poniedziałek, 7 lipca 2014

5 lipiec - czyżby weterynarz w końcu zrezygnował z etatu?...



Ostatnio pisałyśmy o psie, który cierpi z powodu wrośniętych paznokci. Niestety, minął tydzień i nic się nie zmieniło… Opuchlizna trochę ustąpiła ale paznokcie nadal są wrośnięte w opuszki.


Żebyśmy nie mogły zobaczyć czy w tej sprawie coś się zmieniło , przez całą sobotę pies był od nas sprytnie „izolowany” – najpierw został wyprowadzony na wybieg a stamtąd od razu poszedł na spacer. Do boksu wrócił tuż przed zamknięciem schroniska.
Tyle psów czeka na jakiekolwiek wyjście z boksu, a ten jeden był na zewnątrz prawie przez cały dzień… W taki bezmyślny sposób pracownicy nie mający właściwego podejścia do zwierząt, wykonują swoje obowiązki w legnickim schronisku. 

A weterynarz? Ten zupełnie nie przejmuje się swoją funkcją i jest raczej od tego, by zatwierdzać cierpienie niż leczyć. W tym temacie zawsze działo się źle w schronisku i jak widać po kolejnych zdarzeniach, raczej się to nie zmieni, dopóki zatrudnionym weterynarzem będzie pan Jacek Filipowski.
 
 
 *****

Nie ma się co dziwić, że psy adoptowane z legnickiego schroniska trzeba natychmiast odrobaczać. Nawet jeśli dostawałyby one tonę leków na odrobaczenie, brak higieny w tym miejscu zniweczy te działania.
 
******
Kolejny przerażony piesek, świeżo przybyły do schroniska w panice chciał wyjść na zewnątrz i tylko klinował się przy włazie. W efekcie spędził cały upalny dzień wewnątrz boksu, gdzie obok posłania w końcu musiał także się załatwić. 
A pracownicy? Kompletna znieczulica - stali tuż obok i zupełnie nie reagowali na jego płacze…
**********

Niemiłosierny upał wykańczał wszystkich…  

 Szczeniaczki, robiły co mogły, by schronić się przed gorącem – podkopywały się pod budę i wciskały pod nią, by choć na chwilę odsapnąć na chłodnej ziemi. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz