09.07 Znalazł dom!!!
Nasz biedny Połamaniec, który doczekał się już trzech imion znalazł wreszcie dom! Mamy nadzieję, że będzie to już jego ostatnia i bezpieczna przystań, że wreszcie przestanie się tułać i będzie mógł poczuć co to znaczy być czyimś najlepszym przyjacielem! Wszystkim, którzy przez cały ten czas mu pomagali SERDECZNIE DZIĘKUJEMY!!!
---------------------------------------------------------------------------------------------
Prawdziwa historia (01.07)
Udało nam się ustalić skąd Kefir vel. Gucio pochodzi! Wiemy już, że przyszedł na świat u Pani, która ma dwie suczki i nie bardzo sobie z nimi radzi. Każda z nich regularnie zachodzi w ciąże, a szczeniaczki trzeba gdzieś oddać... Tak nasz piesek (którego prawdziwe imię to Misiu!) trafił do domu nowego opiekuna, a stamtąd przez nieuwagę pod koła samochodu. W domu tej Pani oprócz dwóch suczek jest jeszcze brat Misia - Kacperek oraz cztery zupełnie malutkie szczeniaczki! Niestety nasze miasto, choć zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt spoczywa na nim obowiązek walki z bezdomnością, nie przeznaczyło w tym roku żadnych środków na sterylizacje i kastracje psów poza schroniskiem. A to właśnie w takich domach dochodzi to niekontrolowanego rozmnażania psów, które potem często trafiają na ulicę. I to tam trzeba zacząć walkę z bezdomnością! Dlatego nie mogąc już dłużej ścierpieć takiej sytuacji postanowiłyśmy działać. Za środki własne oraz pieniądze zebrane przez Panią Martę i Tomasza z Wrocławia będziemy sterylizować takie właśnie suczki. Każda wysterylizowana suczka to ok. 8 - 10 bezdomnych psów mniej każdego roku!
Co do samego Misia to słodko sobie śpi i wypoczywa po operacji, co widać na załączonym filmiku:) Niebawem będzie miał ściągane szwy. Czy ta słodziutka mordka znajdzie w końcu swój WŁASNY, PRAWDZIWY dom?
---------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwsze kroki na dworze (28.06 - trzy dni po operacji!):
..."Nareszcie na czterech łapach!"...
---------------------------------------------------------------------------------------------
Z ostatniej chwili (25.06):
Nasz biedny Połamaniec, który doczekał się już trzech imion znalazł wreszcie dom! Mamy nadzieję, że będzie to już jego ostatnia i bezpieczna przystań, że wreszcie przestanie się tułać i będzie mógł poczuć co to znaczy być czyimś najlepszym przyjacielem! Wszystkim, którzy przez cały ten czas mu pomagali SERDECZNIE DZIĘKUJEMY!!!
---------------------------------------------------------------------------------------------
Prawdziwa historia (01.07)
Udało nam się ustalić skąd Kefir vel. Gucio pochodzi! Wiemy już, że przyszedł na świat u Pani, która ma dwie suczki i nie bardzo sobie z nimi radzi. Każda z nich regularnie zachodzi w ciąże, a szczeniaczki trzeba gdzieś oddać... Tak nasz piesek (którego prawdziwe imię to Misiu!) trafił do domu nowego opiekuna, a stamtąd przez nieuwagę pod koła samochodu. W domu tej Pani oprócz dwóch suczek jest jeszcze brat Misia - Kacperek oraz cztery zupełnie malutkie szczeniaczki! Niestety nasze miasto, choć zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt spoczywa na nim obowiązek walki z bezdomnością, nie przeznaczyło w tym roku żadnych środków na sterylizacje i kastracje psów poza schroniskiem. A to właśnie w takich domach dochodzi to niekontrolowanego rozmnażania psów, które potem często trafiają na ulicę. I to tam trzeba zacząć walkę z bezdomnością! Dlatego nie mogąc już dłużej ścierpieć takiej sytuacji postanowiłyśmy działać. Za środki własne oraz pieniądze zebrane przez Panią Martę i Tomasza z Wrocławia będziemy sterylizować takie właśnie suczki. Każda wysterylizowana suczka to ok. 8 - 10 bezdomnych psów mniej każdego roku!
Co do samego Misia to słodko sobie śpi i wypoczywa po operacji, co widać na załączonym filmiku:) Niebawem będzie miał ściągane szwy. Czy ta słodziutka mordka znajdzie w końcu swój WŁASNY, PRAWDZIWY dom?
Pierwsze kroki na dworze (28.06 - trzy dni po operacji!):
..."Nareszcie na czterech łapach!"...
---------------------------------------------------------------------------------------------
Z ostatniej chwili (25.06):
Nasz biedny połamaniec, który do niedawna nie miał nic, teraz jest tak "bogaty", że ma aż dwa imiona: Kefir - od Państwa, którzy zawieźli go do kliniki i Gucio - od wspaniałych Państwa Garstków, weterynarzy którzy natchnęli nas nadzieją, że jego życie nie skończyło się na tym wypadku i dali nam siłę do walki o jego zdrowie. Na pewno jest to szczęśliwa wróżba i wkrótce ktoś zakocha się w nim na tyle, żeby dać mu również nazwisko:)
Piesek jest już po udanej operacji! Chciałybyśmy serdecznie podziękować zespołowi wspaniałych chirurgów, którzy tak precyzyjnie poskładali roztrzaskaną miednicę Kefira vel. Gucia.
DZIĘKUJEMY SERDECZNIE!!!
Piesek ma wstawione tytanowe płytki połączone specjalnymi śrubami, więc już za parę dni będzie chodził, a za dwa lub trzy tygodnie odzyska pełną sprawność. Teraz odpoczywa po operacji, ale wkrótce zamieścimy jego aktualne zdjęcia.
Informacje adopcyjne: chłopczyk, ok. 6 miesięcy, 9 kg, ok. 30 cm wzrostu
znaki szczególne: tytanowa miednica:)
Po operacji, jeszcze nie odzyskał pełni przytomności:
------------------------------------------------------------------------------------------
23 czerwiec 2012
Wczoraj otrzymałyśmy zgłoszenie od zaniepokojonych mieszkańców jednej z ulicy na tzw. Dzielnicy o potrąconym piesku, który przebywa u ludzi nie będących w stanie udzielić mu pomocy. Na miejscu słowa te potwierdziły się - piesek leżał unieruchomiony w mieszkaniu od dwóch dni, a jego opiekunowie byli kompletnie bezradni, ponieważ nie stać ich było nawet na eutanazje. Wezwana Straż Miejska odmówiła przewiezienia psa do weterynarza, który ma kontrakt z miastem na opiekę nad psami po wypadku. Pozostawienie psa w miejscu, gdzie jego zdrowie i życie było zagrożone (piesek dogorywał w strasznych bólach) jest złamaniem artykułu 7, punktu 3 Ustawy o ochronie zwierząt, w związku z tym na biurku Komendanta w poniedziałek pojawi się zbiorowa skarga od sąsiadów na takie zachowanie. Strach pomyśleć ile psów, których Strażnicy nie zabierają z takich warunków po wypadku kona w cierpieniach i nikt tego nie widzi. Sąsiedzi powiadomili również Prezesa TOZ, który odmówił interwencji tłumacząc, że dysponuje jedynie pieniędzmi z Urzędu Miasta na koty.
Piesek został przez nas przewieziony do gabinetu Państwa Garstków, którzy za symboliczną opłatę dali mu silne zastrzyki przeciwbólowe i wykonali zdjęcie rentgenowskie. Okazało się, że piesek ma wieloodłamowe złamanie miednicy z przesunięciami odłamków w obrębie jamy miednicznej. Sytuacja była beznadziejna. Czy po to tak wiele przeszedł, żeby zostać uśpionym? A był taki grzeczny, spokojny w czasie wszystkich badań, a w jego oczach widać było pragnienie życia. Widziałyśmy, że chce jeszcze pobiegać, pobawić się, być najlepszym przyjacielem jakiegoś człowieka... Serce się krajało:( I wtedy właśnie pojawiła się nadzieja - jedna z klientek Państwa Garstków zaproponowała, że przewiezie go do Kliniki we Wrocławiu. Państwo Garstkowie załatwili jakimś cudem wykonanie tak skomplikowanej operacji miednicy przez zespół wrocławskich chirurgów po najmniejszych kosztach, tj. ok. 500 zł. Wpłynęli nawet na Prezesa TOZ, żeby otoczył tego pieseka opieką finansową. Zapraszamy do odwiedzenia strony legnickiego TOZ-u gdzie odbywa się zbiórka na operację, która obędzie się w poniedziałek rano.
My ze swojej strony szukamy już domu dla tego pieska, który ma własnego anioła stróża. Ten kto go przygarnie będzie miał naprawdę wyjątkowego przyjaciela, który przeszedł przez piekło, żeby trafić właśnie do Ciebie! To będzie przeznaczenie! Prosimy piszcie też jakie imię proponujecie dla tego wyjątkowego pieska!!