poniedziałek, 20 października 2014

Okrucieństwo którego sprawcą jest człowiek, fałszywi miłośnicy zwierząt, opiekunowie... -18 października

Jesteśmy zbulwersowane tym, co pracownicy w ostatnim czasie wyrabiają w schronisku! Na złość naszym obserwacjom zaczęli  już jawne znęcać się nad zwierzętami! Tak jakby celowo, z pełną świadomością braku pociągnięcia do odpowiedzialności, robią krzywdę zwierzętom i śmieją się nam w twarz. Niech ktoś nam wytłumaczy, czy widok cierpienia zwierząt może u normalnych ludzi wywoływać taką satysfakcję?! Czy  można łamiąc prawa zwierząt  i jednocześnie - bez żadnych konsekwencji, nadal pracować w legnickim schronisku i jeszcze dostawać za to co miesiąc pieniądze? Jak długo jeszcze takie sprawowanie władzy w imieniu mieszkańców będzie nam fundował obecny prezydent?! To co się dzieje w schronisku, to kpina wobec prawa!
To co nas tak rozwścieczyło to widok niedużej, spokojnej i starszej suczki zamkniętej w jednym boksie z większą i młodą, przez którą jest ona strasznie maltretowana - cała lewa strona pyska jest mocno opuchnięta, w krwawych głębokich ranach.                  
                                                                   
 

Kto na to pozwolił???!!! Przecież to zwyrodnialstwo, by zamykać ze sobą psy o nierównych siłach i różnych charakterach, które się nie tolerują! Przypomina to dawne zwyczaje panujące w tym miejscu, kiedy to pracownicy stosowali naturalną selekcję utrzymując w boksie dziką sforę psów, które rozprawiały się z nieszczęśnikiem, jaki podpadł obsłudze. Czyżby powrót do przeszłości? Czy kierownik nie nauczył się niczego przez tyle lat? Czy kolejny sądowy proces powinien wstrząsnąć Legnicą, by choć na chwilę zatrzymać spiralę okrucieństwa, obojętności i zwyrodnialstwa w tym miejscu? 

We wcześniejszym poście pisaliśmy o psach, których pracownicy po kilku tygodniach separacji, spowodowanej groźnym pogryzieniem - czyli czasem potrzebnym jedynie na zagojenie się ran u słabszego z nich, z powrotem - już z czystą premedytacją - zamknęli razem w tym samym boksie! Mimo tylu innych psów w schronisku, te dwa - z woli ludzi mają się wzajemnie zagryzać!
Czy nikomu oprócz nas nie drży serce widząc takie cierpienie? Czy osoby będące "wolontariuszmi" LPGK mogą na to wszystko patrzeć i nie reagować? A skoro nie mają takich praw, to po co w ogóle podpisywać porozumie z taką instytucją i jedynie tworzyć alibi dla ich działalności krzywdzącej zwierzęta? Ludzie, otrząśnijcie się! czy wy macie kamienie zamiast serc????!!!! Przez was walka o prawa zwierząt to jak walka z wiatrakami. Swoją obecnością i brakiem reakcji na takie przypadki, współczynicie  cierpienie tych zwierząt! Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?....

Psy to zwierzęta dla których często świat może być jedynie okrucieństwem. Oprócz krzywd wywoływanych na bieżąco przez pracowników w schronisku są także krzywdzone przed trafieniem do niego. Jedne, samym faktem porzucenia i stracenia tego, co do tej pory kochały i co było ich całym życiem, inne dodatkowo złym traktowaniem przez swoich "panów i władców".
Kolejny przykład psa który trafił do tego niewesołego miejsca, to piękny ale skrajnie wycieńczony i schorowany pies. Biedak jest wygłodzony i cierpi na bolesną chorobę skóry. Większość jego sierści jest wydrapana aż do zaczerwienionej skóry, jego oczy są zaropiałe, a uszy w środku porastają narośla w kształcie kafafiora, które całkowicie zatkały przewód słuchowy.
Czy znajdzie w sobie jeszcze siłę, by wyjść z tego ciężkiego stanu?...
 


Ktoś musiał dłuższy czas znęcać się nad nim, by w końcu porzucić. Jak to zawsze bywa w takich przypadkach nikt nie pomógł umęczonemu zwierzęciu, nikt nie zgłosił sprawy na Policję. Sami jesteśmy winni takich sytuacji, bo na nie pozwalamy! A potem dziwimy się, że ktoś w okrutny sposób skrzywdził dziecko! Tacy zwyrodnialcy niemal zawsze zaczynają od znęcania się nad zwierzętami, na które dostają społeczne przyzwolenie, a potem, nienasyceni w swoim okrucieństwie, szukają innych ofiar! 
Reagujcie na krzywdę zwierząt, jeśli nie chcecie żeby spotkało Was to samo!

********
Nowy piesek, który przebywa w schronisku i także jest zaniedbany to piesek rasowy. Jego zaniedbanie jest mniejsze, niestety także utrudniające mu życie. Jego sierść powinna być na bieżąco pielęgnowana, czego zabrakło w jego wypadku. Po nieprzystrzyżonej grzywce zasłaniającej oczy i utrudniającej widzenie, dodatkowo skaczą pchły! Oprócz tego psiak jest sparaliżowany strachem i cały czas drży. 

Inna sprawa, że nie jest naturalnym stanem rzeczy, aby pies był tak bardzo uzależniony od człowieka. Winna jest ludzka próżność, która każe nam tworzyć coraz to nowe rasy, nieprzystosowane do samodzielnego życia. Te rasowe "pieski-zabawki" wymagają stałej pielęgnacji i nie są w stanie samodzielnie żyć. Zastanówmy się więc dwa razy zanim wesprzemy tego typu fabryki psów rasowych, które służą tylko zaspokojeniu ludzkiej pychy!

***
Podobnie jak moda na psy haski i zmuszanie ich do życia w mieście - zupełnie nienaturalnym dla nich środowisku, co sprawia, że są to najczęściej porzucane psy rasowe (wymagająca rasa, nie nadająca się do życia w mieście, o czym pisałyśmy w ostatnich postach). 
Do schroniska trafił kolejny taki pies. Mamy nadzieję, że może tym razem zgłosi się po niego właściciel.
Pies jest zrozpaczony, próbuje przegryźć swoimi pięknymi, młodymi zębami kraty. Stara się też przecisnąć przez szeroko rozstawione pręty (w schronisku jest dużo boksów z węższym rozstawem) i co chwilę klinuje między nimi głowę, której nie może później wyciągnąć! Zawodzi wtedy przeraźliwie, pomagają mu ludzie odwiedzający schronisko i wolontariusze. Dla pracowników jest to widok i dźwięk zupełnie obojętny. Nikt nie biegnie mu pomóc, nikt też nie przenosi go do innego boksu. Być może nawet w tej chwili pies tkwi zaklinowany między prętami, a pracownicy najspokojniej w świcie siedzą sobie w swojej kanciapce... Oby tylko nie skończyło się tragicznie uduszeniem, za które w tym miejscu i tak nikt nie odpowie.
*********
Przepełnienie schroniska, o którym pisałyśmy w ostatnim poście przybiera coraz większe rozmiary! Zapełniane są już boksy, które od wielu miesięcy nie były używane - 1H i 2H. Niestety, po tak długiej przerwie w użytkowaniu, nikt ich nawet nie posprzątał przed umieszczeniem nowych zwierząt z odłowu:
 
**********
Na koniec możemy tylko dodać, że przeraźliwie brudna i zapchlona suczka oraz jej równie zaniedbany partner z boksu nadal nie zostały wykąpane. Przy  ich śmierdzącej "celi" trudno zatrzymać się nawet na chwilę - fetor jest nie do wytrzymania! Zwierzęta drapią się i męczą, leżą w brudnej budzie, pełnej zapleśniałej karmy i nieczystości... Jak w takim stanie mają przeżyć i znaleźć dom?
***
PODSUMOWUJĄC, wizyta w schronisku w tym tygodniu przyniosła jedynie niekończące się przykłady ludzkiego okrucieństwa, głupoty i chamstwa i żadnych dobrych wieści:(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz