niedziela, 13 marca 2016

Schroniskowa ekipa. 12 marzec 2016


W pierwszym boksie zaraz po wejściu do schroniska znajduje się suczka z dwoma szczeniakami. 
Na początku roku trafiła ona do schroniska będąc w ciąży i tutaj się oszczeniła. Nie wiemy jednak dlaczego szczeniaczki nadal są przy matce i nie poszły dawno do adopcji. Suczki które oszczeniły się po niej zostały już zaadoptowane! Maluchy mają ostre ząbki a siedząc z mamą w jednym boksie próbują ssać mleko. Efekt jest taki, że jej sutki są całe poranione, widać  na nich bolesne rany i świeżą krew! 
Kto był tak „mądry”, żeby skazać suczkę na takie cierpienia a szczeniaczki przez tyle czasu blokować przed pójściem do ciepłych domów? Właśnie taka jest dewiza tego miejsca – nie myśleć, nie wysilać się a wypłata i tak będzie na koncie… 
Kiedy to miejsce zostanie ostatecznie oczyszczone z ludzi, którzy nie zasługują na pracę z żywymi istotami? Wraz ze zwierzętami niecierpliwie czekamy na ten dzień.
Po raz kolejny do schroniska trafiły psy całe oblepione kleszczami, którym nikt nie pomógł – ani pracownicy ani współpracująca z nimi wolontariuszka lpgk. 
Oto efekt naszej krótkiej „pracy” przez kraty. 
Psy cierpią pod nosem pracowników, którzy siedzą cały dzień w budynku i się nudzą...

Młodziutka i drobna suczka trafiła do schroniska i zaraz urodziła w nim szczeniaczki.
Dopóki ludzie którzy doprowadzają do takich sytuacji nie będą karani, dopóty nie zmieni się skala bezdomności zwierząt.  Jednak wszyscy możemy pomóc to zmienić  – może ktoś z Państwa rozpoznaje suczkę i potrafi wskazać bezmyślnych właścicieli?

W schronisku od dwóch tygodni znajduje się staruszek, który praktycznie nie ma zębów, bo są one starte do dziąseł.
Pies jest wychudzony zapewne między innymi z tego powodu, że nie może jeść twardego pokarmu. A co było w jego misce w tą i poprzednią sobotę? Oczywiście sucha karma z którą nie mógł sobie poradzić i mimo pełnej miski głodował… 
Kiedy dostał miękkie jedzenie dosłownie rzucił się na nie i  łapczywie połykał! Gdzie są ludzie którzy na co dzień zajmują się tymi zwierzętami? Czy tak ciężko ocenić stan takiego psa i dawać mu jedynie miękkie jedzenie z puszki? Współpracująca z pracownikami wolontariuszka też nie dostrzega głodującego psa a jedynie bezmyślnie wyprowadza go na spacery na które on nie ma siły…

Zabawki. Temat, o którym często pisałyśmy a który nadal nie został zrozumiany przez obsługę i wolontariat schroniska. Otóż, psy siedzą całymi dniami w zamkniętych boksach. W schronisku nie ma grafiku wyprowadzania ich na wybieg, w związku z czym nie wszystkie zwierzęta korzystają z niego w równym stopniu  czy też odpowiednio do swojego temperamentu i potrzeb. Nikomu nie chce się tym zajmować… Psy brane są wybiórczo, bez żadnego powodu i zostawiane na wybiegu niejednokrotnie przez cały dzień. Często byłyśmy też świadkami kiedy na wybieg wyprowadzane były największe staruszki, którym nawet nie chciało się wyjść z bud a na wybiegu kładły się i leżały zamiast biegać, natomiast  te zdrowe i silne z największym temperamentem skakały cały dzień przy kratach, nie doczekawszy się wyjścia. 
Ludzie wrażliwi na krzywdę zwierząt łatwo mogą sobie wyobrazić jak czuje się zamknięty w boksie pies , który przez długi czas nie ma możliwości wyzbyć się kipiącej w nim energii, zaś samo patrzenie w dal może doprowadzić nawet spokojne zwierzę do szału. I po to właśnie są zabawki! To jedyna możliwość, aby zająć się czymś w boksie i wyładować choć trochę energii! Niestety, schronisko w Legnicy nie istnieje dla zwierząt, tylko dla odwiedzających je ludzi, dlatego potrzeby psów są na ostatnim miejscu, bo ważniejsze jest żeby „dobrze wyglądało” z zewnątrz...
Dlatego też nie znajdziecie Państwo śladu zabawek w boksach. Wszystkie przynoszone przez Was zabawki są ewentualnie wyrzucane na wybieg, na którym pies ma tyle innych rzeczy do robienia, że na pewno sam nie będzie się tam nimi bawił lub też wrzucane masowo do kojców ze szczeniakami. Zaś zabawki, które zostawiamy psom w boksach, gdzie są najbardziej potrzebne - są z nich wyjmowane. Z kolei pluszowe maskotki w ogóle nie są dawane psom i układa się je na stoliku pod wiatą jako ozdoby do ocieplania wizerunku tak „miłej” obsługi. W konsekwencji tych działań zwierzęta w boksach nadal patrzą bez celu przed siebie… 
Dzisiaj kilka psów miało możliwość pobawienia się w boksie i było to dla nich dużym szczęściem co zostało udokumentowane na filmach. 
Niestety, obsługa nie podziela ich przyjemności. A oto powód, dla którego pracownicy nie dają do boksów zabawek…
 …po prostu ZA DUŻO sprzątania! Dla obsługi jest to ważniejsze niż to że pies wegetuje pozbawiony jakichkolwiek bodźców…

Weterynarz też został dobrany do obsługi i kieruje się podobnym poziomem empatii. Wszyscy wcześniejsi nie mogli długo wytrzymać w tym miejscu a co dopiero zaakceptować panujących tu zwyczajów i sami rezygnowali. W końcu udało się znaleźć takiego, któremu tutejsze nawyki nie przeszkadzają a NAWET są na rękę. Oczywiście kosztem zwierząt.  I tak oto suczka, której od miesięcy krwawią łapy nadal nie uzyskała żadnej pomocy lekarskiej, mimo iż w jej boksie bezustannie widać świeżą krew. 
Pisałyśmy o tym zimą pisałyśmy jak mrozy minęły, a suczka nadal jak krwawiła tak krwawi. Od czego jest w takim razie zatrudniony w schronisku weterynarz? Czy naprawdę przez tyle miesięcy tego nie zauważył, czy nie chce widzieć? 

Pozostałe „świeżynki” które doświadczyły ludzkiej bezmyślności i trafiły za kraty, na niełaskę tego samego typu osób.


Na koniec coś o higienie panującej w boksach, efekcie pracy obsługujących schronisko. Taka "mała" glizda..z pozdrowieniami dla kierownika!
 
Ot, i całe schronisko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz