W dzisiejszą sobotę , kolejny raz nie zawiedli Zwierzolubni,
którzy licznie przybyli do schroniska (aż nie było miejsca do zaparkowania samochodu!:)
by poświęcić swój wolny czas i wesprzeć bezdomne
i skrzywdzone przez ludzi zwierzęta, darowując im spacer, który w tym miejscu
jest nieocenionym szczęściem.
Dziękujemy Państwu za to, że przywracacie zwierzętom nadzieję w to,
że człowiek nie tylko potrafi krzywdzić, ale też być dobrym i opiekować się słabszymi. Oprócz tego, że zajmujecie
zwierzakom czas, który w tym miejscu ciągnie się bez żadnych granic, to jeszcze
przykładacie się do socjalizacji poszczególnych psiaków, które dzięki wspólnym
spacerom, integrują się z Wami. Wydaje się, że to tylko spacery, a mają one tyle
pozytywów, i dlatego tak dobrze się po
nich czujemy:) Tak więc, nie tylko
robimy przysługę psom, ale również sobie – zupełnie tego nie zakładając! - wracamy do domu szczęśliwi i
spełnieni, że mogliśmy zrobić coś dobrego dla świata. Tak trzymać!
***********
Po ostatnich naszych postach dotyczących karmienia zwierząt
jednakowymi porcjami jedzenia - zarówno psów dużych, jak i małych, zauważyłyśmy
w tym tygodniu progres w tym temacie. Kilka największych psów miało w boksach
podwójne miski po jedzeniu!
Super! Tylko czy takich rzeczy trzeba nam pilnować i to na
bieżąco?... Jak temat przycichnie, i nie będziemy na to zwracać Państwa uwagi,
dalej wszystkie będą karmione po równo…
Tak było we wtorek, a w sobotę przyszedł do schroniska nowy,
duży pies – mocno wygłodniały i wychudzony, jak na swój rozmiar - który
pochłaniał wszystko co przypominało jedzenie – OPRÓCZ CHRUPEK! które leżały
jak zaczarowane w misce.
Niestety, nie miał on dodatkowej miski z jedzeniem,
zwłaszcza, że nie wiadomo jak długo nie dostawał wcześniej odpowiedniej jego
ilości (a może w ogóle!). W związku z tym, zwłaszcza na początku – do momentu
nasycenia żołądka, zjada on całe schroniskowe jedzenie, jakie często nie jest zjadane
tak od razu przez psy, dłużej przebywające w schronisku. Póki nie nadrobi braków
w jedzeniu i nie nabierze odpowiedniej masy,
będzie ciągle głodny, dlatego powinien dostawać teraz nie tylko podwójne miski,
ale i dwa razy dziennie, aż sam zastopuje, i będzie jadł na bieżąco. Tylko kto
z obsługi, będzie zagłębiał się w takie niuanse?… zwłaszcza kiedy zwierzę samo
się nie poskarży i nie zawoła o dodatkową porcję?...
*********
Ponad pół roku temu, do schroniska trafił „Miki” (opis na
blogu rozsądne-adopcje), którego sierść nie jest typowo psia – ma włosy bez
podszerstka, pozbawione naturalnej okrywy łojowej, które wchłaniają wszystkie
brudy.
To jeden z tych piesków, jakie ludzie „zmodyfikowali” sobie na własne
potrzeby, by oszukać naturę – w tym przypadku alergia na sierść. Niestety, nikt
z tych „bogów” nie przewidział, że także i takie psy będą porzucane i nikt nie
będzie dbać o ich „specjalne” włosy. Zwierzęta te przeżywają w schronisku gehennę
– nie strzyżone i nie pielęgnowane na bieżąco, zamieniają się w jeden wielki
kołtun! Ich skóra nie oddycha, a w zbitej sierści znajdują sobie ciepłe miejsce
drobne pasożyty, które dodatkowo utrudniają życie psa. Taka sierść nasiąknięta
na bieżąco wszystkim co tylko możliwe, jest cały czas ciężka, co dodatkowo utrudnia
życie zwierzęciu.
Wracając do Mikiego. Kiedy trafił do schroniska, był właśnie
tak bardzo zaniedbany, że obsługa wyjątkowo (brawo!) powycinała mu kołtuny.
Zapewne dlatego piesek, pomimo zamknięcia w boksie odżył.
Niestety, minęło
kilka miesięcy, spędzonych w brudnym boksie i pies, nie strzyżony na bieżąco,
wygląda podobnie jak w dniu przyjęcia!
A przecież znajduje się tu POD OPIEKĄ
ludzi, którzy powinni być za niego odpowiedzialni! Wygląda na to, że pod okiem
obsługi pies cierpi podobne męki, jak te zanim tu trafił… Aż strach myśleć, co
będzie czuł, kiedy nadejdą upały! Przy takim stanie sierści, przy skórze mogą
zrobić się nawet odparzenia! – a to już trudne do wyleczenia. Dlaczego
weterynarz i pracownicy doprowadzają go do takiego stanu? Wiadomo, że
wiedzieliby o takiej sytuacji, gdyby
głaskali psy, albo przynajmniej wnikliwie je obserwowali, ale o tym to można jedynie pomarzyć. Jaki wniosek? Ten sam co
zawsze – cała obsługa do wymiany!
Do takiego samego wniosku prowadzi użytkowanie wybiegu przez
ludzi do tego wyznaczonych. Psy mimo właściwej pogody nie korzystają z niego na bieżąco. A kiedy już jednego dnia tak, jak np. w ostatnią sobotę – przyjdzie
wielu wolontariuszy, to zupełnie nie zwracają uwagi na wybieg – wprowadzają jednego
psa, który siedzi tam większość dnia, a pracownicy mają bzdurne alibi, że przecież większość psów była na spacerach,
nawet po dwa razy. No i co z tego?! Kiedy jest możliwość, pies zamknięty na
co dzień w boksie, może przecież chodzić na spacery czy korzystać z wybiegu po
kilka razy! Tego nigdy nie za wiele, i nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie –
pomoże zwierzakowi przeżyć jakoś tę schroniskową rzeczywistość.
Tak zachowują się psy po spacerach:
Czy nie zasługują na więcej?
A wybieg pusty, bo zła pogoda...
Czy to tak
naprawdę trudno zrozumieć i trzeba być mega-inteligentnym?! Podobnie jest, kiedy kropi chwilowy deszczyk, albo jest niewyraźna pogoda - pracownicy, mimo wydawania psów na spacery, nie wyprowadzają innych na wybieg, biorąc za alibi "złą" pogodę (!).
Przy
obecnej obsłudze wybieg jest wykorzystywany max. w 30%, a przekaz pracowników jest
taki: chwalicie się, że doprowadziłyście do wybudowania wybiegu, a my i tak nie
będziemy z niego korzystać jak należy, tylko udawać - kosztem psów, że je
wyprowadzamy. I co nam zrobicie?
Ratunku, czy ta bezmyślność i złośliwość kiedyś się skończy?!
Po raz kolejny – CAŁA obsługa do
wymiany!
Bardzo prosimy zawiadamiać na bieżąco o takich sytuacjach Prezydenta
naszego miasta, który jest w imieniu nas wszystkich właścicielem schroniska i
wszystkich przebywających tam zwierząt. Zgłaszajcie takie rzeczy także mailowo tkrzakowski@legnica.eu . Każdy
sygnał to głos zwierzęcia, który sam nie może się upomnieć o swoje prawa. Nie
bójmy się interweniować, nawet po kilka razy – mamy do tego prawo, a urzędnicy
mają obowiązek takie interwencje przyjmować i ustosunkowywać się do nich, a
także zmieniać to, co źle działa.
Natomiast w
sprawach warunków w jakich przebywają zwierzęta tj. pokruszonych i nieprzystosowanych
kafli w boksach hotelowych, braku stałego zadaszenia nad nimi, przegniłych
dachów nad boksami zewnętrznymi, czy niewłaściwej higieny jaka panuje w
schronisku – brak sterylizacji bud po każdym psie, odchody zalegające na stałe
w szparach między kratami, niespłukiwanym na bieżąco kanale przed boksami
„hotelowymi” przy budynku, w który stoją odchody i wiją się pasożyty tuż przed
nosami zwierząt, a także niewykładaniu bud słomą PRZEZ CAŁY ROK, a jedynie w
zimie, kiedy ścisną mrozy, oraz „pracy” schroniskowego weterynarza, której
efekty często widać zwłaszcza na sterylizowanych suczkach– prosimy powiadamiać
Powiatowego Lekarza Weterynarii. Jest szansa na zmiany, ponieważ od zeszłego roku nastąpiła zmiana na tym stanowisku i być może tym razem jest to właściwa osoba na właściwym miejscu - przychylnie nastawiona do zwierząt, a nie jak jej poprzednik, który
przyklepywał przez wiele lat skandaliczny stan życia zwierząt w schronisku
oraz aprobował niezgodnie z prawem jego funkcjonowanie, bez wybiegu zagwarantowanego
prawem. Obecnie Powiatowym Lekarzem Weterynarii jest Pani Barbara
Małecka-Salwach,
liczymy, że jest to osoba, będąca przyjacielem zwierząt, a nie
stanowiska.
Powiatowa Inspekcja Weterynarii mieści się w
Ziemnicach, przy ul. Legnickiej 12; legnica@wroc.wiw.gov.pl
godziny pracy urzędu: poniedziałek - piątek 7:15-15:15
godziny pracy urzędu: poniedziałek - piątek 7:15-15:15
Powiatowy Lekarz Weterynarii przyjmuje interesantów w sprawach skarg i wniosków w każdy poniedziałek w godzinach 15:15 - 16:15/
Psiaki ze schroniska liczą na nas. Pomożesz?
Na koniec przedstawiamy świeżaki, które
trafiły do schroniska w ostatnim tygodniu.