niedziela, 20 grudnia 2015

19 grudnia w schronisku

W tym roku grudzień okazał się wyjątkowo łaskawy dla porzuconych zwierząt. Ponieważ pogoda dopisuje i nie musimy jak każdej zimy niepokoić Państwa informacjami o zamarzających w schronisku psach, możemy napisać o małych "sukcesach". Pies, który trafił do schroniska w złym stanie, a pracownicy dodatkowo pogorszyli jeszcze jego sytuację zaciskając starą, brudną obrożę na poranionej szyi, nie ma już nawet śladu po tej ranie:
Teraz, po kilku tygodniach i po naszej "prośbie" o ściągnięcie obroży chociaż na czas gojenia się rany, pies jest nie do poznania:
Być może dla pracowników czy dla ludzi, którzy raz byli w schronisku takie sytuacje nic nie znaczą, ale dla tego jednego, konkretnego psa zmieniło się wszystko - nie czuje już bólu ropiejącej rany. 
*** 
W ostatnim poście pisałyśmy o suczce Dianie:
Diana padła ofiarą nierozsądnej adopcji - podczas swojego pierwszego pobytu w schronisku nie została wysterylizowana, a osoba, która ją adoptowała porzuciła suczkę, kiedy ta, niedopilnowana zaszła w ciążę i tak Diana ponownie trafiła do swojej celi, tym razem zwiększając bezdomność o kolejne szczeniaki. Już po opublikowaniu naszego posta na ten temat, na oficjalnej stronie schroniska pojawiła się informacja jakoby suczka była w ciąży już w momencie adopcji, co jest nieprawdą. Pracownicy schroniska i wolontariuszka spółki LPGK wymyślili swoją wersję tej historii, żeby wybielić władze schroniska, które bezmyślnie sterylizują raz suczkę a raz samca i doprowadzają do bezsensownego rozmnażania psów, a potem często przekazują w nieodpowiednie ręce (Diana jest kolejną suczką, która w krótkim czasie Z POWROTEM trafiła do schroniska wraz ZE SZCZENIAKAMI) ze względu na brak jakiejkolwiek polityki adopcyjnej i nie wyciąganiu konsekwencji od ludzi, którzy zostawiają swoje dane w schronisku.
Żebyśmy nie pisali więcej o Dianie i innych psach, których historie obnażają niekompetencję i niekiedy okrucieństwo pracowników, niektóre z nich zamykane są w soboty w ciasnych pomieszczeniach (1m x 1m) wewnątrz budynku, a wyjścia na zewnątrz są blokowane zielonymi płytami:
Zza zablokowanych włazów dobiega przeraźliwe piszczenie szczeniaków i innych zamkniętych psów (wczoraj zablokowane były trzy boksy). Niektóre psy tak strasznie chcą się wydostać na zewnątrz, że wydrapują przez wąską szparę zaprawę spod kafelek...
 ... kafelek, o których pisałyśmy już wielokrotnie, że nie nadają się do wyłożenia posadzek w boksach dla psów, ponieważ są śliskie, zwierzęta się na nich przewracają oraz ranią łapy o połamane krawędzie. Tak wyglądały kafle wczoraj:
A psy, które ślizgają się na nich i przewracają brudzą się we własnych odchodach i wymiocinach, których w soboty nikt nie sprząta:


*** 
Z radością możemy poinformować Państwa, że blisko 1/4 boksów pozostaje aktualnie w schronisku pusta! Mamy nadzieję, że ten trend utrzyma się już na zawsze i że taki stan jest efektem wzrostu świadomości społecznej odnośnie bezdomności zwierząt. Przy tak opustoszałym schronisku niezrozumiałe jest dla nas dlaczego tak wiele psów łączonych jest w przypadkowe pary. Jedną celę dzielą nawet duże psy, które niedawno przybyły do schroniska - są jeszcze niedożywione i przed zimą powinny przybrać na masie oraz "uzbroić się" w tkankę tłuszczową. Niestety jest to niemożliwe w momencie, kiedy rywalizują między sobą o dostęp do pokarmu. 


Z kolei w innym boksie także zamknięto dwie nietolerujące się suczki, które co jakiś czas się gryzą:
 
A z każdej strony otaczają je puste boksy...
.... w których budy także zostały przystrojone bezużytecznie narzuconymi na metalowe dachy kocami, co w żaden sposób nie służy ich ociepleniu. Do pustego bosku wstawiono też nową paletę. Jest to chyba modelowa "cela", którą wizytują te wszystkie kontrole, których pozytywnymi wynikami chwali się LPGK. Boks jest czyściutki, w budzie jest świeża słoma, paleta, na której normalnie leżą psy, by nie spędzać całego dnia na betonie, jest nowiutka - wprost idealne warunki do zaprezentowania podczas wizytacji.
Natomiast w boksach które zajmują psy...
 Palety są przegniłe, powygryzane, w niektórych miejscach wystają gwoździe...

...słoma wydeptana i mokra...

...a budy przykryte są przemoczonymi kocami na które kapie woda z przegniłych i dziurawych dachów.

Chyba że obsłudze chodzi o to:

...jednak tak wykorzystać koce potrafi tylko jeden pies...

W tym schronisku liczą się pozory, bo to one są najważniejsze, żeby mieć dobrą opinię w mediach, w ratuszu i wśród ludzi, którzy nigdy nie byli w schronisku, ale pocieszają się, że psy mają w nim świetne warunki....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz