt po ich adopcji i odbywa się to oficjalnie bez żadnych konsekwencji.
 Miki został adoptowany w listopadzie ubiegłego roku. Po trzech miesiącach jest z powrotem w schronisku...
 Box był w schronisku w kwietniu ubiegłego roku. Zaadoptowany w maju, wrócił do schroniska po 9 miesiącach - bez żadnych konsekwencji dla właściciela.

Mimo krótkiego opisania pozorów panujących w legnickim schronisku nie wszystkie zmieściły się w tym poście.  Reszta do której należy m.in. pozorny wolontariat czy sterylizacja zostaną opisane wkrótce. 
  CDN...

********
A na zakończenie pozytywny akcent naszej pracy – pozdrowienia od uroczej suczki, która czeka na odpowiedzialnego opiekuna. 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz