niedziela, 21 września 2014

W boksach mokro i depresyjnie - 20 września w schronisku

Po ostatniej sobocie spędzonej w schronisku chciałybyśmy zwrócić Państwa uwagę na psy, które najgorzej znoszą izolację od ludzi w zamkniętych boksach. Bardzo łatwo je poznać - są apatyczne, nie cieszy je przelotny kontakt z człowiekiem, ożywiają się dopiero kiedy poświęci się im dłuższą chwilę, a resztę czasu spędzają siedząc lub leżąc tyłem do krat i do całego otaczającego je świata...
 

Inne, boją się wyjść z budy lub chowają się za nią:

Te psy najbardziej potrzebują adopcji, a jednocześnie ich "aspołeczne" zachowania sprawiają, że nikt z odwiedzających schronisko nie zwraca na nie uwagi. W ten sposób nakręca się błędne koło - psy popadają w jeszcze większą depresję i coraz bardziej się izolują... Tak spędzają całe miesiące i lata... Żeby mogły znaleźć dom potrzebują przede wszystkim socjalizacji, a ta odbywa się TYLKO poprzez kontakt z człowiekiem. W schronisku mogą doświadczyć jedynie kontaktu z wolontariuszami, a tych jest niewiele... Czy pracownicy przebywający codziennie przez 8 godzin w tym miejscu nie mogli robić czegoś więcej dla samych zwierząt, niż zlanie boksów wodą i napełnienie misek? Czy nie mogliby oni dodatkowo, w tym ogromie zaoszczędzonego na "sprzątaniu" boksów czasu, zamiasat przesiadywania w kanciapce np. pospacerować z psami na terenie schroniska - po pięknie wystrzyżonej trawie? pobawić się z nimi? wyszczotkować? wykąpać, tak by miały szansę znaleźć szybciej nowy dom? Zapewniło by to zwierzętom większy kontakt z człowiekiem, a to zwiększyło by ich szansę na adopcję. 
Paradoksalnie w tym miejscu , nikomu na tym nie zależy...
Dobrym sposobem na wyrwanie psów z tego marazmu jest przynoszenie im zabawek - pluszowych lub gumowych. Kiedy zaczynałyśmy to robić większość psów nawet nie umiała z nich korzystać. Dziś wiele z nich może się już cieszyć zabawą i chociaż na chwilę zapomnieć o miejscu, w którym się znajdują.
***
Jak już wielokrotnie wspominałyśmy, dbanie o higienę w schronisku ogranicza się do zlania posadzek i ścian w boksach oraz samych psów zimną wodą pod dużym ciśnieniem. Pracownicy wybierają tę metodę sprzątania, ponieważ jest najszybsza i najwygodniejsza. Wymiatanie odchodów szuflą zajęłoby kilkanaście minut, dlatego łatwiej jest zlać boksy wodą w kilka sekund i mieć czas dla siebie. Jakie są tego skutki? Psy przez resztę dnia stoją mokre, a te w boksach zwróconych na północ, do których nie dociera słońce raczej nie wysychają...
 

Mokre są też same boksy, które dodatkowo zalewa woda z dziurawych dachów. W efekcie posadzki porastają glonami i pleśnią, a drewniane podesty butwieją. 
W takim boksie trudno gdziekolwiek się położyć, zwłaszcza jeśli z podestów wystają ostre gwoździe:
"Odsiadka" w takim grzybie i pleśni jest zabójcza dla stawów, szczególnie dużych psów, które zapadają tu na reumatyzm i opuszczają schronisko jako kaleki. Takie warunki panują przede wszystkim w boksach zwróconych na północ, do których NIGDY nie dociera słońce.
***
Podczas gdy boksy dosłownie ociekają wodą, do bud nikt nawet nie zagląda. W efekcie zalegaja w nich stara, spleśniała karma i odchody. Do takich bud trafiają psy z odłowu:

Takie brudne, wilgotne miejsca są doskonałym środowiskiem dla pasożytów, które mnożą się w schronisku na potęgę i nie dają psom spokojnie żyć. Pies z boksu 36 trafił do schroniska z chorą skórą. Przez pierwsze tygodnie skóra była leczona. Niestety, warunki panujące w boksie sprawiają, że dolegliwości wróciły, jednak tym razem już nikt na nie  nie zwraca na nie uwagi a strupy robią się coraz większe. Pies marzy o drapaniu i nawet kiedy chodzi po boksie cały czas ociera się o kraty.

Podobnie staruszek z boksu hotelowego nr 4 - wygryza sobie skórę przy odbycie, którą pokrywają strupy, jednak jest to niezauważane przez obsługę schroniska.

***
W tamtym tygodniu powróciłyśmy do tematu połamanych kafli w boksach hotelowych, które wg osób zarządzających schroniskiem są NORMALNYMI warunkami w jakich mogą przebywać zwierzęta i jakie nie zagrażają ich bezpieczeństwu.
Czy na pewno? W tym tygodniu boks z odpadającymi kaflami został zakryty deskami przed spojrzeniami odwiedzających a psa przeniesiono do innego boksu. A więc jednak nie było tak bezpiecznie? ...
***
Na koniec wyżeł - największy pies w schronisku, przebywa w nim już kilka tygodni i nadal jest zamknięty w najmniejszym boksie. Gdzie tu logika? Dlaczego ten duży pies nie może "rozprostować kości" w większym boksie, bardziej odpowiednim do jego rozmiaru? Jak widać brak możliwości swobodnego poruszania się sprawiło, że pies jest osowiały, smutny i zrezygnowany... Jak długo obsługa schroniska będzie narażać go na te niedogodności? Czy ma to być kolejna ofiara depresji w tym miejscu? Niedługo dołączy do psów o których pisałyśmy na początku posta.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz