poniedziałek, 6 października 2014

Zaniedbywane zwierzęta... 4 październik 2014

W ostatnią sobotę, problemem który zdominował wszystko inne były KLESZCZE!
Najbardziej zakleszczony pies siedzi w schronisku już drugi tydzień i do tej pory nie została mu udzielona pomoc! Ma on rany na całym ciele po starych kleszczach, a w strupach gnieździ się po kilka kleszczy w jednym miejscu! Oprócz kleszczy w rozdrapanych ranach widoczne są też inne stworzenia, takie jak mrówki ze skrzydłami. Zaś pchły - całymi chmarami  zwyczajnie po nim chodzą...
Pies jest żywcem jedzony przez pasożyty na oczach ludzi, których obowiązkiem jest mu pomóc!  

To tylko część kleszczy które zostały na "prędce" z niego wyjęte










Mimo takiego stanu od tygodnia nikt na to nie reaguje i pies jest już tak zmęczony ciągłym gryzieniem się i drapaniem, że stał się osowiały i nie ma na nic chęci.
Jednak cierpliwie stał w miejscu, kiedy uwalniałyśmy go od tego nieszczęścia.

Niestety nie jest to jedyny pies zaniedbywany przez obsługę schroniska.
W boksie 25 siedzi nowy amstaff „ozdobiony” wielkimi kleszczami. Jemu także nikt nie udzielił pomocy.
 

Dwa kolejne świeże w schronisku psy, również zakleszczone i także pozostawione same sobie… 
W dodatku źle dobrane - widać groźną dominacje jednego nad drugim i świeże rany od pogryzień.
 

Czy tak powinny wyglądać psy w schronisku? Czy znajdzie się ktoś kto będzie chciał zaadoptować je w takim stanie? Czy weterynarz nie obawia się groźnych chorób  przenoszonych przez te pasożyty, z których później będzie trzeba leczyć zwierzęta?
Nie udzielanie  pomocy psom w tym stanie, to jak znęcanie się nad nimi!
Panie kierowniku apelujemy do pana, by jak najszybciej zlecił pan zajęcie się tymi psami i dłużej nie brał odpowiedzialności za ich cierpienie.
 ******
Oprócz zaniedbań zdrowotnych pracownicy schroniska zaniedbują zwierzęta psychicznie. Największy pies w schronisku – piękny wyżeł, kolejny tydzień siedzi zamknięty w małym boksie hotelowym, w którym nie ma możliwości swobodnego poruszania się. 

Dlaczego w dalszym ciągu nie przeniesiono go do boksu zewnętrznego odpowiedniejszego dla jego rozmiaru? Ten pies zaczyna powoli „wariować” z braku miejsca, co widać z tygodnia na tydzień po jego coraz dziwniejszym zachowaniu. Czy oprócz porzucenia naprawdę musi  dodatkowo cierpieć? Dlaczego? Co takiego zrobił, że popadł w taką „niełaskę” w miejscu, które powinno być jego schronieniem. Jedni ludzie go skrzywdzili porzucając, inni nadal go krzywdzą…
 *****
Stałym „kącikiem” jest temat wiecznie mokrych boksów zlewanych wodą pod ciśnieniem. Ciąg dalszych tych schroniskowych „atrakcji”:

 *******
Na zakończenie:
  zabawki, które uszczęśliwiają – taka drobnostka, a jak cieszy
 
  i szczere podziękowanie za bycie z nimi i poświęcenie im nawet malutkiego kawałeczka ze swojego życia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz