W dzisiejszą sobotę w schronisku nie działo się wiele. Do plusów należy zaliczyć to, że w boksach psy miały 2 rodzaje(!) jedzenia – karmę suchą i mokrą. To jest niebywałe w tym miejscu, dlatego należy o tym koniecznie wspomnieć. Mało tego, ktoś poświęcił się na tyle, że każdy pies miał swoją miskę do wyboru tak, że jeśli w boksie znajdowały się dwa psy to było w nim aż pięć misek! (jedna z wodą). Wyglądało to jak wystawa z jedzeniem:) ale najważniejsze że psy były dzięki temu najedzone, a bezzębne staruszki nie musiały męczyć się z twardymi kawałkami. Szkoda tylko, że nie zdarza się to częściej…
Były też zaniedbania. Jedna suczka – wyglądająca na
karmiącą, miała strasznie dużo kleszczy a najwięcej w środku uszu! Weterynarz nie zajął się ich usunięciem
a i obsługa nie zwróciła na to uwagi,
mimo tego że przebywa z psami przez cały dzień pracy.
Podobnie było z długowłosym, energicznym wilczurem, który
jest oblepiony rzepami. Ma na całej powierzchni wielkie kołtuny, które
mocno go kłują i swędzą. Nikomu nie przyszło do głowy, że trzeba mu pomóc i
powycinać „dziady”, bo przecież same nie wypadną.
Mimo nadal nie sprzyjającej pogody, było trochę odwiedzin z
Państwa strony, za co dziękujemy w imieniu psów. Kiedy tylko możecie,
odwiedzajcie Państwo schronisko, przyprowadzajcie swoje dzieci i kształtujcie
od małego ich świadomość w stosunku do zwierząt a przy okazji dostarczajcie
psom nowych wrażeń, których są pozbawione zamknięte w małych boksach.
******
Kolejne ofiary ludzkiej bezmyślności i okrucieństwa trafiły
do schroniska.
Przemiła
i ciężarna suczka, niedopilnowana przez człowieka, która na dniach urodzi bezdomnie szczeniaki....
A także wrażliwa suczka, która kolejny tydzień już jest w
schronisku i nadal nie potrafi się tu odnaleźć. Zamiast przyzwyczajać się do
tego miejsca, suczka coraz bardziej zamyka się przed światem - nie wychodzi z
budy, nie je, nie jest zainteresowana tym co dzieje się na zewnątrz. Na samym
początku była bardzo przerażona i z rozpaczy wpychała pyszczek w kraty aż robiły jej się głębokie rany, teraz nie wychodzi już na zewnątrz, jakby
straciła zupełnie zainteresowanie światem i życiem... Tak często cierpi pies po
porzuceniu przez człowieka, zaś ludzie nie zdają sobie sprawy jaką krzywdę
robią żywej istocie... To kolejny obraz ludzkiego okrucieństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz