Schronisko to miejsce, gdzie najlepiej można zaobserwować do czego zdolny jest człowiek... Potrafi pobić, okaleczyć i porzucić najwierniejszą istotę na ziemi, jaką jest pies.
W tym tygodniu trafił tu starszy i niewidomy pies - najwidoczniej taka "kaleka" przestała spełniać swoją rolę, przestała na siebie zarabiać, stała się bezużyteczna, a człowiek nie lubi opiekować się zwierzęciem, z którego nie może czerpać wymiernych korzyści:
Piesek jest zestresowany, ponieważ nie widzi w jakim nowym miejscu przebywa, kto do niego podchodzi, czy nie zrobi mu krzywdy... Mimo tego, kiedy wyczuje, że nic mu nie grozi, potrafić zaufać i otworzyć się na kontakt z człowiekiem. Uspokaja się kiedy czuje kojący dotyk ludzkiej ręki i nawet macha ogonkiem próbując zatrzymać przy sobie łącznika ze światem, który dobrze go traktuje.
Niestety jego "ułomność" odbija się też na poruszaniu i utrzymywaniu równowagi. Kiedy schyla głowę, traci równowagę i wywraca się na śliskich kafelkach. Dlatego przez większość czasu trzyma łepek wysoko uniesiony i węszy, ponieważ tylko tak jest w stanie poznać otaczający go świat. W związku z problemami z utrzymaniem równowagi, trudno jest mu zjadać pokarm z miski postawionej na podłodze. Może kierownik ulży mu trochę i postawi miskę na podwyższeniu? W innym wypadku pies nie nabierze wagi i nie wyleczy skóry, która nie jest w dobrym stanie.
Piesek przede wszystkim potrzebuje pilnej adopcji (jak tylko skończy mu się kwarantanna, czyli za około 2 tygodnie), ponieważ nie poradzi sobie przez resztę życia zamknięty w małej klatce.
Apelujemy do Państwa: naprawcie krzywdę jaka go spotkała! Podarujcie mu spokojną starość, a odwdzięczy się bezgranicznym zaufaniem i miłością!
***
Do naszego "ślepuska" dokwaterowano drugą ofiarę - najprawdopodobniej potrącenia - trzęsącego się ze strachu małego pieska z przetrąconym ogonem i oczami nabiegłymi krwią:
Ogrom nieszczęść wyrządzonych przez człowieka i spoglądających przestraszonymi oczami z każdego boksu jest nie do opisania!
***
Niestety musimy wrócić do tematu zaniedbywania obowiązków przez schroniskowego weterynarza Jacka Filipowskiego. Już w marcu zwróciłyśmy mu uwagę na psa z wrastającymi pazurami:
Wtedy postanowił zignorować nasze apele i pozostawić psa z wrastającymi pazurami bez opieki. Dziś sytuacja wygląda znacznie gorzej - stany zapalne w obu łapach, opuchlizna i ropa utrudniają psu chodzenie i przy każdym kroku sprawiają ból. Rana jątrzy się i niedługo konieczna będzie interwencja chirurga, albo pies w ogóle przestanie chodzić! A wystarczyło przyciąć dwa pazury! Tak oto zdrowe psy stają się w schronisku kalekami, a wiadomo, że psa niechodzącego raczej nikt nie zaadoptuje!
***
Już niedługo rocznica tzw. remontu, jaki za pieniądze mieszkańców Legnicy zafundowała schronisku spółka LPGK. Z tej okazji przygotowujemy posta, który pokaże jak 45 000 zł wyrzucono w błoto nie polepszając w żaden sposób warunków życia w schronisku. Dziś tylko mała zapowiedź:
dachy nad boksami po "remoncie"
nie wymaga komentarza...
***
Podczas gdy pracownicy schroniska nudzą się na ławeczce i nie wiedzą co ze sobą zrobić przez całą sobotę, zwierzęce odchody gniją tuż przy boksach - odpychając potencjalnych adoptujących... Czy według Powiatowego Lekarza Weterynarii, który podobno kontroluje schronisko nie jest to wylęgarnia bakterii, które zagrażają ludziom i zwierzętom?
***
Na koniec pozytywna informacja: pies, który trafił do schroniska z głęboką raną na szyi, w końcu zaczął dochodzić do siebie. Okazało się, że jest bardzo towarzyski, uwielbia głaskanie i drapanie za uchem!
rana w końcu zaczęła się goić