Kolejny zimowy tydzień z którym zwierzęta w schronisku muszą
sobie jakoś radzić by przeżyć, bo ludziom nie chce się im pomagać...
Najgorsze chwile w swoim krótkim życiu przeżywa młodziutki
piesek. Ma on bardzo rzadką sierść, która zupełnie go nie grzeje ponieważ
pozbawiona jest podszerstka – puchu który chroni skórę. To piesek typowy dla
alergików, który nie gubi sierści bo ma włosy. Po takiej sierści wilgoć nie spływa, tylko w nią wsiąka, tak że maluch jest jeszcze mokry! Dodatkowo jest drobniutki i
nie ma grama tłuszczu - przy głaskaniu czuć małe kosteczki pod cieniutką
skórką.
W taką pogodę – zwłaszcza mroźne noce - siedzi sam w boksie zewnętrznym
i nawet nie ma się do kogo przytulić by się ogrzać. Cały tydzień zastanawiałyśmy się czy
zastaniemy go jeszcze żywego w schronisku, czy nie zamarznie w nocy przy temperaturze minus
10 stopni… Cudem przeżył, jednak każdy ma swoją wytrzymałość i teraz nawet przy
mniejszym mrozie energii może mu już nie wystarczyć… Niestety, zupełnie to nie
obchodzi obsługi, która przecież widzi tą małą kruszynkę na co dzień. Ten maluch cały czas się trzęsie z zimna i popiskuje!
Zamiast przenieść go do
boksu „hotelowego” przy budynku w którym grzeją się ludzie i jest cieplej, pracownicy bezmyślnie
przechodzą obok i liczą czas do
fajrantu. To kolejny argument przemawiający za tym, że największym problemem w
schronisku są zatrudnieni ludzie. Można zbudować tu wiele udogodnień i zasypać to miejsce darami, jednak
dopóki będą w nim pracować ludzie pozbawieni empatii, niczego to nie zmieni na
lepsze.
Trzymamy kciuki za tego malucha, by jak najszybciej trafił do
adopcji, bo w schronisku nikt mu nie pomoże przeżyć w taką pogodę...
********AKTUALIZACJA 26.01.2016 ***********
Dostałyśmy informację że maluch jest już bezpieczny i został zaadoptowany! Dziękujemy za duży odzew z Państwa strony i szybką reakcję.
********************************
Nikt z pracujących w schronisku obecnie ludzi nie myśli o
dobru zwierząt i o tym , że czas mrozów to szczególny okres, który wymaga zmiany zwyczajowych metod pracy i
większego „wysiłku”. Jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji i wspólnie trzeba
do niego dążyć, bo inaczej nigdy się tu nic nie zmieni a my do końca życia
będziemy zmuszone prowadzić ten blog…
Kolejne zaniedbanie z którym obecna załoga nic nie robi a
szkodzi to zwierzętom, to śliskie kafelki na podłodze w boksach „hotelowych”.
Nie dość że są śliskie (bo ścienne i nadające się do wnętrza budynku przez co
nie wytrzymujące warunków atmosferycznych) to jeszcze nieudolnie położone. Pod
kaflami są puste przestrzenie w których zbiera się woda a trakcie mrozu wypycha
je w górę i niszczy. Tworzy się wtedy nierówna powierzchnia, kafle pękają i kruszą się grożąc zranieniu
psów które muszą się po nich poruszać.
Tym bardziej, że w taką pogodę są
one wiecznie mokre i dodatkowo zwierzęta ledwo utrzymują równowagę.
By rozwiązać
ten problem naprawdę nie trzeba żadnych wielkich nakładów – wystarczy wylać
podłogę betonem z dużą ilością gruboziarnistego pisaku i będzie po sprawie. Tak
jak w boksach zewnętrznych – jest beton i psy normalnie po nim chodzą a nie ślizgają
się, a i taka powierzchnia nadaje się do szybkiego sprzątania. Niestety w takim
wypadku potrzebna jest inicjatywa człowieka, tylko kto ma ją mieć skoro nikomu zatrudnionemu
w tym miejscu nie zależy na losie zwierząt? Lepiej wszystko bagatelizować i
skupiać się na „czystych” papierach ignorując fakty.
I ostatnie zaniedbanie podczas dzisiejszej wizyty. To
źle dobrana para psów, z których mniejszy staruszek jest zdominowany przez
silniejszego i młodszego towarzysza.
Piesek cały czas stoi przy kratach i prosi
o pomoc, jednak nikt nie potrafi lub nie chce tego zobaczyć. A dookoła tyle
wolnych boksów…
Tylko dobra wola ludzi mogłaby to zmienić – niestety, nie tych
ludzi którzy są obecnie zatrudnieni.
******
*****
Kolejne biedaki które trafiły pod „opiekę” obsługi
schroniska…. Współczujemy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz