niedziela, 17 stycznia 2016

16 stycznia w schronisku.


W dzisiejszą sobotę w schronisku nie działo się wiele. Do plusów należy zaliczyć to, że w boksach psy miały 2 rodzaje(!) jedzenia – karmę suchą i mokrą. To jest niebywałe w tym miejscu, dlatego należy o tym koniecznie wspomnieć. Mało tego, ktoś poświęcił się na tyle, że każdy pies miał swoją miskę do wyboru tak, że jeśli w boksie znajdowały się dwa psy to było w nim aż pięć misek! (jedna z wodą). Wyglądało to jak wystawa z jedzeniem:) ale najważniejsze że psy były dzięki temu najedzone, a bezzębne staruszki nie musiały męczyć się z twardymi kawałkami. Szkoda tylko, że nie zdarza się to częściej…

Były też zaniedbania. Jedna suczka – wyglądająca na karmiącą, miała strasznie dużo kleszczy a najwięcej w  środku uszu! Weterynarz nie zajął się ich usunięciem  a i obsługa nie zwróciła na to uwagi, mimo tego że przebywa z psami przez cały dzień pracy. 
Podobnie było z długowłosym, energicznym wilczurem, który jest oblepiony rzepami. Ma na całej powierzchni wielkie kołtuny, które mocno go kłują i swędzą. Nikomu nie przyszło do głowy, że trzeba mu pomóc i powycinać „dziady”, bo  przecież same nie wypadną.

Mimo nadal nie sprzyjającej pogody, było trochę odwiedzin z Państwa strony, za co dziękujemy w imieniu psów. Kiedy tylko możecie, odwiedzajcie Państwo schronisko, przyprowadzajcie swoje dzieci i kształtujcie od małego ich świadomość w stosunku do zwierząt a przy okazji dostarczajcie psom nowych wrażeń, których są pozbawione zamknięte w małych boksach.
****** 
Kolejne ofiary ludzkiej bezmyślności i okrucieństwa trafiły do schroniska.
Przemiła i ciężarna suczka, niedopilnowana przez człowieka, która na dniach urodzi bezdomnie szczeniaki....

A także wrażliwa suczka, która kolejny tydzień już jest w schronisku i nadal nie potrafi się tu odnaleźć. Zamiast przyzwyczajać się do tego miejsca, suczka coraz bardziej  zamyka się przed światem - nie wychodzi z budy, nie je, nie jest zainteresowana tym co dzieje się na zewnątrz. Na samym początku była bardzo przerażona i z rozpaczy wpychała pyszczek w kraty aż robiły jej się głębokie rany, teraz nie wychodzi już na zewnątrz, jakby straciła zupełnie zainteresowanie światem i życiem... Tak często cierpi pies po porzuceniu przez człowieka, zaś ludzie nie zdają sobie sprawy jaką krzywdę robią żywej istocie... To kolejny obraz ludzkiego okrucieństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz