W zimie często słyszymy jak inni mówią żeby nadszedł mróz, bo o tej porze roku powinno być zimno, po to tylko, by naturze stało się zadość. Mówiąc tak, ludzie myślą o tym, że mają ciepłe ubrania, nagrzane domy i miło jest stać przy oknie i patrzeć jak mróz maluje na szybach. Niestety, nie myślimy o tych którzy takich możliwości nie mają i ujemne temperatury równają się walce o życie, która nie raz zostaje przegrana. My, odkąd zaczęłyśmy chodzić do schroniska, nie pragniemy mrozu i zaklinamy rzeczywistość, żeby kolejna zima była łagodna i pozwoliła przeżyć zwierzętom – zarówno tym w schronisku jak i żyjącym na wolności, na dworze. Kiedy więc słyszymy w prognozach pogody o mrozie, pojawia się niepokój. W takie noce nie możemy spokojnie spać, myśląc o tym, czy nasze bezdomniaki w schronisku przeżyją ten czas i którego z nich może zabraknąć z tego powodu przy następnej wizycie. Jak straszna musi być śmierć przez zamarznięcie! Wiadomo, że zwierzęta mają inną zdolność odczuwania zimna i są przygotowane na przebywanie na dworze przez całą dobę, jednak mróz jest dla nich takim samym niebezpieczeństwem jak dla ludzi. Jak boli mróz przekonałyśmy się w ostatnią sobotę, przebywając na nim przez kilka godzin w schronisku. Mimo najcieplejszego ubrania zimno nas paraliżowało, zaś zwierzęta miały na sobie jedynie sierść …
Niestety, w schronisku w związku z tak ekstremalną temperaturą nie robi się zupełnie nic. Już od pierwszych boksów „hotelowych” widać jak w taką pogodę myśli się tu o zwierzętach. Włazy w boksach, w których zwierzęta mają problem z ich podniesieniem są otwarte - podwiązane paskiem, a w środku nie ma budy, tylko legowisko. Całe zimno przedostaje się bez żadnych przeszkód do środka i zwierzę nie ma gdzie się przed nim ukryć. Przeważnie są to małe pieski, które w czasie zimy przenosi się do boksów przy budynku, by nie zmarzły ale co z tego, kiedy mają otwarte na zewnątrz włazy? Czy ktoś myśli o tym, że to się wyklucza? Nie! Najważniejsze że ludziom ciepło.
Nie pomyślano (czasownik nieużywany przez obsługę
schroniska) o przeniesieniu do boksu przy budynku chudego staruszka z
cieniutką sierścią, który siedzi sam w boksie zewnętrznym. Boimy się by nie
stał się ofiarą mrozów…
...podobnie jak Jonny – chudzinka z krótką sierścią, sam w
boksie zewnętrznym.
Za to w cieplejszym boksie hotelowym nie wiedzieć czemu od kilku już tygodni przebywa dobrze zbudowany labrador, który ma grubą sierść i sporo tłuszczu pod skórą... Akurat w jego przypadku ten boks jest za mały i pies pozbawiony jakiegokolwiek ruchu jest agresywny, jednak nikogo to w tym miejscu nie wzrusza ... a inne - mniejsze, marzną na zewnątrz ... ot polityka a raczej zupełna bezmyślność pracowników ...
W taką pogodę zwierzęta trzymane w zamknięciu i na dworze, mające ograniczoną możliwość ruchu, powinny mieć bardziej energetyczne pożywienie. Niestety, mimo tego że schronisko zaopatrzone jest w kocioł, to w weekendy, bez względu na pogodę nie gotuje się ciepłej mazi oraz nie daje mokrej karmy z puszek, które Państwo właśnie z tego powodu przynosicie teraz do schroniska. W miskach u wszystkich psów –także staruszków mających kłopoty z gryzieniem twardego - jest tylko sucha karma. W dodatku woda w miskach jest przez cały dzień zamarznięta a warunkiem karmienia psa taką karmą jest STAŁY dostęp do wody, inaczej robią się w żołądku złogi, bo karma nie ma się w czym rozpuścić. W poprzednich latach, kiedy woda zamarzała widziałyśmy że pracownicy nawet kilkukrotnie chodzili z taczką gorącej wody i rozpuszczali tą zamarzniętą w miskach, a zwierzęta przynajmniej kilka razy w ciągu dnia mogły się napić. W ostatnią sobotę nie rozpuszczono wody w miskach ani razu! Psy przez cały dzień nie mogły się napić, w związku z czym także nie jadły, a te bardziej zdeterminowane próbowały jedynie lizać lód.
W taką pogodę zwierzęta trzymane w zamknięciu i na dworze, mające ograniczoną możliwość ruchu, powinny mieć bardziej energetyczne pożywienie. Niestety, mimo tego że schronisko zaopatrzone jest w kocioł, to w weekendy, bez względu na pogodę nie gotuje się ciepłej mazi oraz nie daje mokrej karmy z puszek, które Państwo właśnie z tego powodu przynosicie teraz do schroniska. W miskach u wszystkich psów –także staruszków mających kłopoty z gryzieniem twardego - jest tylko sucha karma. W dodatku woda w miskach jest przez cały dzień zamarznięta a warunkiem karmienia psa taką karmą jest STAŁY dostęp do wody, inaczej robią się w żołądku złogi, bo karma nie ma się w czym rozpuścić. W poprzednich latach, kiedy woda zamarzała widziałyśmy że pracownicy nawet kilkukrotnie chodzili z taczką gorącej wody i rozpuszczali tą zamarzniętą w miskach, a zwierzęta przynajmniej kilka razy w ciągu dnia mogły się napić. W ostatnią sobotę nie rozpuszczono wody w miskach ani razu! Psy przez cały dzień nie mogły się napić, w związku z czym także nie jadły, a te bardziej zdeterminowane próbowały jedynie lizać lód.
W innym boksie było mnóstwo krwi. Energiczna suczka skacząc
po zamarzającej wodzie zraniła sobie łapki. A ponieważ cały czas biegała, to
ranki przyklejały się do lodu, zamarzały i pękały co, sprawiało że nieustannie
krwawiły.
Czy nadal będziemy się tak cieszyć z mrozu?....
*******
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz