Miało być zupełnie o czymś innym – miłym, ale niestety,
pracownicy schroniska nie dadzą nam odetchnąć od horrorów, których są twórcami…
Miałyśmy nadzieję, że po ostatnim poście w którym opisałyśmy
obiecujące spotkanie z władzami, zmiany będą widoczne niemalże od razu.
Niestety, w tę sobotę było tak nerwowo jak za dawnych czasów i to za sprawą pracownika,
który do tej pory był jedynie biernym wykonawcą poleceń pracowników pracujących z dłuższym stażem i pewniejszych siebie.
Pierwszy punkt zapalny poznałyśmy z opowieści wolontariuszy
i aż wierzyć nam się nie chciało.
Otóż zdenerwowany mężczyzna chciał oddać swojego dużego,
starego psa (pomijamy wrażliwość i etykę takiego działania). Pracownik mimo
kilku prób powrotu tego człowieka do schroniska odmawiał, nie wskazując żadnego
innego rozwiązania. Natomiast wolontariuszki będące świadkami zajścia nazwał
szantażystkami (!) A to one po wszystkich tych nieudanych próbach porozmawiały
z mocno już zirytowanym człowiekiem, by nie porzucił psa gdzieś indziej, w niehumanitarny
sposób. Człowiek ten obiecał, że nic takiego nie zrobi, jednak gdyby nie
wolontariuszki mogłoby się to różnie skończyć…
Tak naprawdę nie wiemy czy pies faktyczne nie ucierpiał,
jednak postawa pracownika tylko przybliżała do drastycznego rozwiązania,
zamiast je zniwelować. O czym to świadczy?...
Nie trzeba było długo czekać, byśmy i my przekonały się o
złośliwości tego pracownika.
Przed schroniskiem dzieliłyśmy wędzone kości podarowane przez
darczyńców tak, żeby więcej psów mogło je otrzymać. Były przez to ubrudzone
ziemią i liśćmi, dlatego w schronisku umyłyśmy je wodą ze szlaucha. Kiedy
zobaczył to pracownik, natychmiast zakręcił wodę na całym schronisku (!).
Upał,
12 godzina, psy przestają wychodzić na spacery z powodu gorąca, a pracownik
złośliwe zakręca wodę! Podczas takich
upałów wszędzie się mówi się o wystawianiu i użyczaniu sobie wody, a w
schronisku zakręca się ją przed ludźmi?! SKANDAL!
Świadczy to o tym, że Prezydent albo zmienił zdanie po
naszym spotkaniu, albo jeszcze (?) jego uwagi nie dotarły na Ceglaną. Panie
Prezydencie, czy Pan nas okłamał?...
Kolejne niezmienione zaniedbania możemy opisać na
przykładzie jednej suczki.
Staruszka, ledwo trzymająca się na łapach została sparowana
z inną – młodą, silną i zdrową, a dodatkowo kilka razy większą suczką!
Oprócz tego, sunia była wybrudzona odchodami – kałem i
moczem tak, że aż siadały na niej muchy…
Zadaszenie które przepuszcza słońce i nagrzewa boksy
(kierownik uparcie twierdzi, że je pochłania (???!) jeszcze bardziej ją
osłabiały, co było widać i słychać w nieustannym dyszeniu, przechodzącym w charczenie…
Do tego dochodziły jeszcze śliskie kafle, na których taka
słabina z trudem łapała równowagę i z wysiłkiem stała w miejscu.
Boksy przy budynku to największe problemy w schronisku.
Niestety, obojętne władzy i ludziom, którzy niekiedy kiwnięciem palca mogliby
to zmienić.
Kolejne dwa, świeże przykłady, kiedy to przez śliskie,
popękane, ruszające się i nieprzytwierdzone kafle psy doznają urazów łap,
czemu cały czas zaprzeczają pracownicy.
Świeża suczka ma uniesioną i bezwładną przednią łapkę, na
której zupełnie nie staje.
Psica wyje i widać że cierpi. Weterynarz widział ją
i stwierdził… że to stare złamanie (!) więc nie objął jej żadną opieką! Nie dał
nawet tabletek przeciwbólowych! A uraz
wygląda na poważny - podejrzenie zerwania więzadła krzyżowego - bez operacji
suńka nigdy nie stanie na łapę! W pierwszej kolejności każdy normalny
weterynarz zrobiłby prześwietlenie!
Natomiast inny piesek, który przebywał w baksie hotelowym, a
teraz jest już w zewnętrznym, ma problem z obiema przednimi łapami, które stawia
sztywno i powoli, przez co ma duże problemy z wejściem do budy. Psiak trafił do
schroniska ze zdrowymi łapkami, co widać na zdjęciach z 21.07.
Po krótkim pobycie na niedostosowanym i
niebezpiecznym dla zwierząt podłożu, teraz już ledwo chodzi.
Przypominamy co mówią przepisy :
A w naszym schronisku dzięki popękanym fugom jest lęgowisko
robali!
I jeszcze o zamykaniu dwóch psów w boksach z jedną budą,
podczas gdy w boksach po przeciwnej stronie, w których przebywają pojedynczo
duże psy, znajdują się dwie budy…(?)
Na filmie widać suczki, z których jedna jest większa i dominuje
nad drugą. Nieśmiała zaś jest objęta przez wolontariuszy socjalizacją i pracą nad pewnością siebie. W tej sytuacji pracownicy wszystko psują, czym
przyczyniają się złośliwie do dłuższego cierpienia niewinnego stworzenia.
Panie Prezydencie, jedyne rozwiązanie to wymiana CAŁEJ załogi,
która nie radzi sobie z pracą przy zwierzętach. Przecież przyznał Pan nam rację….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz